Aby zrozumieć politykę Baracka Obamy, w szczególności politykę zagraniczną, należy zauważyć, że świadomie bądź nie amerykański prezydent relacje międzyludzkie postrzega tak samo jak Jean Jacques Rousseau. Podobnie jak on Obama myśli, że człowiek rodzi się niewinny, lecz samolubny i tylko naukowy socjalizm może uczynić go prawdziwym obywatelem, i wyposażyć go we wszystkie indywidualne prawa człowieka. Pomimo wszystko taki sposób spojrzenia na zachowanie prezydenta pozwala usprawiedliwić jego „Tournée Przeprosin”, czyli ciągłe obwinianie USA za wszelkie problemy świata, gdziekolwiek by się nie znalazł. Jego zdaniem, jednostki są niewinne, ale jednocześnie ignoranckie. To struktury społeczne pozwalają nam działać dobrze lub źle. Stąd jeśli mamy jakiś problem, z całą pewnością jego przyczyną są polityczne zarządzenia. Ostatnim szefem Białego Domu, który myślał w podobny sposób, był Jimmy Carter.
Obama nie skłania się ku temu, by spróbować zrozumieć realne stosunki polityczne. Raczej redukuje je do retoryki, odwołując się do odczuć społecznych. Podobnie sprawa ma się z ekonomią. Prezydent nie stara się zrozumieć jej prawdziwego wpływu na kulturę polityczną. Wydaje mu się, że jest to gra o sumie zerowej. Oznacza to, że myśli, iż gromadzenie pewnych dóbr koniecznie musi wiązać się ze stratą poniesioną przez inne osoby. Jest utopijnym socjalistą, wydaje mi się, że nawet myśli o sobie, iż ma mesjanistyczną misję. Tą misją jest dystrybucja wszelkich dóbr Zachodu dla wszystkich klas. Niestety, oznacza to koniec kapitalizmu i rozpoczęcie ery nowego internacjonalizmu i nowego socjalizmu.
Na brak rzeczywistego oceniania polityki może wskazywać jego postrzeganie radykalnych ugrupowań muzułmańskich. Wydaje się, że – podobnie jak Carter – Obama sądzi, że jest to grupa w stylu kolejnej sekty protestanckiej. „Jeśli będziesz miły dla innych, oni będą mili dla ciebie. Jeśli ktoś jest niemiły wobec ciebie, to znaczy, że ty byłeś niewystarczająco miły wobec niego” – zdaje się myśleć prezydent. Wydaje się też być przekonany, że jego osobisty urok i talent oratorski będą mu w stanie zjednać nawet najtwardszych negocjatorów. Co mogliśmy zaobserwować w czasie jego ostatniej wizyty w Moskwie. Niestety, doskonale wiemy, jak zakończyły się zabiegi Obamy o wstrzymanie przez Kreml dofinansowania programu nuklearnego w Iranie. Zachowanie Rosji doskonale tłumaczy ulubione powiedzenie słynnego historyka amerykańskiego Henry’ego Paolucciego, czyli „tertius gaudens” (gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta). Patrząc powierzchownie, niewspieranie Teheranu powinno być dla Rosjan sensowne i korzystne, gdyż osłabiłoby amerykańskie pretensje co do instalacji tarczy antyrakietowej w środkowej Europie. Jednakże fakt, iż nie wybrali tej opcji, sugeruje nam, że uwikłanie Stanów Zjednoczonych w spór z Iranem i Koreą Północną lepiej służy geopolitycznym interesom Moskwy.
Na razie prezydent Obama ponosi same porażki. Tak więc nawet jego zwycięstwo w wyborach prezydenckich można paradoksalnie uznać za porażkę. Zaraz po jego wygranej podkreślałem, że poza umiejętnym czytaniem z telepromptera nie zna się on na ekonomii czy polityce zagranicznej. Dlatego został zmuszony obstawić się ludźmi z otoczenia Clintonów. A w związku z tym, że tak głęboko zależy od innych, stara się przepychać swoją socjalistyczną agendę w jak najszybszym tempie. To powoduje, że podejmuje wiele bezmyślnych decyzji angażujących szerokie segmenty amerykańskiego społeczeństwa. Jednocześnie próbuje zrobić zbyt wiele, zbyt szybko. Ojcowie Założyciele mądrze jednak uczynili amerykańską machinę polityczną dość niewygodną. To znaczy, próby narzucania gwałtownie rozwiązań legislacyjnych są bardzo ciężkie do przeprowadzenia. Z drugiej strony to kryzys finansowy był prezentem dla Obamy, pozwalając mu znacjonalizować dużą część amerykańskiego przemysłu w krótkim czasie. Niestety, pakiet stymulacyjny bardziej szkodzi ekonomii niż jej pomaga. Toteż jeśli sposób jego rządzenia nie zmieni się diametralnie lub jeśli nie będzie miał ogromnego szczęścia, jego administracja będzie gorsza niż wspomnianego prezydenta Jimmiego Cartera i może nie zostać wybrany na kolejną kadencję.
Peter Redpath, profesor filozofii w St. John’s University New York
Źródło: www.naszdziennik.pl

4 KOMENTARZE

  1. Ja także podziwiam Obamę i życzę mu sukcesów. Mam też nadzieję, że odmieni amerykański kapitalizm, na taki w którym mniej zamożnym będzie się żyło lepiej, a bieda zostanie zlikwidowana. Trochę socjalizmu w skandynawskim wydaniu by się USA przydało 🙂

  2. Demokratycznie wprowadzany socjalizm, a następnie komunizm jest cacy. Amerykańce demokratycznie wybrali mulackiego socjalistę, więc mają co chcieli. Teraz niech nie płaczą i niech będą konsekwentni i podporządkują sie demokratycznej większości, która jest roszczeniowa, komunistyczna, protekcjonistyczna, interweniostyczna, etatystyczna i …. Demokratyczna większość myśli i jest mądra, więc wypadkowe decyzje demokratycznych socjalistów są mądere i dobre dla obywatela i państwa. A, że będą jakieś koszty i ofiary, to trudno, muszą być! Demokracja wymaga poświęceń, a socjalizm trupów. Cóż…

  3. I truly wanted to send a brief message in order to thank you for all of the magnificent guides you are writing here. My prolonged internet look up has at the end been compensated with reasonable content to talk about with my company. I would point out that most of us site visitors actually are extremely blessed to exist in a very good place with so many awesome individuals with useful solutions. I feel very much grateful to have encountered the web pages and look forward to many more enjoyable moments reading here. Thanks once again for everything.

Comments are closed.