Trwa tragikomedia związana z organizacją Euro 2012. To znaczy: dla każdego Polaka jest to komedia, za którą płaci ok. 10 groszy dziennie – wliczając w to już same mecze. Natomiast dla wielu hien jest to (być może jedyna w życiu) okazja do dorobienia się.
Przypominając, że rząd PO+PSL postanowił, że wszelkie inwestycje związane z Euro 2012 będą podejmowane bez przetargów (!! – natychmiast po Euro powstanie Komisja Sejmowa ds „afery Euro 2012” – a orzeczenie będzie tym surowsze, im gorszy wynik osiągną polscy futboliści…). Opowiem anegdotkę o dwóch przyjaciołach, którzy studiowali na politechnice w USA. Ponieważ jeden był z Kanady, a drugi z Peru, spotkali się ponownie dopiero na jakimś zjeździe drogowców w Kanadzie. Ten z Toronto, zaprosił przyjaciela do siebie. Ten z zazdrością obejrzał dość obszerny i wygodny domek; „jak się go dorobiłeś?” – spytał? Ten wziął go do okna: „Widzisz tę szosę?” – „Widzę…”. „No więc wygrałem przetarg budowę 20 km. tej drogi i za zarobione pieniądze sobie wybudowałem!”. Za kilka lat kolejny zjazd był w Peru i kolega zaprosił Kanadyjczyka do siebie. A tam: pałac, rząd kolumn, złocenia, 2000 m2 powierzchni… Kanadyjczyk nie mógł wyjść z podziwu: „Skąd cię na to stać?” – spytał. Peruwiańczyk zaprowadził go do okna i wskazując na błotnistą ścieżkę spytał: „Widzisz tę autostradę?” – „Nie widzę?”. „No więc dostałem koncesję na budowę tej autostrady; autostrady nie ma – ale trochę betonu kupili i jest tu…”.
Przypominam też, że Euro 2012 „załatwił” Polsce i Ukrainie p. Grzegorz Surkis, multimiliarder – a „technika polegała na indywidualnych rozmowach p. Surkisa z poszczególnymi członkami KW UEFA”… P. Surkis robi pieniądze na budowach – ale podobno inne mafie ukraińskie też chcą mieć udział w tym torcie –więc na Ukrainie trwa z tej okazji niezły bal. Podobno liczba trupów przekroczyła dwadzieścia – a sprawa jest rozwojowa…
Trwają też rozgrywki o kawałki (fundowanego za te 10 gr dziennie od podatnika…) tortu między poszczególnymi miastami. KW UEFA postanowił, że ani jeden mecz w Euro 2012 nie odbędzie się w Małopolsce, w Zagłębiu ani na Śląsku…
Ja rozumiem: minister SWiA, JE Grzegorz Schetyna, jest z Wrocławia… Bywało gorzej: gdy ministrem SWiA był p. Janusz Tomaszewski, przyłączył był do województwa łódzkiego Rawę Mazowiecką i Tomaszów Mazowiecki – w zamian przydzielając Mazowszu Radzyń Podlaski i Sokołów Podlaski… Rozumiem, że trzeba mieć pretekst do wywalenia 2 miliardów na „Stadion Narodowy” w Warszawie. Rozumiem, że Gdańsk i Poznań to kolebki – i są blisko Ukrainy.
Ale, do cholery, najwięcej kibiców jest w Polsce na Śląsku i w Zagłębiu. W dodatku o 45 minut drogi autostradą jest Kraków – z kibicami Cracovii i Wisły. Zamiast dowieźć 22 futbolistów i sędziego do Chorzowa, ze stadionem szczęśliwym dla Polaków, będzie się dowoziło 20 tysięcy kibiców do Gdańska. Widocznie uznano, że skoro dowozi się tam węgiel, to można i ludzi. Umyje się z grubsza parę 225–tonowych węglarek i dowiezie smoluchów… O! A i mieszkańców np. Tarnowa. Koleje też chcą zarobić…
A mieszkaniec np. Cieszyna nie ma nic z tego, że mecz jest w Gdańsku, a nie np. w Ostrawie lub Brnie – ale te 10 groszy dziennie też płaci…
Te ME (i podobne imprezy) są celowo planowane tak, by pupilkowie „klas politycznych” poszczególnych krajów mogli się nakraść. Wiadomo, że do Polski przyjeżdża rocznie 40 – 60 milionów cudzoziemców – i te dodatkowe (niech nawet będzie 400 000) kibiców to kropla w morzu – tym bardziej, że odstraszą pewno ze 2 miliony turystów… Skoro te 40 milionów, często wydelikaconych burżujów, jakoś dojeżdża – to 400 000 gentlemanów w szalikach też by dojechało.
Podobnie jeśli dziś na stadionie mieści się 60 000 ludzi, to zmieściliby się i zagranicznicy – tymczasem stadion przerabia się na „nowoczesny, mieszczący wygodnie 40 000 ludzi”. Te wszystkie coraz nowsze „normy UEFA” służą tylko wycyganianiu kolejnych miliardów z kieszeni podatników.
A ludzie płacą. Tak toczy się światek…
Janusz Korwin-Mikke
Źródło: www.temi.pl