Na wojnę rosyjsko – ukraińską staram się patrzeć z punktu polskiego interesu narodowego. I jest to paradoks, ponieważ duża część moich rodaczek i rodaków postrzega tę wojnę zgoła odmiennie. Nie pasuje do tego schemat walki dobra (Ukraina) ze złem (Rosja), choć nasz polski etos skłania do sympatyzowania i wspierania napadanych, a nie napadających. Przyznam, że w jakimś stopniu i ja tak patrzę na tę wojnę. Kiedy się zaczęła na tym forum życzyłem porażki Włodzimierzowi Putinowi i zdania nie zmieniłem.
Jednak polski interes narodowy nakazuje patrzeć na ten konflikt głównie pod kątem korzyści, jakie Polska może odnieść. Póki co, zarówno działania rządzącego PiS-u, jak i opozycji od PO do lewicy, uważam za głupie i beznadziejnie głupie. Głupie jest myślenie, że ta wojna jest okazją do jakiegoś ścisłego sojuszu ukraińsko – polskiego, którego efektem będzie pokonanie Rosji i wyeliminowanie jej z wpływania na politykę w Europie wschodniej i środkowej. To tak jakby głuchy i niemy próbowali stworzyć duet, który przegada jąkałę. Nie ważne kto w duecie Polska – Ukraina jest głuchy, a kto niemy, ale jąkałą na pewno jest Rosja. Jak pokazuje życie, to prędzej jąkała zacznie płynnie mówić niż głuchy i niemy potrafią kogokolwiek przegadać. Jeszcze ważniejszym czynnikiem w tej sprawie jest to, że ten głuchy i niemy w konflikcie z jąkałą są całkowicie uzależnieni od Amerykanów, którzy dysponują aparaturą mogącą odebrać jąkale mowę, ale z jakichś względów nie chcą jej niememu i głuchemu udostępnić.
Z kolei beznadziejnie głupie jest to, co robi pisowska władza. Prezydent Andrzej Duda publicznie oświadcza, że Polska przekazuje czołgi Ukrainie bez żadnych warunków, czyli nie oczekując wynagrodzenia. Zaś premier Mateusz Morawiecki w zamian za to żąda, żeby Niemcy uzupełniły swoimi czołgami tak osłabiony polski arsenał. Dodatkowo tenże premier domaga się od Norwegów pieniędzy, bo ci zarobili na tym, że Polska nie kupuje ropy od Rosjan, a norweska ropa jest droższa od rosyjskiej. No cóż… W Europie chyba od stuleci nie było takich politycznych cudaków jak prezydent i premier z Polski. Jeśli szukać możliwie jaskrawego przykładu polityki sprzecznej z polskim interesem narodowym, to opisana powyżej sytuacja spełnia takie kryterium w najwyższym stopniu. Jednocześnie jest to niestety naraz i śmieszne, i tragiczne. Warto przypomnieć, że nasz „niezawodny” sojusznik, czyli Wielka Brytania, kazał sobie zapłacić za okręty wojenne, którymi Polacy bronili tejże Wielkiej Brytanii w czasie II wojny światowej, Kwitnąca polityczna głupoto, czym cię podlewają, skoro Polska coraz bardziej wysycha?
Zacząłem już obojętnieć na tę rezygnację z politycznego rozumu, a tu szast prast i w końcu informacja przywracająca nadzieję, że jednak ktoś w PiS rozumie, że na wojnach trzeba zarabiać jak się da. Oto pojawiła się informacja, że Ukraina za kilka miliardów złotych kupi zestawy artyleryjskie, produkowane przez Hutę Stalowa Wola. Fakt, że zarobić na tym ma fabryka z mojego rodzinnego miasta, to miód na moje serce. A jeszcze, gdy powiedziano, że za kontrakt mają zapłacić Amerykanie, to moja radość sięgnęła zenitu, aż postanowiłem jebnąć koniaczka. Wyciągałem już korek z butelki, gdy naszły mnie niejakie wątpliwości. Wiadomo, że produkcja broni w takim kraju, jak Polska ma sens, jeśli się ją eksportuje. Huta Stalowa Wola produkuje dobrą broń, ale o jej eksporcie do tej pory nie było mowy. Za broń i amunicję wysyłaną dotychczas na Ukrainę strona Polska nie wzięła złamanego grosza, więc kilkumiliardowy kontrakt byłby tu pożądanym przełomem. Ale, ale – chwileczkę. Coś tu mi nie gra, bo zaczęto mówić o zakupie czołgów od Korei Południowej. Po co? Okazuje się że nie chodzi o czołgi, ale o podwozia do armatohaubic, które mają być sprzedane Ukraińcom. Huta nie potrafiąc wyprodukować ich sama, kupiła licencję od Koreańczyków. I tu pierwsza wątpliwość. Okazało się, że HSW nie ma mocy przerobowych, by sprostać zamówieniu. Ponoć jest w stanie wyprodukować jedno podwozie na miesiąc. Gdyby tak było, to realizacja kontraktu trwałaby kilka lat i przez ten czas wojna na Ukrainie pewnie już by się skończyła. U Koreańczyków nie rządzą Dudy ani Morawieccy, więc za darmo nic nie dadzą, A jeszcze kadrowa polityka PiS-u w Hucie spowodowała wyrzucenie pewnej liczby fachowców, uznanych za nieprawomyślnych, co dodatkowo komplikuje sprawę. Zatem jak się nie kupi podwozi od Koreańczyków, to będzie figa a nie miliardowy kontrakt. Tak przynajmniej twierdzą ci wyrzuceni za nieprawomyślność. Dla pełnego obrazu dodajmy, że w Hucie zatrudniono „fachowca” do spraw nie mających nic wspólnego z głównym profilem działalności Huty tylko dlatego, że jest on z ramienia PiS-u przewodniczącym Rady Miejskiej, a ma opinię półanalfabety, który z trudem przebrnął przez szkołę podstawową.
Nic zatem dziwnego, że moja radość znacząco osłabła, a tu dodatkowo ogarnęła mnie kolejna wątpliwość. Jak to? Amerykanie zapłacą za ten kontrakt, skoro do tej pory pod względem handlu bronią, to Polska jest dla nich żyłą złota. Czy to rzeczywiście możliwe, żeby około miliard dolarów zapłacili Polakom, a nie od nich wyciągnęli? Dopóki te pieniądze nie znajdą się na kontach HSW nie uwierzę. I tak to zakorkowałem koniaczek i odstawiłem kieliszek. I ja miałem czelność uważać, że działania panów Dudy i Morawieckiego, to robota głupich i naiwnych, a przecież gdy wyciągałem butelkę z koniakiem byłem głupszy od nich i bardziej naiwny. A może jednak choć tyle Polska na tej wojnie zarobi i Ukraińcy kupią, a Amerykanie zapłacą?
Andrzej Szlęzak
Źródło: FB Autora