Z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych publikujemy wstęp do najnowszej książki Joanny Wieliczki-Szarkowej – „Bohaterskie akcje Żołnierzy Wyklętych”. Bardzo ładnie wydana przez Wydawnictwo AA książka na pewno zasługuje na to, by mieć ją w swojej bibliotece!
* * *
Powrót do Polski
Rankiem 22 stycznia 1919 roku – nieco ponad dwa miesiące po odzyskaniu przez Polskę niepodległości – Krakowskim Przedmieściem w Warszawie, wśród rzesz mieszkańców stolicy ruszył pochód do katedry św. Jana. W asyście ułanów powozem wieziono Michała Szurmińskiego, ordynansa gen. Józefa Sowińskiego i Michała Przybylskiego – ostatnich żyjących powstańców listopadowych.
Za nimi maszerowało ponad stu weteranów powstania styczniowego 1863 roku. W katedrze zajęli miejsca w prezbiterium i pierwszych ławach, z tyłu, za nimi, stali generałowie Wojska Polskiego i ministrowie. Ksiądz Antoni Szlagowski w kazaniu zwrócił się do powstańców: „Wyciągnijcie swe zgrzybiałe ręce nad wnukami i prawnukami po mieczu, a mówcie: Niech duch największych w narodzie rycerzy spocznie na was… niech Bóg ojców naszych, Bóg Piastów i Jagiellonów prowadzi was do zwycięstw”. Po Mszy św. wszyscy przeszli pod krzyż, w miejsce stracenia Romualda Traugutta i członków Rządu Narodowego 1863 roku, gdzie jeden z powstańców wezwał: „My, weterani, błagamy was w imię Boże i Królowej Polski Matki Bożej – dokończcie zdrowymi siłami dzieła przez nas rozpoczętego. Dopełnijcie zbawiania tej drogiej ojczyzny, za którą tyle walczyło pokoleń”.
Naczelnik Państwa Józef Piłsudski wydał rozkaz zaliczający do szeregów Wojska Polskiego wszystkich weteranów 1863 roku, w sierpniu przyznano im stałą pensję, w grudniu awansowano ich na stopień oficerski. W kolejną rocznicę, 22 stycznia 1920 r., już po wskrzeszeniu orderu Virtuti Militari, zostało nim uhonorowanych pierwszych 54 powstańców. Niepodległa Polska – walcząca o swe granice, odbudowująca gospodarkę, szkolnictwo, struktury państwowe po 123 latach niewoli – potrzebowała roku, aby uhonorować około 3,5 tysiąca styczniowych powstańców – tych, którzy doczekali…
Spośród uczestników antykomunistycznego powstania niezłomnych Żołnierzy Wyklętych, które rozpoczęło się wraz z wejściem w granice Rzeczypospolitej wojsk sowieckich w 1944 roku, mało kto doczekał wdzięczności. W okrągłostołowej republice zbudowanej po 1989 roku nadal nie było dla nich miejsca. Dla ich oprawców – owszem. W III RP nadal pozostali „wyklęci”, a niektórzy jeszcze bardziej, choćby ci z Narodowych Sił Zbrojnych, a szczególnie z Brygady Świętokrzyskiej. Zbyt wiele karier zbudowano na ich „wyklinaniu”. Gdy w 1998 roku wywodzący się z partii komunistycznej prezydent wręczał najwyższe polskie odznaczenie, Order Orła Białego, partyjnym rewizjonistom, autorom listu do członków PZPR z 1965 roku, powiedział wtedy: „Byliście pierwszymi, którzy w sposób otwarty napiętnowali system dyktatury”. I na tym kłamstwie przez lata budowano. W mieniącej się niepodległą Polsce zohydzano wszystko, co ją od pokoleń kształtowało. Przecież była „nienormalnością”, więc jej święte symbole i barwy zastąpiono czekoladowym ptakiem i różowym balonem. Ci sami ludzie nie odważyli się tak sponiewierać Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, choć nie żyli już wtedy inicjatorzy jego ustanowienia – śp. Janusz Kurtyka (w latach 2005-2010 prezes IPN), z determinacją przywracający pamięć o antykomunistycznym powstaniu, oraz prezydent Lech Kaczyński, polegli 10 kwietnia 2010 roku w smoleńskim błocie. Gdy ich zabrakło, w przygotowanej ustawie zamieniono zapis „W hołdzie «Żołnierzom Wyklętym» – bohaterom antykomunistycznego powstania…” na „antykomunistycznego podziemia”, chcąc jeszcze umniejszyć skalę oporu z lat 1944-1956. Na nic się to zdało, już nie zagłuszy się okrzyku młodego pokolenia Polaków: „Chwała bohaterom”. Nie sposób policzyć kolejnych inicjatyw przywracających pamięć o Wyklętych walczących w latach 1944-1963. Jedną z nich są krakowskie Zaduszki za Niezłomnych-Wyklętych – wypominkowa Msza św., modlitwa ofiarowana za dusze poległych i zakatowanych. W wypełnionej po brzegi krakowskiej bazylice Mariackiej, gdzie przed blisko 250 laty odprawiano uroczyste egzekwie nad antenatami Wyklętych, konfederatami barskimi, idącymi w bój z ryngrafami na piersiach, dziś wierni wznoszą nad głowami portrety Cieplińskiego, Flamego, Badochy, Szendzielarza, Borysewicza, Dziemieszkiewicza, Dekutowskiego, Brońskiego, Franczaka, ks. Gurgacza… a w tle ołtarz Wita Stwosza, polichromie Matejki, witraże Wyspiańskiego. Przejmująca symbolika, powrót do głównego nurtu polskiej historii i kultury. Wraz z nimi muszą powrócić wartości, które ich ukształtowały i za które oddali życie: prawda, dobro, piękno, wolność, honor, wierność, umiłowanie Ojczyzny.
W 1945 roku zdradzona w Jałcie Polska utraciła połowę terytorium i Niepodległość. Żołnierze antykomunistycznego powstania – z ryngrafami z Matką Bożą na piersiach i Orłami w koronie na wojskowych czapkach, nie pogodzili się z tym wyrokiem i chwycili za broń, pozostając do końca wiernymi Niepodległej Rzeczypospolitej. O tej walce jest ta książka. Gdy wolny świat świętował zakończenie wojny, oni bili się z wojskami NKWD, KBW, grupami operacyjnym UB i MO pod Kuryłówką, Lasem Stockim, Miodusami, Ogółami… Skutecznie chronili Polaków przed samowolą komunistycznej władzy, rozbijali posterunki, areszty, więzienia, uwalniając zatrzymanych przez bezpiekę. W latach 1944-1946 odbili prawie 4 tysiące osób z więzień: ponad 300 uwolnił kpt. „Szary” w Kielcach, po kilkadziesiąt „Harnaś” w Radomiu, „Bruzda” w Grajewie, „Jastrząb” we Włodawie. Brygadzie Świętokrzyskiej udało się uratować ponad tysiąc ludzi, wyprowadzając ich na Zachód. Zaciskała się jednak pętla terroru, strzały padały coraz rzadziej. Na wiosnę 1948 roku Zdzisław Broński „Uskok” notował: „Ludzie coraz bardziej dostosowują się do znienawidzonego, a umacniającego się porządku – bo przecież trzeba żyć. My, garstka straceńców – jak nas nazywają – stajemy się oazą wiary i woli zwycięstwa na pustyni zwątpienia i beznadziejności”.
Przemysław Dakowicz, poeta młodego pokolenia, w wierszu z tomiku „Łączka”, dedykowanym Witoldowi Talaśce, synowi Bolesława Lipskiego z pomorskiej AK, zamordowanego w mokotowskim więzieniu, pytał: „dokąd idziesz chłopczyku / do taty / gdzieś tam / tatuś mój leży / biedny tatuś / położył się / położył i śpi / tatuś bandyta / pójdę go zbudzić / zawołam nie śpij tatusiu / wstań chodźmy / za siódmą górę / za siódmą rzekę / przez błota / kałuże / opłotkami / idzie chłopczyk / bezsenny / wytrwały / dokąd idziesz chłopczyku / do Polski”. I tą drogą „do Polski” prowadzą nas dzisiaj odnajdowani na „Łączce” i tylu innych miejscach niezłomni Żołnierze Wyklęci.
Jarosław Szarek
Joanna Wieliczka-Szarkowa – „Bohaterskie akcje Żołnierzy Wyklętych”, Wydawnictwo AA, Kraków 2016 r.