Gdyby rękojmią skutecznego przeprowadzenia niezbędnych reform było szerokie poparcie, należałoby zagłosować na Bronisława Komorowskiego, popieranego przez przedstawicieli wszystkich środowisk, grup społecznych i politycznych. Jednakże jest dokładnie odwrotnie – poparcie od prawa do lewa i z powrotem gwarantuje, że żadne zapowiadane reformy przeprowadzone nie będą. Z prostej przyczyny – wszystkie środowiska polityczne mają jakiś program, odwołują się do jakiejś ideologii. Popierając reformy sprzeczne z głoszonymi poglądami pokazałyby jednoznacznie, że zależy im tylko na apanażach. A tego żadne „bydło”, że przywołam humor Władysława Bartoszewskiego, nie przełknie. Poza tym – w polityce jak w życiu – nie ma nic za darmo.
Inna sprawa, że takie szerokie poparcie może wywołać efekt komiczny. Wystarczy przyjrzeć się szeroko kolportowanym argumentom zjednoczonego frontu zwolenników Bronisława Komorowskiego. Kapitalnego podsumowania tego istnego zbioru oksymoronów dokonał Rafał A. Ziemkiewicz. Zakładając, że są one odzwierciedleniem rzeczywistości i poglądów marszałka Bronisława Komorowskiego, jest on tradycyjnie nowoczesny i nowocześnie tradycyjny, oraz wolnorynkowo socjalny i socjalnie wolnorynkowy. No chyba, że ktoś tu nas „nabija w butelkę”. Uprzejmość z kolei nie pozwala zapytać, czy taka elastyczność zachwalanego przez „autorytety” kandydata jest wynikiem jego szczególnych poglądów, czy może wręcz przeciwnie – ich braku?
Zresztą tak czy owak, jak za Gierka, tradycyjnie będziemy gonili Zachód. Obyśmy tylko nie wyhamowali w Grecji.
Michał Nawrocki