Pozwoliłem sobie zacząć w tytule od Klasyka. Jak pamiętają osoby zafascynowane postacią pana Janusza Korwin-Mikke rzecz dotyczyła rządu i ministra finansów i padła w czasie jednej ze znakomitych mów sejmowych brzmiąc przed odautorską poprawką: „rżnie głupa”. Wzmiankę o mnie, przypiętą do tekstu o tytule „UPR i PJKM”, odczytuję jako „udawanie Greka” właśnie. Tekst wydrukował tygodnik „Najwyższy CZAS!” (44/1059), dostępny jest też w sieci.
Oczywiście przed Polakami stoją stokroć ważniejsze sprawy niż dzielenie się małej partii na dwie, ale dla dalszego przełamywania utrzymującego się od lat praktycznego monopolu narracji pana JKM o UPR i okolicach, warto poświęcić sprawie kilkadziesiąt zdań. Przede wszystkim zasługują na to nasi sympatycy, darczyńcy i członkowie, którzy często nie mogą zrozumieć pewnych działań, wypowiedzi i zachowań, gdyż zwyczajnie nie mają dostępu do wiadomości. Wielość źródeł zaopatrzenia w informację pozwala wyrobić sobie zdanie odpowiadające prawdzie.
Fragment wspominający historię PJKM pan JKM zakończył zdaniem, z mającym dać wiele do zrozumienia Czytelnikom wielokropkiem: „Przy czym zawsze zastanawiało mnie, dlaczego następnemu Prezesowi, p.Wojciechowi Popieli, jej istnienie przeszkadzało…”
Pan JKM udaje Greka – który to już raz?- gdyż nic nie musiało Go zastanawiać. Mówiłem to wraz z członkami UPR otwarcie przy wielu okazjach. Ale skoro pan JKM publicznie się zastanawia, publicznie przypomnę. Będzie mi tym łatwiej, że od początków PJKM brałem udział w jej wyborczym starcie, jako wiceprezes UPR wybrany bodaj w lutym 2005 przez Konwentykl. Nie będę w tym miejscu odnosił się do sporu JKM-Witczak i aktualnej sytuacji w UPR wynikającej z postępowania obu panów. W ostatnim Konwencie nie brałem udziału, absolutorium dla mnie poparło ponad 75 procent delegatów, co było najlepszym wynikiem. Poproszony o komentarz, zrobiłem to już na stronie www.prokapitalizm.pl
Dlaczego mnie, prezesowi UPR, przeszkadzało istnienie PJKM? Przede wszystkim dlatego, że mój idol nie dotrzymał słowa i zwyczajnie nas okłamał niszcząc swój autorytet. Istotą PJKM był udział weń UPR. Ale Rada Główna UPR postawiła warunek – wyrejestrowanie PJKM po wyborach. Pisemny, o co najbardziej zabiegał o ile pamiętam pan wiceprezes Stanisław Żółtek. Rzecz działa się w wieżowcu obok Rotundy PKO.
Zgoda na ten eksperyment była też, co tłumaczył panu JKM i panu prezesowi Boroniowi szef sztabu PJKM, mój wieloletni najbliższy współpracownik Maciej Bojanowski z Wrocławia, rodzajem testu na rzeczywistą siłę nazwiska JKM wśród wyborców. Wynik nie odbiegał od tendencji spadkowej wyników UPR. Przyjmując gremialnie wyborcze nazwisko „Korwin-Mikke” powiedzieliśmy „sprawdzam” i cud się nie zdarzył. Później też nie. W roku 2007 pan JKM zebrał jako nr 1 w liberalnym Gdańsku ponad 3 tys. głosów, ja w Warszawie ok. 7 tysięcy.
W wyborach PJKM brałem czynny udział, a w pamięci utkwiło mi zdziwienie jakim pan JKM podzielił się z szefem sztabu, że „oni nie załatwili prądu” na niedzielną kulminacyjną konwencję wyborczą na Rynku Starego Miasta w Warszawie. Załatwiał go szef sztabu z Wrocławia o północy gdyż „onych” nie było. Później od czwartej rano przygotowywaliśmy scenę, po występie na której pan JKM dosłownie uciekł przed tłumnie zgromadzonymi dziennikarzami „bo i tak przekręcą moje wypowiedzi”. Chyba nikt z UPR nie mógł zrozumieć wówczas tej postawy. W prawyborach w Bochni i Wrześni zadbaliśmy o dobry wynik, co dało odpowiednio ponad osiem i ponad sześć procent. W ostatnim dniu kampanii, pan JKM występował wieczorem w TVP1, a ja z panem prof. Wolniewiczem i z Maciejem Bojanowskim w TVP3, w „Młodzież kontra”. Do dziś jest to jedno z bardziej poszukiwanych przez UPR-owców nagrań w internecie.
Po przegranych wyborach 2005 pan JKM ogłosił „wycofanie się z polityki” i przejście na emeryturę. Partii PJKM nie wyrejestrował. Do dziś. Wówczas wydawało się, że warunek umowy jest dotrzymany w wyniku „wycofania się z polityki”. Tak się nie stało. Niedawno na swojej internetowej stronie pan JKM umieścił tytuł: „Socjaliści nie dotrzymują obietnic”. Tylko oni?
Jak przypomina pan Waldemar Łysiak: „Należy dotrzymać słowa, nawet jeśli się je dało psu”. Niestety pan JKM hołdował sentencji danej nam do zapamiętania w 2007 roku przez pana Romana Giertycha: „Polityk dotrzymuje słowa dopóki musi”. Tego samego pana Giertycha, któremu pan JKM stręczył w czasie naszych negocjacji w sejmie we wrześniu 2007 dodanie PJKM do układanki LPR-PR-UPR. Co wybiliśmy Mu z głowy natychmiast – wystarczyła tam już jedna „wydmuszka” w postaci PR.
Po fiasku wcześniejszego sondowania w internecie ewentualnych zwolenników gotowych do skromnych wpłat i prawdziwego „działania” z panem JKM gdyż „UPR nic nie robi”, PJKM pojawiła się w publikacjach pana JKM ponownie wiosną 2009. Jako konkurencja UPR w zbieraniu podpisów do PE. Oczywiście „dla dobra UPR”.
Wiele razy apelowałem do Konwentyklu o odpowiedzenie sobie na pytanie: Czy pan JKM może z UPR robić wszystko, z publiczną krytyką włącznie, a my mamy to aprobować i oklaskiwać czy może UPR ma prawo wymagać pewnych rzeczy od pana JKM i publicznie odpowiadać na publiczną krytykę? Konwentykl nie zdobył się wówczas na jasne stanowisko w tej prostej sprawie.
Co do PJKM – jeśli ktoś czytał jej statut i widzi się w roli działacza organizacji w której o każdej spornej sprawie decyduje jednoosobowo pan JKM, którego głos jest w każdej sprawie ostateczny, nie ma lepszego miejsca. Polecam. Ja się nie wybieram. Okres bezgranicznego zaufania i zauroczenia już dawno minął. Zresztą pan JKM też do PJKM przechodzi tylko werbalnie – ciągle jest członkiem UPR. Wie, że szanse na zebranie przez PJKM podpisów są bliskie zeru, a tylko to umożliwia start w wyborach.
Dlaczego, wiedząc doskonale o wszystkim co napisałem powyżej, pan JKM wrzucił zakończone tajemniczym wielokropkiem zdanie do swojego tekstu? Pstryczek za mój komentarz do sporu panów prezesów: „Przyganiał kocioł garnkowi”, czy prewencja?
Amicus Plato, sed magis amica veritas. Ludzie pracujący od lat dla UPR, nocami, w deszczu i chłodzie, głosujący i wpłacający swoje pieniądze zasługują na mówienie im prawdy. Całej.
Przed Polakami okres, który znamy z kart historii. Za sprawą naszych tzw. elit. tracimy de facto suwerenność polityczną i gospodarczą na rzecz nowego podmiotu prawnego – Unii Europejskiej. Drobne w tej skali spory mogą budzić tylko zgorszenie i smutek. Cytowałem z tej racji wszystkim władzom UPR przed konwentem „Na straganie” Brzechwy. Wiele nie pomogło.
Kończąc optymistycznie, z okazji niedawnych urodzin pana JKM: Sto lat! Choć jak miał mawiać Stefan Kardynał Wyszyński „nie należy stawiać granic Opatrzności Bożej”.
Wojciech Popiela
Tekst został przesłany również do redakcji tygodnika „Najwyższy CZAS!”
Wyszczególnione kursywą zdania nie zostały wydrukowane przez tygodnik z przyczyn nie podanych autorowi.
Bardzo ciekawy tekst, z trafnym tytułem. Jak narazie PJKM to tylko JKM. Czyli farsa trwa dalej… 😉
He, he. No to nieźle Popiela pojechał z tym życzeniem śmierci Korwinowi w końcówce! Choć może to rzeczywiście byłoby dobre dla środowiska wolnościowców – JKM przechodzi do legendy i można się w końcu wziąć do roboty:)
Słyszeliście ten łoskot 10.X.2009? To Pan Stefan Kisielewski przewrócił się w grobie z 2 powodów.
Słyszeliście ten łoskot 10.X.2009? To Pan Stefan Kisielewski przewrócił się w grobie z 2 powodów. Polska straciła WOLNOŚĆ i jedyna partia wolnościowa UPR rozleciała się.
W UPR jest wielu Korwinopodobnych.
PJKM przestało działać, większość traktowała je wręcz jako twór już nieistniejący. I teraz, mimo tego jak wcześniej pan się do niej łasił, pluje pan tylko dlatego, że została reaktywowana? Cieszę się, że zdechnie pan razem z UPR-em w takim razie.
Ten tekst trochę chyba bardziej wyważony, niż parę poprzednich, choć z tym półżartem końcowym pan mocno przesadził – nad obcesowymi dowcipami puentującymi musi Pan sporo popracować (podobnie nędznie wyszedł np. ten „i ty psie Sabo” z konwencji wyborczej LPR-UPR-PR).
Co do JKM to i owszem, wiele jego działań jest chaotycznych, nieprzemyślanych, za mało budowy podstaw, organizacji… ale przecież JKM prezesem UPR nie jest od wielu lat, w PJKM tez ktoś inny był prezesem zdaje się.
Odnosząc się do obecnego UPR bez Korwina – czekam aż coś się zacznie dziać, wymyślicie coś sensownego poza jałowymi postulatami na stronie UPR, przechodzącymi bez najmniejszego echa w mediach.
Może to i pięknie zorganizowane: jest komu postulaty wkładać na stronę, jest komu te postulaty-komentarze tworzyć, jest prąd… ale jakoś brak mi w tym jakiejkolwiek energii. Czegoś co by mnie mogło przekonać.
Cieszycie się z odejścia JKM – pokażcie dlaczego właściwie tak się cieszycie i udowodnijcie, że to Korwin był zawadą. Lepiej żeby się nie okazało, że jedynym w co daliście radę zrobić, to doprowadzenie do odejścia JKM!
Ze swojej strony sympatyka (przekonanego kiedyś oczywiście przez JKM) mam komfort i czekam kto mnie przekona do przesyłania tych paru złotych na partyjne konto. Na razie UPR nie robi nic szczególnego – uwiąd. Nie mówiąc już o tym, że przesłane środki mogłyby wsiąknąć w czyjejś kieszeni, czego sobie z oczywistych względów nie życzę.
Chwilowo zresztą bardziej mnie przekonuje zwyczajowa energia JKM (inna sprawa na ile jej starczy)…
UPRowi sugeruję szczerze jak najszybciej odsunąć Witczaka od prezesowania – może warto posłuchać czasem znienawidzonego Korwina i osoby mające zdolności organizacyjne, ale brak umiejętności medialnych, ustawiać na stanowiskach czysto organizacyjnych (ale czy nie skupi się wtedy na przebibrzaniu zebranych środków?), a prezesowaniem niech lepiej się zajmie ktoś bardziej udatny. Może Pan po raz drugi?
Niech coś się w końcu dzieje i to lepiej szybko, bo uwiędniecie do reszty po najbliższych wyborach, a gmeranie się teraz w konfliktach UPR-JKM nie ma specjalnie sensu.
pozdrawiam
Kto chce być w PJKM z takim statutem (nie sądziłem, ze z Pana taki zwolennik demokracji:)? Proste – ci, którzy Korwinowi ufają. Ostatecznie na pewno nie zrobiłby takich wałków z kasą, jak obecny prezes – wybrany zresztą gł. po to, żeby zablokować kandydaturę JKM na prezesa – oto do czego taka „taktyka” doprowadziła.
Ostatecznym sprawdzianem będzie tych wszystkich felietonowych potyczek będzie to, jak UPR poradzi sobie bez JKM (wreszcie „uwolniona od ciężaru” tego, który działał na szkodę partii) a jak JKM bez UPR. Czas pokaże.
Panowie Fracek i Keita popieram. Z Panem Januszem Korwin-Mikke jest taki problem, że siada do gry w brydża okazuje się, że przy stoliku grają w szachy a kończy na pokerze i to nie koniecznie rozbieranym. Pan JKM gra w grę DEMOKRACJA nie akceptując jej zasad – brak zasad: głównie okłamywanie Ludu, aby zdobyć jego głosy.
śmiech na sali 🙂
UPR i PJKM – żadnej wartości politycznej i jeszcze jakieś przepychanki 😀
Czy nie widzicie, że ktoś wami manipuluje aby was zniszczyć do ZERA – a i tak mało kto wie co to w ogóle za partie 🙂
Statystyka nie kłamie. A Popiela?
http://frizona.pl/index.php?topic=3400.0;topicseen
Comments are closed.