Komputery są przydatne, ale mogą również szkodzić i uzależniać. Wielogodzinne spędzanie czasu przed komputerem naraża dziecko na poważne problemy zdrowotne. Mogą być one zarówno fizyczne, np. nieprawidłowy rozwój układu kostno-mięśniowego, pogłębianie się wad postawy czy problemy ze wzrokiem spowodowane promieniami emitowanymi przez monitor. Mogą być również psychiczne. Tak uważaliśmy jeszcze kilka miesięcy temu. Wtedy specjaliści postulowali:
– dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym (6-10 lat) maksymalny czas, który mogą spędzać przed ekranem komputera, wynosi 60 minut dziennie,
– starsze dzieci i nastolatki mogą korzystać z urządzeń cyfrowych nie więcej niż dwie godziny dziennie.
Dzisiaj zmuszamy dzieci do pracy przed komputerami po kilka godzin dziennie. Okazuje się, że zaraza wywołała większe spustoszenie w świecie idei niż w świecie przyrody. Adam Mazurek trafnie zauważa, że „epidemia okazała się mniej straszna niż myśleliśmy i nic nie szkodzi, żeby uczniowie mieli normalne lekcje”. Mamy jednak problem w prawidłowej kalkulacji kosztów alternatywnych naszych decyzji. Ta kalkulacja jest zawsze subiektywna, więc należy zrezygnować z centralnego zarządzania edukacją. Jak to zrobić?
Mając ministerstwo edukacji, które jest centralnie odpowiedzialne za edukację w Polsce, pozostaje tylko pokonywanie bohatersko problemów, które nie istniałby, gdyby edukacja była prywatna. Podział szkół publicznych na klasy, w których rodzice nie boją się koronawirusa i chodzą do szkoły i tych, którzy się boją i pozostają w domu, jest mało realny. Nawet, gdyby były lekcje w szkołach, to pozostaje jeszcze kwestia obostrzeń i dla wielu rodziców np. całodzienne noszenie przez dzieci maseczek w szkole jest równie szkodliwe jak przebywanie kilkugodzinne przed komputerem w systemie nauczania zdalnego.
Strajk rodziców i nauczycieli „Nie dla zdalnej szkoły” to dopiero początku oddolnego ruchu, który wcześniej czy później doprowadzi wielu rodziców do przekonania, że szkoła publiczna nie jest dobrym rozwiązaniem. Może jeszcze się okazać, że zamknięcie szkół przyniesie pozytywne skutki. Rodzice zaczną otwierać więcej prywatnych szkół i przechodzić także na nauczanie domowe (homeschooling). Do tej pory szkoły prywatne były najczęściej wyznaniowe. Teraz mogą powstawać ze względu na światopoglądowy stosunek do koronawirusa…
O. Jacek Gniadek
Źródło: Facebook Autora