„Czy jest Pan za tym, by niewidzialnej ręce rynku pozwolić działać na wszystkie sektory gospodarki, czy wyłączyć tzw. sektory strategiczne, o których tak często się mówi?” – pytanie to padło podczas spotkanie z p. Stanisławem Michalkiewiczem, które odbyło się 13 grudnia 2009 roku w Piotrkowie Trybunalskim.

Należy zacząć od definicji strategiczności sektorów. Kiedyś uczestniczyłem w telewizyjnej dyskusji z panem Zygmuntem Wrzodakiem i on właśnie szermował pojęciem sektorów strategicznych. Ponieważ ja nie wiedziałem jakie to są strategiczne sektory, a sądziłem, że on wie, więc zapytałem: „Niech Pan powie jakie są strategiczne sektory gospodarki?” Zaczął mi to tłumaczyć i ja z tego co on mi mówił zrozumiałem, że strategiczne sektory są takie, gdzie Solidarność ma największe komisje zakładowe. Oczywiście nie mogłem się na to zgodzić, bo dlaczego właściwie mielibyśmy przyjąć taką definicję strategiczności sektorów? Tak wynikało z jego wypowiedzi. Być może, że on się mylił…

Moim zdaniem sektory strategiczne również mogą być przedmiotem wolnego rynku. W niczym im to nie zagraża dopóki państwo dysponuje siłą, żeby w razie czego przeciwstawić się działaniom wbrew jego intencjom. Cóż nam pomoże, że będziemy mówili o sektorach strategicznych a będą one pozostawały w rękach państwa tzn. urzędników państwowych, którzy są skorumpowani jak mało która grupa społeczna, i nie mamy wojska, które będzie bronić naszych interesów państwowych… Żebyśmy się dobrze orientowali muszę dodać, że na koniec lipca tego roku armia polska liczyła 93 tysiące żołnierzy w tym 112 generałów, 22 tysiące oficerów, 45 tysięcy podoficerów, 12 tysięcy szeregowców zawodowych i 10 tysięcy szeregowców nadterminowych. Wynika z tego, ze na jednego oficera przypadał jeden szeregowiec i dwóch podoficerów. Są to dokładne proporcje z czasów saskich, z czasów Augusta III Sasa, okresu najgłębszego upadku politycznego, militarnego i upadku pod innymi względami Polski. I tak ma wyglądać nasza strategia, że w razie czego polskich interesów państwowych będzie broniła Bundeswehra. Wiadomo, że będzie broniła, jakżeby inaczej. Pan minister Klich sprawia wrażenie, jakby wierzył w to święcie. Ja oczywiście nie mogłem mu tego darować.

Jestem zwolennikiem wolnego rynku, ponieważ jestem zwolennikiem polskiej wolności. Jeżeli człowiek jest wolny to niech tę wolność szanuje. Czym się różni własność publiczna od własności prywatnej? Własność prywatna tym się charakteryzuje, że ta sama osoba podejmuje decyzje i ta sama osoba ponosi ekonomiczne konsekwencje swojej decyzji. Natomiast własność publiczna tym się charakteryzuje, że kto inny podejmuje decyzje a kto inny ponosi ekonomiczne konsekwencje tej decyzji. Decyzję podejmuje urzędnik, wszystko jedno czy podejmuje dobrą decyzję czy nie, czy trafną czy nie trafną, to pensję dostanie taką samą, natomiast ekonomiczne konsekwencje ponosi podatnik, który na decyzje nie ma żadnego wpływu. Uważam, że znacznie zdrowsza jest sytuacja, i pod względem ekonomicznym i moralnym, kiedy ta sama osoba, która podejmuje decyzje, ponosi ekonomiczne konsekwencje tych decyzji. To jest moim zdaniem podstawowy argument przemawiający za wolnym rynkiem. To nie państwo zarządza, to zarządza jakiś tam Józio, Zosia, która dzisiaj pracuje w elektryce, jutro będzie pracować w służbie zdrowia. Tego typu sytuacja skłania do niefrasobliwości i do przekupstwa. Jeżeli ktoś chciałby przekupić, skorumpować prywatnego właściciela to musi mu zaoferować większą korzyść niż strata jego własności, inaczej nie da się skorumpować żeby nie wiem co, bo nie jest w ciemię bity. Liczyć do dziesięciu każdy potrafi. Natomiast żeby skorumpować urzędnika państwowego, jak doświadczenie historyczne nas poucza, wystarczy mu zafundować zakrapianą kolację w hotelu Marriott, a potem jeszcze szantażować jak senatora Piesiewicza. Uległ słabości i to był błąd. Ja wiem, że w Polsce wielu ludzi w to nie wierzy, że to jest możliwe. Nic na to nie poradzę, wielu ludzi w różne rzeczy nie wierzy, ale po tym się to sprawdza albo nie.

Stanisław Michalkiewicz

Spisała: ISz

4 COMMENTS

  1. Czy redaktorzy portalu nie mogą zamieścić transkrypcji plików mp3?
    Czy może uznali, że więcej osób zapozna się z materiałem w wersji mp3?
    Jeśli to drugie to nic nie stoi na przeszkodzie publikować dwóch wersji.

Comments are closed.