Rafał A. Ziemkiewicz zaproponował kilka dni temu na swoim facebooku konsumencki bojkot produktów jubilerskiej firmy KRUK. Sponsorowanie konkursu, w którym wygrywa ktoś tylko dlatego, że dokonuje aborcji, ponieważ nie chce mu się poszukać większego mieszkania, nie pasuje również do moich standardów.
Chodzi tu o konkurs w dodatku do „Gazety Wyborczej”, „Wysokie Obcasy”, który przyznał nagrodę „superbohaterki” Natalii Przybysz. Aktorka miała powiedzieć w wywiadzie na łamach tej samej gazety, że usunięcie ciąży jest wspaniałym uczuciem, ulgą i czystą przyjemnością. Publiczne przyznanie się do „aborcji lajfstajlowej” okrzyknięto za bohaterstwo. Z całego serca popieram pomysł RAZa, który uważam swoją drogą za całkowicie zgodny z grą wolnorynkową.
Ludwig von Mises (+1973) nazywał wolny rynek demokracją konsumentów, gdyż codziennie ma tu miejsce głosowanie za pomocą ich pieniędzy na preferowane towary i usługi. Kupując lub wstrzymując się od zakupu, konsumenci decydują o sukcesie lub porażce producentów. Wybierają w ten sposób tych przedsiębiorców, którzy najlepiej zaspokoili ich potrzeby, a odbierają środki produkcji tym, którzy nie wiedzą, jak im najlepiej służyć. Człowiek na wolnym rynku jest wolny i może dokonywać wyborów nie kierując się tylko czynnikiem ekonomicznym. Może kierować się na przykład względami moralnymi. Homo oeconomicus to fikcyjny człowiek wymyślony na potrzeby mainstreamowej ekonomii i nie istnieje w rzeczywistości.
Ale nie istnieje również coś takiego jak pełna „suwerenność konsumenta”. Murray Rothbard (+1995), uczeń Misesa, twierdził, że w całkowicie wolnym społeczeństwie każda jednostka jest suwerenem wobec swojej własnej osoby oraz mienia i korzysta z suwerenności osobistej. Konsumenci nie mają władzy, aby zmusić producentów do wykonywania konkretnych prac i zawodów. Człowiek jest w pełni wolny, aby przeciwstawić się upodobaniom konsumentów, na przykład nie sprzedając dóbr lub usług tym, wobec których ma zastrzeżenia natury moralnej, ale musi być gotowy, aby zrezygnować z zysku, jaki mógłby uzyskać z takiego przedsięwzięcia.
Warto poczytać ekonomistów ze szkoły austriackiej. Młody poseł z ugrupowania Kukiz’15, Jakub Kulesza, przy okazji debaty nad ustawą o aptekach zachęcał posłów do czytania Misesa. Przypomniał im z mównicy sejmowej, że na wolnym runku konsumenci mogą poradzić sobie z naturalnym monopolem, otwierając w pobliżu konkurencyjną aptekę, ale nie poradzą sobie ze sztucznym monopolem stworzonym przez państwo. Teraz będą mogli zbudować aptekę, ale w odległości jednego kilometra i jeżeli będą sami farmaceutami.
Ten sam tok rozumowania można zastosować do zakazu handlu w niedzielę. Jeżeli konsumenci rzeczywiście nie chcieliby niczego kupować w niedzielę, to po prostu nie chodziliby na zakupy i sklepy byłyby pozamykane. Kościół nie musi popierać ustawy o częściowym zakazie handlu w niedzielę. Wystarczy, że w niedzielę będzie od czasu do czasu przypominał swoim wiernym z ambony, że dzień święty należy świętować. Gdyby ludzie kierowali się nie tylko czynnikiem ekonomicznym, ale również przesłankami moralnymi, to świat wyglądałby inaczej. Katolicy chodziliby w niedzielę po Mszy św. na kawę, a w supermarketach pracowaliby co najwyżej niepraktykujący.
W ubiegłym roku byłem zaproszony do panelu dyskusyjnego z okazji „Kongresu 590” w Rzeszowie. Siedziałem obok ks. Marka Gontarczyka, redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”. Mieliśmy rozmawiać o etyce w biznesie. Gdybym był na jego miejscu, to poczułbym się trochę nieswojo. Czy można sprzedawać „Gościa Niedzielnego” w niedzielę? Jest to w końcu lektura duchowa, nieprawdaż? Ale lekturą duchową jest również „Naśladowanie Chrystusa”, a to zupełnie inna półka. Lekarze, strażacy i policjanci pracują w niedzielę. Jest na to powszechne przyzwolenie. Są to wyjątkowe zawody o szczególnej przydatności dla społeczeństwa. Podobny tok rozumowania zastosowałbym do dzieła Tomasza à Kempisa, ale czy można go przenieść także na zwyczajne tygodniki?
Jacek Gniadek SVD
Foto.: pixabay.com
O. Jacek Gniadek SVD test misjonarzem werbistą i doktorem teologii moralnej (ur. 1963). Pracował przez wiele na misjach w Afryce (Kongo, Botswana, Liberia i Zambia). Mieszka w Warszawie (Fundacja Ośrodek Migranta Fu Shenfu, Stowarzyszenie Sinicum im. Michała Boyma). Tekst pochodzi ze strony jacekgniadek.com.