Nahel M. — tak nazywa się nastolatek, który został ostatnio zastrzelony przez francuskiego policjanta. Śmierć tego młodzieńca spowodowała obecną falę zamieszek w kraju nad Sekwaną. O czym informują nas media? O tym, że poszkodowany był cichy, że był fanem rugby, że chciał zostać elektrykiem, że jego mama go opłakuje. A o czym nas nie informują? Nie informują nas o tym, że miał on konflikty z prawem, że zwrócił on na siebie uwagę drogówki poprzez niebezpieczną jazdę, że nie miał prawa jazdy, że rzucił szkołę. Przed oddaniem strzału przez policjanta, kierowca dostał zasadnicze ostrzeżenie: „Otrzymasz kulę w głowę!”. Pomimo tego samochód ruszył. Nie wiemy tego, co skłoniło przedstawiciela prawa do sięgnięcia po broń, ale była to prawdopodobnie nieodpowiedzialna i brawurowa jazda małolata, która potencjalnie stwarzała zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego.
Naczelni zwolennicy niesprawiedliwości na świecie, chyba nie muszę podkreślać z jakiej orientacji politycznej, potępili tego policjanta. Określony on został rasistą, a jego zachowanie, ich zdaniem, było niewytłumaczalne. Sam prezydent Francji stanął po stronie zastrzelonego, potępiając funkcjonariusza. Autor niniejszego felietonu posiada jednak zdanie odrębne. Cóż, w takim wypadku trzeba zrobić, aby prowadzić spokojne i dostanie życie? Podpowiem uprzejmie. Otóż trzeba:
1) Posiadać legalne prawo jazdy.
2) Nie jeździć po mieście jak szalony.
3) Słuchać poleceń policjanta, gdy ten mierzy do ciebie z broni, a nie ignorować jego zalecenia.
4) Wychowywać swoje dziecko tak, by nie popadało w konflikty z prawem, by nie obracało się w złym towarzystwie.
Przestrzeganie czterech powyższych punktów jest całkowicie wystarczające, by wyżej opisana sytuacja nigdy nie miała miejsca. Co więcej, my też mamy prawo, jako współobywatele, do bezpieczeństwa. Równie dobrze zginąć może w takiej sytuacji niewinny przechodzień, który zostanie przypadkiem potrącony przez „furę” nieodpowiedzialnego młodzieniaszka, tyle że zostanie on pozbawiony medialnej uwagi. Osobiście nie życzę sobie żyć w państwie, w którym to nastolatki jeżdżą sobie szybko i bezstresowo po drogach publicznych bez pozwolenia władzy. Gdy funkcjonariusz używa siły, używa broni względem niepokojąco zachowującego się kierowcy, który nie reaguje na polecenia — to ten „szofer” sam na siebie sprowadza sankcję.
W zdrowym systemie policjant ma broń, ma amunicję, ma moralne wsparcie swojego własnego państwa i ma prawo użycia broni. Kontakt z funkcjonariuszem powinien mieć naturę formalną, naturę profesjonalną, a obywatel powinien czuć lekki strach przed zatrzymaniem. Chodzi o to, by nie występowały takie sytuacje, jak w Wielkiej Brytanii czy Szwecji, gdzie zatrzymani zwyczajnie kpią sobie z policji, wyrywają się, robią co chcą. Takie obrazy są zwyczajnie żenujące. Ewentualny postulat rozbrojenia służb mundurowych we Francji doprowadzi do rozzuchwalenia złoczyńców. Jeżeli przestępcy będą wiedzieli, że za ich niegodne postępowanie nie ma kary, to liczba przypadków łamania prawa wzrośnie lawinowo.
Niektórym chyba wydaje się, że słowo „rasista”, to takie słowo wytrych potrzebne do nieskrępowanego łamania prawa. Nowa logika, niespecjalnie związana z klasycznym pojmowaniem tego słowa, brzmi tak: „Skoro zginął Nahel, to znaczy, że mogę podpalić okoliczne samochody oraz okraść lokalny supermarket”. Na pytanie: dlaczego kradniesz? Odpowiada się: „Panie, ja jestem ofiarą systemowego rasizmu i wykluczenia!”. Rezultaty tych wywodów są przykre: coroczna skala zniszczeń spowodowanych różnymi zamieszkami we Francji osiąga zatrważające rozmiary.
Jaki jeszcze wniosek możemy wyciągnąć z tej całej sprawy? Multikulturalizm był, jest i będzie szaloną polityką. Spokój społeczny występuje tam, gdzie społeczeństwa są etnicznie jednolite. I wymienić możemy takie państwa, jak: Japonia, Korea Południowa, Polska. U nas nad Wisłą spłonięcie choć jednego samochodu byłoby wielkim wydarzeniem. Wśród państw zachodnich płoną ich co roku tysiące, chociażby na sylwestra. Wszędzie tam, gdzie próbujemy budować tygiel narodów, nową wieżę Babel, tam mamy chaos i nieporządek. A wszędzie tam, gdzie wszyscy znają się od wieków, jakimś magicznym zrządzeniem losu możemy spać spokojnie. Czyżby przypadek?
Karol Skorek