Różni mędrcy, mniejsi i więksi, od lat łamią sobie głowy, jak rozwiązać problem biedy. Problem, widać nierozwiązywalny w stu procentach, skoro od wieków ścierają się różne koncepcje. Dzisiejszą receptą na biedę, stosowaną chyba przez większość krajów jest państwowa pomoc społeczna. Potężne rozmiary osiągnęła ona w tzw. krajach dobrobytu, gdzie na przeróżnych zasiłkach przeżyć można całe życie. Dawniej pomocą ubogim zajmowały się organizacje prywatne bądź indywidualne osoby i nie były potrzebne do tego żadne przepisy, żadne ustawy.
Alexis de Tocqueville, w eseju – „Raport o pauperyzmie”, stara się wykazać różnice pomiędzy pomocą urzędową a prywatną. Ostateczny bilans przemawia na rzecz tej drugiej. Dlaczego?
Zanim do tego dojdę dodam, iż de Tocqueville opiera swój raport na spostrzeżeniach jakie wyniósł z XIX wiecznej Anglii, gdzie już od XVI wieku obowiązywały przepisy odgórnie regulujące pomoc dla ubogich. Ta obserwacja uświadomiła mu, jak wiele patologii generuje ubieranie czynienia jałmużny w szaty oficjalnie obowiązującego prawa. Patologia ta dotyczyła kilku obszarów. Przede wszystkim była kosztowna, sprzyjała rozrostowi aparatu biurokratycznego, utrwalała biedę, uczyła ludzi cwaniactwa, wyłudzactwa, a wreszcie była dla beneficjentów pomocy upokarzająca. „Biedak, który prosi o jałmużnę w imię prawa, znajduje się w położeniu jeszcze bardziej upokarzającym niż ubogi, który odwołuje się do współczucia swoich bliźnich w imię Tego, który jednakim wzrokiem spogląda na biedaka i poddaje ich równym prawom” – zauważa de Tocqueville.
Od tamtego czasu wiele się nie zmieniło, no chyba że na gorsze, wszak to już kolejne pokolenie ludzi wyrasta w przeświadczeniu, że „coś im się należy od państwa”… Przenikliwy Francuz już w swojej epoce rozpoznał problemy, które drążą współczesne państwa opiekuńcze i którym jakoś nikt nie jest w stanie postawić zdecydowanej tamy. De Tocqueville w swoim raporcie również nie podaje recepty, która mogłaby pomóc rozwiązać definitywnie problem, niemniej – jak wspomniałem na wstępnie – jednoznacznie stwierdza, która z form dawania jałmużny – państwowa czy prywatna – jest właściwsza. Dlaczego zatem de Tocqueville kończy swoje rozważania ze wskazaniem na dobroczynność prywatną? Otóż – jak zauważa – „indywidualna jałmużna buduje cenną więź pomiędzy bogatym i biednym. Pierwszy z nich, przez sam fakt świadczenia pomocy, okazuje zainteresowanie losem tego, którego nędzy postanowił ulżyć; drugi, otrzymawszy wsparcie, którego nie miał prawa wymagać, i którego może nie spodziewał się uzyskać, jest skłonny do wdzięczności”. Inaczej sprawa wygląda z jałmużną państwową, o której de Tocqueville pisze, że choć umocowana jest ona w prawie, to całkowicie traci moc moralną. „Bogacz, któremu prawo odbiera część dochodu, nie pytając go o zdanie, widzi w biedaku wyłącznie obcego chciwca, dopuszczonego przez ustawodawcę do udziału w jego majątku. Ubogi ze swej strony nie odczuwa żadnej wdzięczności za wyświadczone dobrodziejstwo, którego nie można mu odmówić, a które skądinąd go nie zadowala”.
Analiza de Tocqueville’a przesycona jest aż do bólu duchem chrześcijaństwa, czyniącym wszak z miłości bliźniego myśl przewodnią swojej misji. Jałmużna prywatna, wolna od przymusu idealnie wpisuje się w chrześcijańskie wezwanie do czynienia dobra. Jałmużna czyniona pod przymusem, za pośrednictwem biurokracji, najpierw grabiącej produktywną część społeczeństwa, siłą rzeczy musi być bezosobowa, a tym samym pozbawiona jakiejkolwiek wartości moralnej. Szkoda, że hierarchowie Kościoła nie potrafią dostrzec tej subtelności, o czym świadczą chociażby nawoływania kierowane do wiernych w tzw. listach pasterskich , by państwo jeszcze więcej „wspomagało ubogich”.
To nie wszystkie argumenty na rzecz prywatnej dobroczynności opisane przez Alexisa de Tocqueville’a. Jest ich znacznie więcej, dlatego najlepiej osobiście sięgnąć po lekturę „Raportu o pauperyzmie”. Sądzę, że po przenikliwym Francuzie nikt już chyba niczego odkrywczego w analizie tej dziedziny życia społecznego nie wymyślił i nie wymyśli. Cała zawiła inżynieria społeczna wali w łeb w obliczu prostych spostrzeżeń XIX-wiecznego francuskiego badacza.
PS
Raport o pauperyzmie”, stara się wykazać różnice pomiędzy pomocą urzędową a prywatną.
A dlaczego nikt nie pyta skad bierze sie pauperyzm? Bierze sie on z egoizmu kapitalistow, ktorzy przywlaszczaja sobie 90 % bogactwa i tylko mala czesc pozostawiaja innym. A potem udaja dobrych wujkow akcjami pomocy dla biedakow, rzucajac im pare talarow jako ochlapy. Trzeba byc wjatkowo slepym i glupim aby tego nie widziec i byc wyjatkowym skur…aby nie chciec tego zmienic.
Akcje dobroczynne to kropla w morzu potrzeb,dlatego niestety trzeba z ludzi ściągać w podatkach aby budować im drogi,szpitale,zapewnić leczenie,emeryturę,rentę itd.dobrowolnie nigdy nikt by tyle nie uzbierał ile przeznacza się na to pieniędzy w podatkach,wszyscy korzystamy z podatków bogaci i biedni,kiedy płacimy podatek,taniej możemy otrzymać te wszystkie dobra niż gdybyśmy płacicli za to indywidualnie w USA ludzie zadłużają się w bankach lub wyprzedają swój majątek aby ich dzieci mogły studiować i aby uzyskać leczenie,kredyt trzeba także uzyskać na mieszkanie,wybaczcie ale zadłużanie się to nie jest rozwiązanie problemu,tak możemy jedynie zaprząc ludzi w kredytową niewolę,a w przypadku utraty pracy w bankructwo i nędze,dalej jest już tylko rozpad rodziny,bezdomność,nałogi i depresja oraz samotność,lepsze podatki niż kredyt i zadłużenie tym bardziej że podatek rozłożony na cały naród lub kraj to w przypadku indywidualnym niewielki pieniądz.
Podatki to ida na splaty kredytow uzyskanych przez rzady od chazarskich bankow, drukujacych kase z powietrza a nie na budowy drog, szpitali czy urzedow jak to sie powszechnie wmawia ludziom. Z drugiej strony kredyt indywidualny to typowa kapitalistyczna pulapka na obywateli, ktorzy musza czynic wszystko aby w kapitalizmie nie popasc w nedze wiec chwytaja sie kazdej pracy lub pracuja bez wytchnienia. I jedno i drugie jest oszustwem czyli przestepstwem i powinny byc karane. Jednak chazarska mafia trzyma lape na systemie i nie pozwala dobrac sie sobie do skory. Moze jednak nic nie trwa wiecznie….
Skror podatki nie służą do opłacenia bieżących potrzeb społecznych tylko na spłatę kredytu to w takim razie z czego te bieżące potrzeby są finansowane?
Zaraz to panu wyjasnie. System dziala (od wiekow) tak: rzad nie ma pieniedzy, choc kazdy kraj ma bank centralny, ktory moze tworzyc pieniadz na potrzeby panstwa. Jednak ten system dziala inaczej. Rzad zamiast brac kase od wlasnego banku centralnego bierze te kase w formie pozyczek od chazarskich bankow, glownie z USA (FED i jego wlasciciele bankierzy). Te kredyty sluza wlasnie finansowaniu tzw, potrzeb spolecznych. To z nich buduje sie to co chce se wybudowac zgodnie z planem ulozonym i przedstawionym przez rzad i jego agendy (ministerstwa). Poniewaz rzad dostal kredyt, a ten nie jest za darmo, musi przynajmniej splacac regularnie odestki od tego kredytu. Jak rzad, ktory nie ma wlasnej kasy, bo bierze ja od chazarskich bankierow, moze splacic im ten kredyt/lub chocby tylko odsetki od kredytu? Tylko jednym sposobem – z podatkow jaki nakazuje placic obywatelom. Na przyklad aby wybudowac autostrade X rzad zaciagnal kredyt w bankach chazarskich w USA np, na 10 mld USD. Od tego bankierzy chca 10 % odestek. Rzad je splaci z podatkow zabranych obywatelom. Dlatego placenie podatkow jest tak rygorystycznie uregulowane w przepisach w kazdym kraju a urzad skarbowy tak bezwzgledny, Rzad MUSI miec kase na odsetki, dlatego kazdy „uchylajacy” sie od podatku moze isc do ciupy a jego majatek moze byc zawlaszczony przez organy tzw, panstwowe. Mam nadzieje ze pan teraz rozumie dzialanie systemu, a jesli ma pytania to prosze pytac.
Comments are closed.