Stefan Kisielewski powiadał, że gdyby socjalizm wprowadzono na Saharze to zabraknie tam piasku. Co prawda socjalizm skandynawski, w odróżnieniu od radzieckiego komunizmu, broni się dziś swoimi „osiągnięciami”, ale są one bardzo nietrwałe. Skąd ta pewność? Ekonomia jest nauką, której aprioryczne prawa nie zależą od historycznych okoliczności i nie podlegają weryfikacji na podstawie doświadczenia. Postępowanie oparte na poprawnym wnioskowaniu przynosi zamierzone efekty, a oparte na błędnym – nie. Jak pisał Ludwig von Mises, „co jest sprzeczne w teorii, jest nie mniej sprzeczne w rzeczywistości”. Nie trzeba czekać, aż dadzą o sobie znać zgubne konsekwencje socjalizmu, by móc orzec, że w końcu zaprowadzi on gospodarkę do ruiny. Aby można było dokonywać racjonalnych wyborów ekonomicznych, posiadane zasoby muszą zostać zmierzone przy pomocy ceny, które może określić tylko mechanizm rynkowy. Niestety, choć tylko szaleńcy ośmielają się lekceważyć prawa fizyczne i biologiczne, powszechne jest pogardzanie prawami ekonomicznymi. Mają one jednak tak zwaną „automatyczną siłę odwetu”. Można przez jakiś czas powstrzymywać skutki ich działania, ale w końcu ujawnią się one z całą mocą – i zabraknie „piasku”. Ale dla zwolenników socjalizmu, czy interwencjonizmu państwowego (co w dłuższym okresie na jedno wychodzi) to nie jest problem, bo jak powiadał John Keynes, „w dłuższej perspektywie czasu wszyscy będziemy martwi”.
Von Mises uważał, że socjaliści nie podchodzą do studiów nad gospodarką z naukową bezstronnością. „Większość z nich kieruje się zawistnym oburzeniem na tych, których dochody są większe niż ich własne (…) W ich oczach już samo istnienie zysków jest godne potępienia. Mówią o zysku, ale nie zajmują się wcale jego niezbędnym przeciwieństwem, czyli STRATĄ”. Możliwość bankructwa nie jest wadą kapitalizmu, tylko zaletą. Mechanizm zysków i strat ponoszonych przez przedsiębiorców czyni konsumentów najwyższym arbitrem, „odbierając materialne czynniki produkcji z rąk niewydajnych i oddając je w ręce bardziej wydajnych”.
Socjalistom udało się jednak przychylnie usposobić do swoich mrzonek opinię wielu intelektualistów – „pożytecznych głupców”, jak mawiał Lenin – mających w głowach wiele ideałów, ale żadnej wiedzy o podstawowych zasadach funkcjonowania mechanizmów gospodarczych i ekonomicznych zachowaniach ludzi. Źródłem ich cierpienia jest to, iż sprawy nie zawsze toczą się po ich myśli. Uważają, że zasługują na więcej niż otrzymują i uciekają w marzenia o świecie, w którym liczy się tylko ich własna wola i wizja świata. „W tym sekretnym świecie neurotyk staje się dyktatorem” – pisał von Mises. „Psychiatrzy określiliby taki stan jako megalomanię”. Oczywiście w warunkach wolnorynkowego kapitalizmu wola neurotyka nie ma szans realizacji. Stąd jego poparcie dla socjalizmu i państwa – dyktatora, które zrealizować ma jego marzenia o idealnym świecie. Opozycja wobec wolnego rynku „nie jest rezultatem rozumowania, ale patologicznego nastawienia umysłowego – urazy i neurotycznego zaburzenia, które można nazwać kompleksem Fouriera”.
Jednak nieefektywność ekonomiczna nie jest najważniejszym zarzutem wobec socjalizmu. Odbiera on ludziom to, co najważniejsze: wolność. Zastąpienie władzy ekonomicznej przez polityczną oznacza bowiem zastąpienie władzy w pewnym sensie ograniczonej, władzą przed którą nie ma żadnej ucieczki. Ta pierwsza, choć może służyć jako narzędzie przymusu, w rękach osób prywatnych nigdy nie jest władzą wyłączną. Jeżeli jednak wypływa ona z władzy politycznej, stwarza zależność w stopniu niewiele różniącym się od niewolnictwa. Gdy funkcjonuje wolny rynek – istnieje obszar, w którym można schronić się przed władzą polityczną. Gdy go nie ma – nie ma miejsca ucieczki.
Rynek jest zły – powiadają socjaliści. Państwo musi go regulować. Ale co to jest „rynek”, i kto to jest „państwo”? To są ludzie! Z jednej strony przedsiębiorcy, z drugiej urzędnicy. Czy jak ktoś został przedsiębiorcą, to znaczy że miał jakieś złe geny? A jak postanowił zostać urzędnikiem to jest to dowód na to, że miał geny dobre? Przecież socjaliści nie wierzą w geny. Są przeciwnikami represji karnych, gdyż, ich zdaniem, całe społeczeństwo jest odpowiedzialne za to, że są tacy, którzy kradną lub zabijają, bo mieli „trudne dzieciństwo”. Ale jak słusznie zauważył Frank Knight „prawdopodobieństwo, że ludzie u władzy będą jednostkami nie lubiącymi jej posiadania jest równe prawdopodobieństwu, że osoby o wyjątkowo czułym sercu zostaną nadzorcami niewolników”.
Socjalizm likwidując wolność w imię równości nie był w stanie spełnić obietnicy równości. Podobno był to rezultat „błędów i wypaczeń”. Ale to sam socjalizm jest błędem i wypaczeniem…
Robert Gwiazdowski
Artykuł ukazał się w najnowszym numerze magazynu Kawa. Publikacja na Prokapitalizm.pl – w oparciu o współpracę naszego portalu z magazynem.
Tekst świetny jak zawsze!
Comments are closed.