Mój niezmącony do niedawna obraz Ameryki jako kraju dobrobytu nie dość, że najpierw został zaburzony przez kryzys, to ucierpiał poważnie z tytułu innego odkrycia – Ameryka głoduje! Głoduje?! A jednak. Mimo, że „na oko” obywatele USA na słabo odżywionych nie wyglądają…
Jak to jest, że pod koniec 2009 roku co 8 Amerykanin (38 mln obywateli!) otrzymywał państwową pomoc żywnościową? Dla porównania szacuje się, że z powodu głodu cierpi na świecie co 6 człowiek, a na szczycie G8 w lipcu 2009 zadeklarowano pomoc dla głodującej Afryki w kwocie 20 mld USD (jak uczy życie, deklaracje możnych tego świata co do pomocy Afryce pozostawały najczęściej deklaracjami). Tymczasem już w październiku miesięczne wydatki z rządowego programu Supplemental Nutrition Assistance Program (SNAP) przekroczyły 5 mld USD!
Korzenie amerykańskiego programu SNAP sięgają 1939 roku. Czytając historię jego rozwoju (www.fns.usda.gov) trudno nie zauważyć pompatycznego cytatu-myśli, która stałą się matką tego interwencjonistycznego dzieła:
„We got a picture of a gorge, with farm surpluses on one cliff and under-nourished city folks with outstretched hands on the other. We set out to find a practical way to build a bridge across that chasm.” ( Milo Perkins )
(tłumaczenie: Mamy obraz wąwozu, z nadwyżkami produktów rolnych na jednym urwisku i niedożywionych mieszkańców miasta na drugim urwisku. Wyruszamy do znalezienia praktycznego sposobu na zbudowanie mostu nad przepaścią.)
Myśl wzniosła i pozornie wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że to właśnie interwencjonizm polityki New Deal doprowadził do zaburzeń na rynku żywności. Wspomniany pomost nad przepaścią został przerzucony i funkcjonował do 1943 roku, kiedy to potrzeby wojenne zniwelowały problem nadwyżek.
W dzisiejszych czasach już nawet dzieci w przedszkolu są nauczane, że bez państwa (a właściwie administracji, struktur UE itp.) żywot obywatela jest ulotny jak funt mydła w praniu. Tak też jest i z tym programem, początkowo nazwanym Food Stamp Program – od znaczków za które można było w wybranych sklepach nabyć żywność. Trwały powrót programu nastąpił wraz z nastaniem ery prezydenta Kennediego. Niewątpliwie symboliczny jest fakt, że pierwszą decyzją demokraty – prezydenta było właśnie rozszerzenie programu dystrybucji żywności.
Świetnie prosperujący program pochłania z roku na rok coraz większe zasoby i obejmuje coraz większy odsetek populacji USA. Amerykanie są odbiorcami największego i najdroższego w dziejach świata programu stawiającego za cel zapewnienie pożywienia na niezamożnych stołach (według standardów amerykańskich oczywiście). Aby stać się uprawnionym do otrzymywania pomocy należy między innymi spełniać następujące warunki:
– płynne aktywa rodziny (np. salda rachunków bankowych) nie mogą być większe niż 2000 USD (3000 jeżeli chociaż jedna osoba w gospodarstwie domowym ma 60 lat lub jest niepełnosprawna). Wartość domu/ mieszkania nie jest brana pod uwagę, ale są ograniczenia co do wartości samochodów.
– w większości przypadków, dla 4-osobowej rodziny dochód brutto nie może przekraczać 2389 USD.
Tylko powyższe warunki oraz wspomnienie, że już 38 mln amerykanów otrzymuje tę pomoc, może budzić niepokój. Średni miesięczny koszt programu w 2009 roku wyniósł 124 USD na uczestnika, a wstępne szacunki mówią o całkowitym koszcie równym 53 mld USD (rok wcześniej ok. 37 mld). Dla porównania, jeżeli podzielimy intencjonalną pomoc G8 dla Afryki przez liczbę mieszkańców tego kontynentu, to otrzymamy miesięczną kwotę około 2 USD na głowę.
Na zakończenie historyjka dobra jak śmiech przez łzy. Sean Callebs, reporter CNN, zrobił w lutym 2009 eksperyment. Przez cały miesiąc jadł żywność jaką można nabyć za wspomniane food stamps (obecnie karta plastikowa). Na zakończenie eksperymentu stwierdził, że jadł całkiem nieźle a największą niedogodnością jaka go spotkała były „straty towarzyskie” ponieważ nie mógł wychodzić z przyjaciółmi do restauracji…
Damian Kot
Kontrola żywności to fundament kontroli społeczeństwa.
Niedługo wszyscy w Polsce będą wcinali genetycznie zmodyfikowaną pseudożywność. BIG PHARMA aż przebiera nogami ze szczęścia czekając na nowych klientów.
Ronald Reagan powiedział kiedyś, że najgorsze zdanie w języku amerykańskim to „jesteśmy z rządu, przyszliśmy Ci pomóc”.
A tak swoją drogą – to co, wysyłamy im te śpiwory, czy nie?
Wszystko jedno jaka administracje maja Stany Zjedn. Nie ma zadnej roznicy pomiedzy administracja Republikanska, czy tez Demokratyczna. Jedna i druga strona dazy do TOTALNEGO-GLOBALNEGO RZADU na calym swiecie. Tzw. New World Order, ktory wlasnie powstanie dzieki takim tajnym organizacjom jak Council on Foreign Relations, Trilateral Commission i grupa Bilderberg wprowadzi jeden globalny rzad, z jedna armia, jedna waluta, jednym centralnym bankiem, jedna religia, itd. Teraz sa tylko wywolywane sztuczne kryzysy, np. glod, huragan, terroryzm, itd. zeby wlasnie rzad mial podstepnie powod do pozbawienia WOLNOSCI obywatelom co chca byc BEZPIECZNI, tracac jedno i drugie.
Do autora artykułu.
Bardzo późno się pan zreflektował, że z Ameryką dzieje się źle..
Prawdziwa Ameryka przegrała w 1865 roku, kiedy przegrała Konfederacja. Z klęska Skonfederowanych Stanów Ameryki Północnej (Dixie) upadły prawdziwe amerykańskie wartości, a przede wszystkim niezależność od rządu federalnego. To od tego czasu rozpoczął się też upadek całej zachodniej cywilizacji, która przestała mieć oparcie w decyzjach „elit”.
Michał Nawrocki – trafna uwaga z tymi śpiworami. Już u nas kiedyś Urban prowadził akcję „śpiwór” dla bezdomnych z USA. Ale chyba w obecnej chwili nie znalazłby się nikt do takiej akcji, chociaż Urbanów ci u nas dostatek.
Comments are closed.