Portal Biznes.onet.pl publikuje interesujący artykuł na temat chińskiej gospodarki. Analiza dotyczy m.in. przyczyn, które spowodowały, że Chiny, niegdyś komunistyczny kolos, w którym ludzie umierali z głodu, dziś stają się coraz bardziej otwartą na świat gospodarczą potęgą. Warto zapoznać się z tym artykułem…
„Chiny przeciętnemu konsumentowi kojarzą się z tanią i tandetną produkcją, zalewającą zachodnie rynki. Chińczycy to także tania i efektywna siła robocza, którą łatwo można „importować” do każdego zakątka świata. Posłuszni i zdyscyplinowani pracownicy obsługują pola naftowe w Nigerii i mieli pracować w gdańskiej Stoczni Remontowej.
Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę, że Chiny to także jedna z najdynamiczniej rozwijających się gospodarek świata. W sytuacji światowego kryzysu szacuje się, że chińskie PKB w 2009 r. osiągnie 8 proc. wzrost. W drugim kwartale tego roku wzrost wyniósł już 7,9%. Niektórzy eksperci uważają, że Kraj Środka to dzisiaj jedyna szansa dla Azji na uniknięcie głębokiej recesji.
Gospodarkę Chin trudno dzisiaj jednoznacznie określić. Ustrój państwa nominalnie jest socjalistyczny. Komuniści, którym przewodził Mao Zedong, przejęli władzę w państwie w 1949 r. Od tego momentu Chiny podążyły drogą ZSRR. Przeprowadzono reformę rolną, prześladowano obszarników i kułaków, znacjonalizowano banki, przemysł, transport i handel. Oszczędzono jednak majątki chińskiej burżuazji.
Mao był niecierpliwym przywódcą i chciał wprowadzić kraj, jak najszybciej, na drogę socjalistycznego rozwoju. Jednak odbiło się to negatywnie na gospodarce. Szybka industrializacja i kolektywizacja rolnictwa doprowadziła do klęski głodu.
W latach 60. sytuacja w kraju jeszcze bardziej zaostrzyła się. Doszło do zawirowań na szczytach władzy. Mao Zedong na krótko utracił pozycję na rzecz zwolenników reform, skupionych wokół Liu Shaoqi i Deng Xiaopinga. Mao powrócił do władzy w 1966 r. na fali „rewolucji kulturalnej”, która doprowadziła kraj niemal do katastrofy gospodarczej i głębokiej izolacji kraju na arenie międzynarodowej. Doszło nawet do konfliktu z ZSRR.
Do końca lat 70. kraj przypominał bardziej totalitarną, stalinowską Rosję niż współczesną potęgę gospodarczą.
W 1977 r. do władzy powrócił reformator Deng Xiaoping. Rządząca krajem partia komunistyczna potępiła rewolucję kulturalną i proklamowała otwarcie na świat oraz socjalistyczną gospodarkę rynkową. Oznaczało to m.in. zgodę na prowadzenie rodzinnych gospodarstw rolnych, odradzanie się sektora prywatnego, stworzenie specjalnych stref ekonomicznych i zezwolenie na pierwsze międzynarodowe inwestycje. Rozpoczęła się nowa era w gospodarce Chin, które powoli zaczęły zmierzać w kierunku gospodarki rynkowej.
Wraz z rozwojem gospodarczym, w latach 80 i 90. władze zaczęły też powoli rozluźniać politykę społeczną. Wprowadzono np. wolność podróżowania, co spowodowało m.in. to, że ze wsi do miast przeniosło się ok. 140 mln osób. To o 100 mln więcej, niż wynosi liczba ludności w Polsce. W skali Chin to jednak niewiele, bo liczba mieszkańców tego kraju wynosi ponad 1,3 mld. Sama klasa średnia w Chinach liczy ok. 200 mln osób.
Nieporównywalny jest też system socjalny w Chinach. Pomimo, że państwo decyduje o wielu aspektach życia obywateli, np. o ilości dzieci czy o treści gazet, to rzadko zabezpiecza podstawowe potrzeby ludzi.
Na emerytury mogą liczyć tylko osoby zatrudnione w urzędach i państwowych przedsiębiorstwach. Nie ma też zasiłków dla bezrobotnych i bezpłatnej opieki zdrowotnej. Na pomoc medyczną mogą liczyć tylko osoby zatrudnione, którym pracodawca opłaca ubezpieczenie zdrowotne. W konsekwencji znaczna część społeczeństwa, zwłaszcza mieszkańcy wsi, musi płacić za leczenie.
Bezpłatna natomiast jest podstawowa edukacja. Po ukończeniu 5-letniej szkoły podstawowej młodzież powinna kontynuować naukę w płatnych szkołach średnich. Uwieńczeniem edukacji są studia w jednej z ponad 100 uczelni wyższych. Coraz częściej studentów z Chin można też spotkać na najlepszych zagranicznych uczelniach. Osiągają bardzo dobre wyniki, bo ich rodzimy system edukacji premiuje pilność i pracowitość. Nauka często jest powiązana z pracą, która pozwala utrzymać się dziecku z prowincji w mieście.
Wysoka wydajność, niski koszt pracy i stale rosnąca liczba specjalistów przyciąga do Państwa Środka międzynarodowy kapitał. Dzisiaj w chińskich zakładach produkcyjnych jest produkowana większość marek, popularnych na całym świecie.
Coraz częściej towary nie tylko opuszczają kraj, ale również znajdują nabywców wśród Chińczyków. Dzięki niskiemu bezrobociu i rozwojowi gospodarczemu wartość chińskiego rynku detalicznego w pierwszym kwartale 2009 r. wyniosła 425 mln dolarów. Pomimo cenzury Internetu rosną również obroty e-handlu. W 2008 r. Chińczycy kupili w sieci towary o wartości 17 mld dolarów. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się również marki luksusowe.
Chińczycy mogą sobie pozwolić na drogie zakupy, bo ich dochody systematycznie rosną. Rozwija się też przemysł. W czerwcu 2009 r. produkcja była o 10% większa, niż w tym samym okresie w 2008 r. Według magazynu „Forbes” już teraz Chiny są trzecim krajem pod względem liczby kupionych Rolls-Royce’ów.
Zdecydowanie najszybciej rozwijają się prowincje leżące na wschodnim wybrzeżu kraju – Kanton, Fuzhou, Hangzhou, Shanghai, Nanjing, Jinan, Tianjin, Pekin, Shenyang i Chongqing…”
Jacek Zawadzki
Czytaj całość…