Czasami odnieść można wrażenie że jedyną normalną rzeczą jest autentyczny matrix w którym żyjemy. Oto jeden czołowy kandydat na prezydenta pomówił drugiego czołowego kandydata na prezydenta o to że ten chce normalności.
W tym konkretnym przypadku chodziło o prywatyzację szpitali. Drugi czołowy kandydat na prezydenta tym posądzeniem o normalność poczuł się tak dotknięty że zaskarżył pierwszego czołowego kandydata na prezydenta o zniesławienie. Co? Ja chciałbym kiedykolwiek normalności? Ależ w żadnym wypadku! Po moim zimnym trupie.
Niezależny sąd przyznał rację pomówionemu. Nie ma mowy o tym aby pomówiony chciał kiedykolwiek normalności, stwierdził sąd. Jest to wykluczone. Jeszcze by tego brakowało aby wśród demokratycznie wybieranych kandydatów ktoś zaczął się wyróżniać normalnością! Jest to normalnie nie do pomyślenia i tolerowane w żadnym wypadku nie będzie.
Kandydat rzucający podejrzenia o normalność będzie musiał zatem połknąć swoje słowa. Będzie musiał przeprosić pomówionego o normalność kandydata stwierdzając że nigdy go nie podejrzewał o normalność. Pomówiony kandydat z satysfakcją przyjmie te przeprosiny podkreślając raz jeszcze że nigdy normalny nie był i nie da konkurentowi przykleić sobie łatki normalnego.
Ponieważ mamy zbyt wiele szacunku dla obu szanownych kandydatów aby podejrzewać że są półgłówkami wierzącymi jeszcze w to co mówią przyjąć musimy drugą z możliwości. Że mianowicie ich sztaby wyborcze za półgłówków wierzących jeszcze w socjalizm uważają większość wyborców w demokracji. To by wyjaśniało czemu w walce o ich głosy niesmacznie licytują się socjalistycznymi sloganami których samo wypowiadanie u inteligentnej osoby budzić powinno uczucie zażenowania i konsternacji.
Zastanawiamy się co by było gdyby tak kandydat pomawiający o normalność drugiego i utrzymujący potem to pomówienie zmienił nagle strategię… Gdyby zamiast żenującej licytacji kto jest większym socjalistą oszczerca zwrócił się z niespodziewaną woltą bezpośrednio do ludu przyznając się do błędu…
Drogi wyborco, mój oponent oskarżył mnie w sądzie o to że podejrzewałem go o zamiar prywatyzacji szpitali. Prawdą jest że miałem takie podejrzenia i niniejszym uroczyście prostuję swój błąd. Mój oponent, tak jak i jego partia, nie miał nigdy zamiaru prywatyzować na serio niczego, ze stoczniami włącznie. Szpitale nie są tu żadnym wyjątkiem. Mój oponent jest prawdziwym socjalistą z krwi i kości stojącym poza wszelkim podejrzeniem o jakiekolwiek wolnorynkowe zapędy. Sam nie wiem jak mogłem palnąć takie głupstwo podejrzewając go o chęć prywatyzacji czegokolwiek.
Nigdzie jednak wolnorynkowe impulsy nie są tak konieczne jak właśnie w służbie zdrowia. Socjał doszedł już tam, drodzy wyborcy, do ściany i jasne jest że dalej nie pociągnie. Z jednej strony zagwarantował w konstytucji darmową służbę zdrowia, co już samo w sobie jest nonsensem, i grabi na jej poczet coraz wyższy haracz. Z drugiej strony miliony z was zrozumiały już ten nonsens i leczą się i tak prywatnie, obchodząc socjał z jego “bezpłatnym” serwisem za który jednak muszą płacić. Skoro nie ma zatem nic to stracenia, skoro haracz jest zbędny, to czemu u licha nie sprywatyzować wszystkiego co jeszcze pozostało? Czemu zamiast utrzymywać fikcję składek medycznych żywiących jedynie socjał nie zostawić ich w waszych portfelach?
Zapewniam was że gorzej już nie będzie bo właśnie jest. Może być już tylko lepiej i tylko taniej. Pełna prywatyzacja służby zdrowia pozostawi w waszych portfelach pieniądze dotychczas wam odbierane. Pieniądze które kradnie wam socjał umożliwiając kręcenie lodów zainteresowanej w jego utrzymaniu koterii.
Szpitale, moi drodzy wyborcy, jak i całą resztę państwowego majdanu sprywatyzować zamierzam JA, a nie mój oponent!
I tu zadzwonił budzik…
Cynik9
Przedruk ze strony http://dwagrosze.blogspot.com za zgodą Autora. Źródło: http://dwagrosze.blogspot.com/2010/06/normalny-matrix.html
Foto: www.tapety4u.com
Świetny tekst, dotykający sedna tej całej głupoty naszych tzw. elit, z których każdy eliciarz stara się prześcignąć drugiego, by wykazać, że jest głupszy od niego.
Po pierwszej turze redakcja naszego portalu kilkakrotnie wysyłała do sztabów kandydatów na prezydenta ankiety z – tym razem 31 pytaniami. Żaden ze sztabów (żaden kandydat) jak dotąd nie odpowiedział. Może od braku odpowiedzi zadecydowało jedno pytanie, które dodałem po pierwszej turze: „W jakim gabinecie stomatologicznym leczy Pan zęby: państwowym czy prywatnym?”.
Cóż, brak odpowiedzi to też odpowiedź. Gdyby panowie kandydaci odpowiadać mieli tylko mnie to pół biedy… Ale zlekceważyli spore grono Czytelników naszego portalu…
Ja leczę zęby w publicznym, bezpłatnym gabinecie.
Comments are closed.