Publikujemy artykuł autorstwa p. Barbary Kamińskiej, przesłany do naszej redakcji w ramach konkursu na tekst o kapitalizmie
Kapitalizm jest w odwrocie. Opinia publiczna, przerażona ostatnim kryzysem finansowym, domaga się od państwa zapewnień, że będzie dobrze i że kryzys nie dotknie jej bezpośrednio. Politycy mogą sporo ugrać na powrocie do idei interwencjonizmu państwowego.
W niniejszym artykule zostanie przybliżone pojęcie kapitalizmu, kilka jego cech charakterystycznych oraz powiązanie z ostatnim kryzysem finansowym. Zostaną też wspomniane wybrane modele kapitalizmu oraz przedstawione prognozy dotyczące jego dalszego istnienia na świecie.
Kapitalizm jest to „ustrój takiej gospodarki pieniężnej, w której pieniądz staje się kapitałem, to znaczy jest inwestowany dla pomnażania zysku” (Beksiak 2007, 36). Kapitalizm opiera się na zasadzie wolnej konkurencji, wolnego obrotu towarami i usługami oraz wolnego obrotu kapitałem i środkami produkcji. Jednymi z jego najważniejszych cech są: praca dla zysku oraz praca najemna. Ze względu na chęć zysku firmy muszą konkurować między sobą, wprowadzać różne innowacje (nowe produkty, nowe kanały dystrybucji, itp.) i dążyć do ciągłego rozwoju. Wśród dalszych cech kapitalizmu można wyróżnić nierówności między właścicielami firm przynoszących duże zyski a resztą społeczeństwa, konflikt interesów między pracodawcą i pracownikiem oraz cykle koniunkturalne (faza silnego wzrostu, po której następuje okres stagnacji lub depresji)1.
Zysk przede wszystkim
Charakterystyczne dla kapitalizmu są dwa typy zachowań: wydawanie pieniędzy na własne potrzeby oraz taki sposób ich wydawania, by nie tylko się one zwróciły, ale i przyniosły zysk. Zysk i własne potrzeby jednostki są więc w centrum zainteresowania kapitalizmu. Czy to coś złego i co leży u podstaw takiego podejścia do działalności gospodarczej? Już twórca kapitalizmu, Adam Smith, pisał że „człowiek nie zamierza na ogół popierać interesów społecznych (…) myśli tylko o swoim własnym zarobku, a jednak w tym, jak i w wielu innych przypadkach, jakaś niewidzialna ręka kieruje nim tak, aby zdążał do celu, którego wcale nie zamierzał osiągnąć. (…) Mając na celu swój własny interes, człowiek często popiera interesy społeczeństwa skuteczniej niż wtedy, gdy zamierza służyć im rzeczywiście” (Kozłowski 2004, 32).
Przebija w tym wszystkim głównie jedna, niezbyt odkrywcza, myśl: człowiek jest egoistą i dąży przede wszystkim do tego, by to jemu było dobrze w życiu, ale – paradoksalnie – sprawia to, że i innym jest lepiej. Jak to się dzieje? Wyobraźmy sobie następującą sytuację: mamy pewien kapitał i chcemy go pomnożyć. Marzymy o willi z basenem i zagranicznych wycieczkach. Zatem chciwość i egoizm sprawiają, że zakładamy firmę i zatrudniamy pracowników. Oni również marzą o luksusach i pracują wytrwale, dzięki czemu nasza firma zyskuje coraz wyższą pozycję i wyprzedza inne tego typu firmy. Dzięki temu możemy dać pracownikom podwyżki i jeszcze lepiej motywować ich do pracy. Oni z kolei zaczynają spełniać marzenia, o których nawet nie śnili będąc na bezrobociu. Kupują eleganckie ubrania, zaczynają wychodzić do kina i teatru, odkładają pieniądze na lokatach. Dzięki temu właściciele i pracownicy sklepów z ubraniami, kin, teatrów i banków utrzymują miejsca pracy, dostają bonusy, co z kolei sprawia, że… – i tak można w nieskończoność. Jak widać, chciwość i egoizm jednej osoby sprawiły, że sporej grupie ludzi zaczęło się dobrze wieść w życiu. Nikt nie stracił, nikt nie poświęcał się dla innych. Egoizm i chciwość to wady, ale żaden inny ustrój gospodarczy nie potrafi ich tak skutecznie i sprawnie wykorzystać dla dobra ogółu, jak właśnie kapitalizm.
Kapitalizm a kryzys
Jednak kapitalistyczna chęć zysku wciąż jest przez wielu krytykowana2. To właśnie kapitalizm wielu – nie tylko ekonomistów – obwinia o ostatni kryzys finansowy.
Zastanówmy się, od czego się on zaczął. Osobiście upatrywałabym genezy kryzysu już w końcówce lat dziewięćdziesiątych, gdy ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych, Bill Clinton, zaczął nalegać na przyznawanie kredytów hipotecznych osobom mniej zarabiającym, a także ze złą historią kredytową (tym przysługiwały pożyczki typu subprime). Pałeczkę po nim przejął kolejny prezydent, George W. Bush, za którego kadencji zmieniono przepisy, chroniące banki przed nadmiernym ryzykiem. Była to dla banków pierwsza zachęta do udzielania pożyczek. Kolejną zapewnił FED, obniżając znacznie stopy procentowe. Coraz więcej osób brało kredyty – między innymi hipoteczne – i gospodarka zaczęła się przegrzewać, FED musiał więc podnieść stopy procentowe. Okazało się wtedy, że wielu kredytobiorców nie jest w stanie spłacać kredytów powiększonych o nowe kwoty odsetek, tracili oni nieruchomości, a banki sprzedając je, przyczyniały się do stopniowego spadku ich cen. Żeby jeszcze tego było mało, wspomniane wcześniej kredyty hipoteczne oraz pożyczki typu subprime stanowiły zabezpieczenie obligacji, które instytucje finansowe sprzedawały między sobą. W 2007 roku okazało się, że owe obligacje to nic nie warte kawałki papieru. Wielu instytucjom finansowym zaczęła grozić upadłość. W 2008 roku upadł m.in. wielki bank inwestycyjny Lehman Brothers3. Administracja obecnego prezydenta Baracka Obamy zdecydowała się interweniować i wyłożyła grube miliony dolarów by zahamować kryzys.
Wciąż brakuje jednoznacznej odpowiedzi na pytania: co najbardziej przyczyniło się do powstania ostatniego kryzysu finansowego, jak z niego wyjść i co zrobić by nie powtórzył się on w przyszłości. Po lekturze m.in. artykułów w prasie i Internecie wyodrębniłam kilka najważniejszych, moim zdaniem, nurtów.
Pierwszy z nich, etatystyczny4, głosi, że kryzys jest wynikiem słabości rynku, a zapobiec mu można dzięki „mocniejszej publicznej regulacji albo wręcz eliminacji z określonych dziedzin” (Taylor 2010, 11). Ten pogląd wydaje się podzielać np. laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii George A. Akerlof, który wprost stwierdza, że przyczyną kryzysu był „brak wystarczających regulacji rynków finansowych, szczególnie rynku instrumentów pochodnych”5.
Drugi, powiedzmy anty-etatystyczny, głosi, że kryzys spowodowały złe ingerencje w rynek FED i administracji amerykańskiej. Politycy tak bardzo chcieli wyrównać szanse i sprawić, by jak najwięcej Amerykanów miało domy na własność, że zapomnieli o jednej z głównych zasad: nie istnieje coś takiego, jak ‘darmowy lunch’. Za wszystko trzeba zapłacić, a jeśli kogoś na coś nie stać, powinien się bez tego obyć. Politykę administracji amerykańskiej i FED przedstawiciele tego nurtu mogliby złośliwie podsumować: ideologicznie miała podłoże socjalistyczne (bo chodziło o pomoc uboższym i wyrównanie szans), wsparte keynesowską teorią ingerencji w rynek (który trzeba regulować, bo z założenia jest niestabilny). Dość blisko takiego sposobu myślenia wydaje się m.in. John B. Taylor, jeden z najwybitniejszych światowych makroekonomistów6.
Znalazłam jeszcze jeden dość ciekawy nurt, który nazwałam anty-kapitalistycznym, według którego kryzys spowodowała głównie ludzka chciwość. Przedstawicielem tego nurtu byłby papież Benedykt XVI7. W Polsce zaś np. ruch zwany Pracowniczą Demokracją, który winą za kryzysy i wojny obarcza właśnie ustrój kapitalistyczny8.
Poważnie wątpię, czy istnieje tylko jedna, prosta odpowiedź na pytanie o kryzys. Osobiście najbliżej mi do jednak sposobu myślenia o nim nurtu anty-etatystycznego. U podstaw kryzysu leżała szkodliwa ingerencja państwa w działanie rynku. Mam poważne wątpliwości, czy owa ingerencja państwa, tym razem jako lekarstwo, aplikowane choćby przez prezydenta Obamę, wyciągnie świat z kryzysu.
Wiele twarzy kapitalizmu
Można by zapytać przeciwników kapitalizmu, co im się w nim najbardziej nie podoba. Czy idea zwiększania zysku czy może bardziej jej – czasem wypaczona – realizacja? Kapitalizm teoretyczny czy praktyczny?
Zapytałabym o to m.in. Antoniego Macierewicza, który w rozmowie z portalem ProKapitalizm.pl stwierdził, że jest przeciwnikiem kapitalizmu i zwolennikiem wolnego rynku. Przy okazji wypada zauważyć, że ciekawe to stwierdzenie, ponieważ gospodarka wolnorynkowa jest ściśle powiązana z kapitalizmem. W takiej gospodarce to rynek dyktuje co, jak i dla kogo wytwarzać, państwo ma jedynie stworzyć odpowiednie prawo umożliwiające działania na rynku. Jego rola jest sprowadzona do niezbędnego minimum. Nic więc dziwnego, że pojęcia gospodarka wolnorynkowa i gospodarka kapitalistyczna są używane zamiennie.
Intrygujące jest, po pierwsze, że można być zwolennikiem wolnego rynku i przeciwnikiem kapitalizmu. Zaś po drugie: którego kapitalizmu? Czy samego pojęcia kapitalizmu, czy może któregoś z jego modeli?
W czystej postaci kapitalizm nie występuje nigdzie. Kraje, które uznały go za swój system dokonały w nim pewnych modyfikacji. Można powiedzieć: ile krajów, tyle odmian kapitalizmu i tyle nazw jego modeli. Skupmy się na jednej klasyfikacji modeli. Dzieli on kapitalizm na model rynkowy (występuje w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Australii i Nowej Zelandii), socjaldemokratyczny (Szwecja, Norwegia, Dania), kontynentalny europejski (Francja, Niemcy, Holandia, Austria), śródziemnomorski, azjatycki (Japonia, Korea)9.
Spójrzmy na dwa modele i ich przedstawicieli. Model socjaldemokratyczny cechuje wysoki poziom ochrony socjalnej, umiarkowana ochrona zatrudnienia oraz możliwość łatwego przekwalifikowania się. Ciekawym przypadkiem jest tu Szwecja, której model kapitalizmu jest czasem określany mianem ‘trzeciej drogi’, ideałem kapitalizmu do którego inne państwa powinny dążyć. Jeszcze do niedawna Szwecja prowadziła aktywną politykę pełnego zatrudnienia i jako państwo była największym pracodawcą na świecie, gdzie w sektorze publicznym pracowało 30% społeczeństwa. Jest to kraj, który – jak na razie dobrze – godzi sprzeczności: wysokie podatki i wydatki socjalne w połączeniu z wysoką efektywnością gospodarki. Na horyzoncie pojawiają się jednak chmury: wyższa stopa bezrobocia (w 2009 roku wyniosła 9%) i malejący PKB (spadł o 6,5% w I kwartale 2009 roku w stosunku do tego samego kwartału roku poprzedzającego).
W modelu kontynentalnym europejskim mniej jest państwa opiekuńczego niż we wyżej wspomnianym, słabiej rozwinięty jest system przekwalifikowywania się pracowników. Za sztywność rynku pracy jest zresztą krytykowany. Niemcy, przedstawiciel modelu kontynentalnego (ich model gospodarki jest nazywany społeczną gospodarką rynkową), przeżywają kryzys: rok temu bezrobocie wyniosło tam 8%, a PKB spadł o 6,9% (w I kwartale 2009 roku w stosunku do tego samego kwartału roku poprzedzającego). Kontrowersje budzą niektóre plany rządu Niemiec: obniżanie podatków i zwiększanie zasiłków oraz podniesienie stawki płacy minimalnej do 7,50 euro za godzinę. Ciekawe, czy obecny rząd Niemiec będzie pamiętał o lekcji jaką kraj dostał pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Wtedy, na skutek dążenia za wszelką cenę do równowagi budżetowej, jak najniższej inflacji i niskich podatków dla biznesu doszło do zwolnienia tempa wzrostu gospodarczego a następnie recesji (Kowalik 2005, 153-154). .
Zatem w Europie panuje kapitalizm występujący w różnych odmianach. Jednak, czytając artykuły w prasie czy opisy modeli kapitalizmu, nawet osoba bez głębokiej wiedzy ekonomicznej widzi, że coś jest nie tak. Do kapitalizmu nie pasuje bowiem batalia o płacę minimalną, ani zatrudnianie obywateli przez sektor publiczny, wysokie podatki również nie. Czy więc mamy do czynienia z państwami naprawdę kapitalistycznymi? Osobiście zgadzam się z laureatem nagrody Nobla z 2006 roku, Edmundem Phelpsem, który twierdzi, że w Europie nie ma kapitalizmu, ale ‘rynkowy socjalizm’10. Jego zdaniem we Francji funkcjonuje etatyzm, w Niemczech – socjalizm, a w Skandynawii – państwo dobrobytu. Państwem typowo kapitalistycznym w Europie jest Wielka Brytania, a na świecie Stany Zjednoczone. I, jak na razie, niewiele wskazuje, by miało się to zmienić.
Co z Polską
Na usta ciśnie się pytanie: a co z Polską? Czy jesteśmy państwem kapitalistycznym czy, na przykład, socjalistycznym? Nie widać nas w zaprezentowanej wcześniej klasyfikacji modeli kapitalizmu (przejrzałam kilka innych klasyfikacji i tam też niestety nas nie ma). Moim zdaniem jesteśmy daleko od kapitalizmu. Po pierwsze, wciąż wiele firm jest w rękach państwa, prywatyzacji albo nie ma albo jest przeprowadzona nieudolnie. Po drugie, przedsiębiorczość jest hamowana m.in. przez progresywną skalę podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT). Polacy nie są motywowani by zarabiać więcej – bo od większej sumy musieliby zapłacić większy podatek (między innymi z tego względu kwitnie szara strefa – kolejny problem). Wciąż dużo czasu i zachodu – wbrew zapowiedziom obecnego rządu – zajmuje założenie własnej firmy. Po trzecie, rosną wydatki publiczne na np. zbyt szybko przyznawane zasiłki dla bezrobotnych czy wcześniejsze emerytury.
Jednak nie można też powiedzieć, że jesteśmy państwem opiekuńczym, dbającym o obywateli. Wprawdzie choćby Art. 67 konstytucji mówi o zabezpieczeniu społecznym w razie niezdolności do pracy, a Art. 68 o równym dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych – ale poziom tych świadczeń jest żenująco niski. Za rentę inwalidzką można opłacić co najwyżej czynsz (w dobrych układach może zostanie na chleb), a na wizytę u lekarza można czekać parę miesięcy. Takich przykładów jest więcej.
Jakim zatem państwem jesteśmy? Czy bliżej nam do Wielkiej Brytanii czy – na przykład -Niemiec? Odpowiedź daje nam Art. 20 konstytucji: otóż nasz ustrój gospodarczy to społeczna gospodarka rynkowa (czyli bliżej nam do Niemiec), która – jak wyjaśnia Wikipedia – ma za zadanie „(…) utrzymać wysoki wzrost gospodarczy, niski wskaźnik inflacji oraz niski poziom bezrobocia przy jednoczesnym zapewnieniu dobrych warunków pracy, systemie zabezpieczeń socjalnych i dostarczania dóbr publicznych na wysokim poziomie. Ingerencja państwa w gospodarkę jest usprawiedliwiona w celu eliminowania nieefektywności wolnego rynku i jego niehumanitarności”.
Celem społecznej gospodarki rynkowej – jak czytamy w Wikipedii – nie jest znalezienie złotego środka między kapitalizmem a socjalizmem, jednak ja się z tym poglądem nie zgadzam. Mamy tu bowiem mieszankę obydwu: rzekomo jest wolny rynek, ale jego niewidzialna ręka została najwyraźniej amputowana przez państwo. Połączenie kapitalistycznych marzeń o wolnym i konkurencyjnym rynku z socjalistyczną kontrolą to jak próba odchudzania za pomocą wysokokalorycznych ciastek. Jednak – idąc dalej za tą przenośnią – wiele osób z nadwagą taka wizja bardzo kusi. Nieuczciwy sprzedawca ciastek, który głosi że dzięki nim możemy schudnąć liczy na naszą niewiedzę i lenistwo – i zwykle ma rację.
Kapitalizm wciąż przeraża, zwłaszcza po ostatnim kryzysie finansowym, o który wielu obwinia właśnie ten ustrój. Jednym ze skutków kryzysu był spadek zaufania: do instytucji finansowych, do rynku, do polityków. Dlatego przewiduję, że wielu z nich pójdzie na łatwiznę i ogłosi odwrót od kapitalizmu – w najlepszym razie znów zaczną mówić o jakimś kapitalizmie ‘z ludzką twarzą’. Wszystko by zdobyć więcej głosów. I wszystko, jak zwykle, dla naszego dobra.
Wygrają jednak ci, którzy przejdą na prawdziwą dietę. I ci, którzy będą gotowi za nią zapłacić.
Barbara Kamińska
Przypisy:
1. Można o tym przeczytać na stronie internetowej: http://www.economicsforeveryone.ca/files/uploads/Economics_For_Everyone_Chapter2.pdf
2.  Na przykład w polskiej encyklopedii humoru, Nonsensopedii, czytamy żartobliwą definicję tego ustroju:Kapitalizm (łac. wyzysk człowieka przez człowieka) – ustrój polityczny, panuje na szeroko pojętym Zachodzie. Główną metodą sprawowania władzy przez kraje kapitalistyczne jest propaganda. Cechy kapitalizmu: nadużycia w sprawowaniu władzy, naruszenia wolności obywateli, nieustające poczucie zagrożenia i ciągłe wojny (np. USA w Iraku)”. Mimo że to żartobliwa definicja, wiele osób podobne poglądy o ustroju kapitalistycznym wypowiada całkiem serio.
3. Trudno się w tym wszystkim połapać, moja wiedza o kryzysie pochodzi z artykułów prasowych, Wikipedii oraz tego, co o kryzysie mówili nam wykładowcy.
4. Takiej nazwy używa Leszek Balcerowicz w przedmowie do książki „Zrozumieć kryzys finansowy” Johna B. Taylora. Zarówno Balcerowicz jak i Taylor nie popierają poglądu etatystycznego.
5. Czytamy o tym na stronie Obserwatora Finansowego: http://www.obserwatorfinansowy.pl/2010/02/03/kiedy-zaufanie-do-rynkow-znika-rzad-powinien-te-luke-zapelnic
6. W swej książce „Zrozumieć kryzys finansowy” Taylor krytykuje politykę FED, stąd przypisałam go do tego właśnie nurtu.
7. Benedykt XVI popiera stanowisko Jana Pawła II zaprezentowane w encyklice Centesimus Annus, które obrazują słowa: „Gospodarkę rynkową można uznać za drogę postępu ekonomicznego i obywatelskiego tylko wtedy, gdy nastawiona będzie na dobro wspólne”. Oficjalnie papież nie jest przeciwnikiem kapitalizmu, ale mówiąc, że to chciwość doprowadziła do kryzysu mimowolnie wpisuje się w nurt antykapitalistyczny. Zachęcam do lektury: http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,6766915,Benedykt_XVI_o_gospodarce__Przyczyna_kryzysu_byla.html
8.  Z poglądami przedstawicieli tego ruchu można się zapoznać poprzez stronę internetową: http://pracowniczademokracja.org/
9. Klasyfikacja i opis modeli pochodzi z pracy dr Grzegorza Gołębiowskiego „Modele kapitalizmu a kierunek rozwoju gospodarczego Polski” (2007), zamieszczonej w kwartalniku naukowym Współczesna Ekonomia. Pracę można przeczytać na stronie autora: http://www.golebiowski.stansat.pl/.
10. http://www.obserwatorfinansowy.pl/2010/01/29/kapitalizm-pomyslany-na-nowo
Bibliografia:
Książki
Beksiak J., Ekonomia. Kurs podstawowy, Wydawnictwo C.H. Beck, Warszawa 2007.
Kowalik T., Systemy gospodarcze. Efekty i defekty zmian ustrojowych, Fundacja Innowacja i Wyższa Szkoła Społeczno-Ekonomiczna, Warszawa 2005.
Kozłowski S.G., Systemy ekonomiczne, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2004.
Taylor J.B., Zrozumieć kryzys finansowy, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010.
Strony internetowe
http://www.economicsforeveryone.ca/files/uploads/Economics_For_Everyone_Chapter2.pdf
http://www.obserwatorfinansowy.pl/2010/02/03/kiedy-zaufanie-do-rynkow-znika-rzad-powinien-te-luke-zapelnic
http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,6766915,Benedykt_XVI_o_gospodarce__Przyczyna_kryzysu_byla.html
http://www.obserwatorfinansowy.pl/2010/01/29/kapitalizm-pomyslany-na-nowo

12 KOMENTARZE

  1. Po lekturze artykułu nasuwają się zasadnicze pytania :
    1. Ile jest teorii kapitalizmu i jak się one mają do praktyki XXI wieku w globalnych holdingach i ponadnarodowych korporacjach, lub chosiażby w prywatnych koncernach ?
    2. Czy teoretycy kapitalizmu pracowali choćby 10 lat w prawdziwym koncernie globalnym ?
    3. Czy kapitalizm nie jest już tylko legendą przeszłości ?
    Moim zdaniem teria Beksiaka , że…”pieniądz staje się kapitałem” jest zasadniczym błędem merytorycznym i Pan Beksiak powinien zapoznać się z jednym z epokowych odkryć Mikołaja Kopernika, że :
    ” gorszy pieniądz będzie wypierał lepszy”…
    W tej chwili pieniądz wirtualny , czyli elektroniczny , wyparł już nawet zdrowy rozsądek i mamy wcale nie wirtualny kryzys finansowy kapitalizmu elektronicznego !
    Trafne są natomiast niektóre Pani uwagi dotyczące konsumpcji i można z nich również wysnuć przypuszczenia , że zbliża się niestety nowy ustrój egoizmu-konsumcjonizmu !
    Pozdrawiam
    Rajmund Pollak

  2. znane nam od poczatku XX wieku cykle koniunkturalne – to efekt tworzenia wirtualnych pieniędzy przez banki centralne. To nie ma nic wspólnego z kapitalizmem. Jest to raczej efekt „ręcznego” sterowania gospodarką przez wąskie elity..

  3. Po raz piąty muszę pogonić autora w samych laczkach po śniegu. Za lekkomyslne nadużywanie terminu społeczna gospodarka rynkowa, powinna grozić sankcja jak za ignorancję.
    Społeczna gospodarka rynkowa – kapitalistyczny model funkcjonowania gospodarki, oparty niemal w całości na wolnym rynku, uwzględniającym obiektywne społeczne zobowiązania państwa.
    Ludwig Erhard, twórca soziale Marktwirtschaft: „Gospodarka rynkowa sama w sobie jest socjalna i zapewnia równowagę społeczną”.
    Kryzys, który dopadł Niemcy, związany był z koalicją czerwono-zieloną, która wyrżnęła wszystkie zasady społecznej gospodarki rynkowej w pień.
    Smutne, że Pani autorka dopuszcza się aż takiej intelektualnej ignorancji.
    Z drugiej strony, chyba czas napisać coś o społecznej gospodarce rynkowej, choćby od paru myślników, bo na tym portalu „soziale Martkwirtschaft” działa siłą pierwszego członu i nadaje znaczenie podobne do „trzeciej drogi”…
    Kamil K.

  4. Witam,
    Dziękuję za komentarze. Spróbuję się odnieść do tego, co Państwo napisali.
    @ Rajmund Pollak
    Stawia Pan bardzo ciekawe pytania. Chętnie poznałabym na nie odpowiedzi.
    @ Polakoniemiec
    A czy nie było tak, że te cykle zaczęły się pojawiać w państwach uważanych za kapitalistyczne? I zauważono związek między nimi a kapitalizmem? Może mi Pan podać źródło, w którym jest napisane, że cykle koniunkturalne nie miały nic wspólnego z kapitalizmem?
    @ Kamil K.
    Proszę w takim razie najpierw pogonić autorów wymienionych publikacji (oraz noblistę Edmunda Phelpsa). Następnie, proszę mi wskazać źródło, na podstawie którego formułuje Pan swoje opinie. Ja swoje źródła podałam – jak wiadomo, wielu ekonomistów – wiele teorii, można się z nimi zgadzać bądź nie (ja akurat nie zgadzam się że SGR zalicza się do kapitalizmu, za dużo państwa w gospodarce). Nie powinno się moim zdaniem rzucać swoich opinii bez podawania faktów i/lub opinii fachowców w danym temacie, to mało poważne.

  5. Ludwig Erhard – Wohlstand für Alle
    Ludwig Erhard – Soziale Marktwirtschaft
    Nie ma bardziej miarodajnych opinii od samego twórcy i po co opinie, przepraszma za wyrażenie, ekonomistów?
    Posłużę się analogią: posiłkuje się pani opinią recenzentów architektury na temat domu, który dawno obrósł bluszczem, zszarzał, popadł w ruinę. Tymczasem opinię powinna zasięgać Pani u architekta tego domu, z czasó, gdy ten architekt dbał o jego świetność.
    Pana Phelpsa mogę pogonić tak jak tego Krugmanna, co to sądził, że nie można usuwać państwa opiekuńczego bez zawalenia się ekonomii.
    Niedługo publikuję artykuł o SGR i może być Pani pewna – te parę instrumentów, które pozostają w rękach państwa, jest właściwe dla państwa w jego geopolitycznej sytuacji. Np. za pomocą stóp procentowych można zniechęcić ludzi do kredytów – co uważam za korzystne, by nie wydawać więcej niż się ma. Ciągle jest to gospodarka rynkowa, bo reguły pozostają takie same.

  6. Jak to nie ma bardziej miarodajnych od twórcy? Ależ one są właśnie skażone wyjątkowym subiektywizmem. Dopiero te opinie zestawione z opiniami osób z zewnątrz mogą dać jakiś w miarę obiektywny obraz sytuacji.
    Posłużę się może trochę dziwną analogią: czy sąd podczas rozprawy rozwodowej bierze pod uwagę tylko zdanie osoby, która złożyła pozew? Czy obojga oraz świadków? 😉
    Z chęcią przeczytam Pana artykuł.

  7. Mam pracę domową. Proszę porównać sytuację gospodarczą Niemiec i porównać je z sytuacją w Niemczech w latach 1949-69. Jako materiał może być rocznik statystyczny i książka Erharda „Dobrobyt dla wszystkich”, która jest swoistym pamiętnikiem okraszonych statystykami i refleksjami na potwierdzenie słuszności SGR.
    Pani przykład jest wykręcony. Umiejscowanie sytuacji w prawie, to jak mierzenie obiektu za pomocą matematycznych miar. Tymczasem ja wskazałem na sytuację, kiedy autor doskonale wie, co ile mierzy i ma mierzyć.

  8. W pale nie mieści mi się też ocenianie np. sznycla wiedeńskiego, gdy ten już dawno zgnił. No chyba, że rozpatrujemy to jak kiszoną kapustę, zsiadłe mleko i spleśniały ser.

  9. dramatyczne cykle koniunkturalne jakie znamy pojawiły się od początku XX wieku po tym jak bankierzy USA otrzymali od rządu prawo do tworzenia wirtualnych pieniedzy (utworzenie centralnego banku – FED).
    Proszę obejrzeć sobie dokument „money masters”. Są dostepne wersje z napisami PL. Dopiero po uczciwym przeaanlizowaniu tego filmowego dokumentu można się pełniej wypowiadać o funkcjonowaniu świata finansów..

  10. Cześć
    Mam takie pytanko. Oglądałem sporo filmów na temat FED i jestem bardzo ciekaw czy istnieje sporo „Centralnych Prywatnych Banków” na świecie. Z tego co patrzyłem to przynajmniej NBP jest narodowy 😉 czyli jak się domyślam jego zysk idzie do budżetu.
    Z góry dzięki za info!

Comments are closed.