Jak afera FOZZ jest nazywana matką wszystkich afer, tak samo Operacja Trust to matka wszystkich operacji dezinformacyjnych. Dezinformacja podniesiona do rangi sztuki. Więcej na jej temat można poczytać w sieci i w wielu publikacjach, ale tylko dla przypomnienia i krótko opowiem histerię jeszcze raz przepraszając jednocześnie za skróty i uogólnienia.
Chwiejący się na krawędzi przepaści Związek Radziecki w latach dwudziestych XX w. musiał zrobić wszystko aby odwlec lub wręcz odwieść kraje zachodu przed ewentualną interwencją militarną. Wymyśli oni więc piętrową, diabelską manipulację, w którą uwierzyli wszyscy, łącznie ze strukturami wywiadu krajów zachodnich. „Nie, do niczego nie doszło” – powtarza sobie nagi facet budzący się po sutej alkoholowej libacji w łóżku ze swoim nagim kumplem. Wywiady zachodu (w tym nasz) uwierzyły w ściemę do tego stopnia, że gdy już okazało się, jak bardzo zostali nabrani, woleli o tym czym prędzej zapomnieć. Na czym polegała ta mistrzowska gra? Wysyłano na zachód emisariuszy – agentów bezpieki, z których część nawet pewnie nie wiedziała, że nimi są. Owi emisariusze przekonywali wszystkich dookoła, a szczególnie rosyjskich emigrantów i elity danego kraju, że w Rosji jest taka lipa, że za chwilę ten kraj rozpadnie się sam. Co więcej, w całym kraju prawie jawnie działają organizacje powstańcze i wyzwoleńcze, które wymagają wsparcia i przywództwa. I tak drenowano kasę z biednych emigrantów i nawet część dała się namówić na wycieczki do ojczyzny. Kilku w niej zostało, bo uwierzyli, że trzeba tam jechać i objąć dowództwo nad krajem, w którym za chwilę wybuchnie antybolszewickie powstanie. Wszyscy to łyknęli, żadnej interwencji militarnej nie było, a niemal wszystkie organizacje emigracyjne zostały do szpiku zinwigilowane przez radziecki wywiad, stając się wręcz jego organami. Czy to nie diabelsko wspaniałe? Numer ten powtarzano wielokrotnie także w Polsce i aż dziw bierze, że jeszcze się wielu na niego nabiera.
Oto przywódca armii najemników się buntuje i wali na Moskwę. Ktoś tam strzela, coś tam huczy. Chłop zdobywa duże miasta bez wystrzału. Moskwa szykuje się do obrony, no i wtedy chłopina się uspokaja i wszyscy tańczą wesołego oberka.
Po pierwsze udało się przekonać wszystkich dookoła, że Rosja to taka kupa łajna, że nie opłaca się jej atakować. Być może opłaca się wspierać opozycję, ale marsz na Moskwę miał przede wszystkim zbadać lojalność administracji i lokalnych elit wobec Kremla. Gdyby część z nich wyłamała się i poparła buntowników, to po „przedstawieniu” zmieniono by ich na „lepszy model”. Rzecz w tym, że gdyby przyszła realna interwencja to zlikwidowano niepewne chwiejne elementy. Tak więc same korzyści.
Czy nikt nie zauważył, że najemnik bierze kasę i robi co mu się rozkazuje? Ktoś rozkazał iść na Moskwę – poszli. Tak więc Putin obawiający się wewnętrznego tąpnięcia najprawdopodobniej właśnie umocnił swoją władzę, a chłopaki wzięli kasę, pojadą na Białoruś, a stamtąd do afrykańskich kurortów. Zachód i nasi „mężykowie stanu” właśnie cieszą się jak przysłowiowy „głupi jajcami”. Jeśli ktoś zdał sobie sprawę z tego co zaszło to pewnie siedzi cicho i woli o wszystkim zapomnieć niczym goły gość na kacu sprawdzający stan swych miejsc intymnych.
Pytanie, kiedy nauczymy się rozumieć Rosję? Kiedy nauczymy się rozumieć Azję? Gdy w latach osiemdziesiątych stało się jasne, że komunizm upadnie KGB wpadło na pomysł, że to oni go obalą. Gdy w Polsce trzeba było zrobić Okrągły Stół i dogadać bezpiekę i agenturą to nagle wystrzeliła fala strajków chociaż nikt nie chciał strajkować, i nagle okazało się, że skaczący przez płot wąsacz zakłada od początku „Solidarność”, olewając stare struktury, czego też specjalnie nikt nie zauważył.
Operacja Trust 3.0 udała się w pełni. Prawdopodobieństwo przewrotu pałacowego zostało zminimalizowane do niemal zera, bo niby kto ma go teraz przeprowadzić, skoro właśnie rozpoczynają się czystki „chwiejnych elementów”, a zachód jest przekonany, że w Rosji za chwilę dokona się implozja, więc nie ma co sobie nią zawracać głowy. Po co w końcu wysyłać kasę i broń Ukrainie, jak widać gołym okiem, że przerażony Putin odlicza dni i godziny w swoim bunkrze do nieuchronnego upadku? Tylko żadnej implozji nie będzie, a jeśli tak, to będzie tylko zmiana Putina na „lepszy model”, bo Maskowia wie, jak to się robi.
Adam Kalicki
PS. (1.07.2023):
Po kilku dniach od napisania powyższego artykułu wiadomo nieco więcej. USA zatwierdziło dostawy rakiet dla Ukrainy. Jeśli ta – opisana wyżej – namiastka operacji Trust była nią w istocie, to znaczy, że się nie powiodła. Z drugiej strony, jeśli sięga się po takie metody to znaczy, że wszystkie inne drogi wpływu są zamknięte, a to oznacza, że rosyjska agentura wpływu na amerykański deep state zostatała zmarginalizowana, jeśli nie zlikwidowana całkowicie. Rzecz w tym, że dalej nie wiadomo co począć. Po mistyfikacji Prigożyna rewolta w Rosji jest mało prawdopodobna, podobnie jak zwycięstwo Ukrainy. Czeka nas więc długa wojna na wyniszczenie, która przy dobrze prowadzonej przez Polaków polityce może być na naszą korzyć. Ale to zupełnie inny temat.
Autor prowadzi własny blog