Legalizacja marihuany w celach rekreacyjnych istotnie ogranicza przestępczość; dzieci wcześniej wysłane do szkoły gorzej się uczą, a biedni nie są uczciwsi niż bogaci – to tylko niektóre z wniosków z najnowszych ekonomicznych badań naukowych.
James Andreoni, Nikos Nikiforakis i Jan Stoop przygotowali pracę „Are the Rich More Selfish than the Poor, or Do They Just Have More Money? A Natural Field Experiment” (Czy bogaci są większymi egoistami niż biedni, czy też po prostu mają więcej pieniędzy). Postanowili w niej sprawdzić, czy powszechne przekonanie, że bogaci są większymi egoistami niż biedni, jest prawdziwe.
W tym celu przeprowadzili w Holandii eksperyment, w którym rzekomo przez pomyłkę dostarczono koperty z pieniędzmi do niewłaściwych domów, a następnie obserwowano, czy zostaną one zwrócone. W kopertach były albo banknoty (5 euro albo 20 euro), albo karty bankomatowe z taką kwotą, z których mogła wypłacić tylko właściwa osoba (ci, którzy je zatrzymali, nie odnosili więc z tego żadnych korzyści). Do pieniędzy dołączony był list od dziadka do wnuczka.
Eksperyment został tak zaplanowany, że ci, którzy nie oddali pieniędzy, nie ponosili z tego tytułu żadnych negatywnych konsekwencji. Za to ci, którzy zdecydowali się zwrócić koperty prawowitym właścicielom, pokazali kosztowne dla nich, ale bardzo prospołeczne zachowanie. Koperty wysłano do 180 bogatych (przeciętny majątek rodziny w tej grupie to 2,49 mln euro) i 180 biednych gospodarstw domowych (średni majątek 27 tys. euro). Dla porównania średnia wartość prywatnego majątku w Holandii to 157 tys. euro.
Okazało się, że kopertę zwróciło 81 proc. zamożnych Holendrów i tylko 38 proc. biednych. Z tego można by wysnuć wniosek, że bogaci są uczciwsi niż ci, którzy nie mają dużo pieniędzy. Ale taki wniosek byłby błędny. Dlaczego? Dlatego, że użyteczność pieniędzy dla bogatych i biednych jest inna. Inaczej mówiąc, dla kogoś, kto zarabia 1500 zł miesięcznie (i na przykład ma problemy z opłaceniem rachunków), 100 zł ma znacznie większą wartość niż dla kogoś, komu co 30 dni na konto wpływa 10 tys. zł. Dlatego w interpretacji wyników badania uwzględniono ten czynnik.
Okazało się wówczas, że nie ma statystycznie istotnej różnicy w odsetku zwracanych kopert między bogatymi a biednymi. Inaczej mówiąc, zamożne osoby częściej zwracały pieniądze, które trafiły do nich przez pomyłkę nie dlatego, że są lepszymi ludźmi niż mniej zamożni, tylko dlatego że mają więcej pieniędzy. Gdyby nagle znaleźli się w sytuacji finansowej osoby biednej, postąpiliby tak jak ona.
Jako konkluzję autorzy cytują słynną wymianę zdań między amerykańskim pisarzem Ernestem Hemingwayem a Mary Colum, popularną wówczas krytyczką literacka. „Coraz bardziej poznaję bogatych ludzi” – miał powiedzieć Hemingway. Colum dała mu do zrozumienia, że się rozczaruje odpowiadając mu: ”Jedyna różnica między bogatymi a biednymi jest taka, że bogaci mają więcej pieniędzy”. I jak wynika z powyższego eksperymentu intuicja nie myliła słynnej krytyczki.
Davide Dragone, Giovanni Prarolo, Paolo Vanin i Giulio Zanella opracowali analizę zatytułowaną „Crime and the Legalization of Recreational Marijuana” (Przestępczość i legalizacja spożycia marihuany do celów rekreacyjnych). Zajęli się w niej analizą skutków legalizacji w niektórych stanach USA spożycia marihuany w celach rekreacyjnych.
Kwestia legalizacji niektórych narkotyków dzieli ekspertów. Słynny ekonomista Gary Becker argumentował, że należy to zrobić, ponieważ zredukuje to istotnie liczbę przestępstw. Inni eksperci (na przykład Kalifornijskie Stowarzyszenie Policjantów) uważali, że efekt będzie odwrotny. Okazją, by sprawdzić, jak będzie naprawdę, stała się legalizacja rekreacyjnego spożycia marihuany w ośmiu stanach USA.
Od 2012 roku do 2016 roku prawo takie obowiązywało w Colorado, Waszyngtonie, Alasce, Oregonie, Kaliforni, Newadzie, Maine i Massachuestts. W sąsiednich stanach ta używka pozostawała nielegalna, co pozwoliło na dość precyzyjne zbadanie wpływu legalizacji marihuany. Okazało się, że w stanach, gdzie marihuana stała się legalna, zanotowano spadek gwałtów o 30 proc. i kradzieży o 20 proc. Jak to możliwe? Autorzy tłumaczą, że wiele kradzieży wynika z konieczności zdobycia pieniędzy na drogie narkotyki (są drogie, bo są nielegalne). Wiele przestępstw wynika także z porachunków między grupami handlującymi nielegalnymi używkami.
Legalizacja spowodowała jednak wzrost spożycia marihuany o ok. 2,5 proc. Równocześnie spadło spożycie innych narkotyków (o ok. 0,5 proc.) i alkoholu (o ok. 2 proc.).
Itay Attar Danny Cohen-Zada przygotowali pracę „The Effect of School Entrance Age on Educational Outcomes: Evidence Using Multiple Cutoff Dates and Exact Date of Birth” (Wpływ wieku rozpoczęcia szkoły na wyniki uczniów). Dotychczasowe badania wpływu wieku rozpoczęcia edukacji na dalsze losy dzieci dawały mieszane wyniki, tzn. z części badań wynikały pozytywne skutki, z części negatywne.
Wynikało do głównie z tego, że bardzo trudno było stworzyć idealne warunki do naukowego wnioskowania. By one występowały, należałoby część dzieci w dokładnie tym samym wieku wysłać do szkoły wcześniej, część później i porównać efekty. Jednak takie okoliczności, trochę przy okazji, powstały. Specyfika systemu szkolnictwa w Izraelu sprawiła, że dzieci urodzone w tym samym dniu szły do szkoły w różnym wieku.
Okazało się, że opóźnienie o jeden rok rozpoczęcia szkoły zwiększa wyniki testów z hebrajskiego w piątej klasie o 0,34 odchylenia standardowego, a z matematyki o 0,19. Przewaga starszych dzieci zmniejsza się w ósmej klasie do 0,25 odchylenia standardowego, a z matematyki zwiększa się do 0,34 odchylenia standardowego. Co istotne, ta różnica jest większa w przypadku dzieci rodziców, którzy są mniej wykształceni. Wnioski z powyższej analizy dają nadzieję, że podobnie korzystne skutki przyniesie przesunięcie wieku rozpoczęcia szkoły w Polsce z 6 do 7 roku życia.
Aleksander Piński
Foto.:pixabay.com
Statystyki, statystyki i jeszcze raz statystyki.
http://independenttrader.pl/klamstwa-bezczelne-klamstwa-oraz-statystyka.html
Należy do każdego badania podchodzić z chłodną głową i wszystko dokładnie sprawdzać 🙂
Wyjatkowo beznajdziejny eksperyment. Widac jego celem bylo udowodnienie stwierdzenia zawartego w tytule. Czyli wybielanie chciwego bogacza argumentem ze przeciez biedak to tez zlodziej. W zyciu jednak okazuje sie prawdziwe cos innego: zapieprzysz miliony nic ci sie nie stanie (nazwiska dostarcze od reki jesli komus nic nie przychodzi do glowy), za to zwedzisz 10 groszy a zrobia ci sprawe sadowa i pojdziesz do ciupy. Moze ktos temu zechce zaprzeczyc?
Comments are closed.