Czasy są coraz ciekawsze (zgodnie z chińskim przekleństwem). Tak na świecie, jak w POlsce. Jak za czasów Jaruzela – rząd (co to „sam się wyżywi”) robi lub popiera prowokacje (”zimny Lech”, marsz 11.11. itp) i „się szykuje”. Na nas. System („reżim”?) trzyma się głównie na kolejnych warstwach rdzy, farby i politury. „Inwestują” już tylko w fasadę. Symbolem tego jest most przez Wisłę [przy tym nowym a drogim stadionie w kształcie bidetu], który, zamiast naprawić – obłożyli dyktą z namalowanymi „przęsłami”.
Piszę ten tekst głównie po to, by choć części czytelników uświadomić, że bez zorganizowanego podziemia się nie obejdzie.
Młodzi w większości uważają, że w razie czego skrzykną się przy pomocy komórek, fejsbuka, „forumów” czy twittera.
Nic bardziej naiwnego.
1) Nie wiecie do Czego się zwoływać: To , tj. cele, trzeba pieczołowicie przygotowywać.
2) Odcięcie komórek i całego internetu – to kwestia MINUT. I jak się wtedy skrzykniesz?
Przed trzydziestu laty zdarzało się, że głupawi milicaje rąbali kable w centralach telefonicznych, aby odciąć Polaków od telefonu. Klęli to strasznie technicy, którzy po miesiącu (?) mieli przywrócić połączenia, ale już z miłym głosem Rozmowa kontrolowana.
Teraz – technologicznie zrobiono ogromny krok do przodu.
Przy budowie Nowego Podziemia możemy wykorzystać doświadczenia i zasady Energetyki Rozproszonej. Proponowaliśmy to w latach 90-tych, ale zwyciężyła koncepcja centralizacji i rabunku. A np. w Niemczech – można sobie produkować energię – i z zyskiem sprzedawać. Dom staje się samowystarczalny, nawet zarabia na siebie. A najważniejsze, i w tym analogia, że nie da się wszystkiego sterować z góry, lub wyłączyć nakazem. Tylko „sprytne sieci” (smart grids) dostosowują całą sieć i produkcję w wielkich elektrowniach – do lokalnych zapotrzebowań i lokalnych produkcji.
Podobnie musimy budować PODZIEMIE ROZPROSZONE.
Świat się rozwija po spirali (jak samo pojęcie rozwijania sugeruje). I z wahnięciami – ale prze do przodu.
Więc o nowinkach technicznych nie będę pisał.
Ale:
Myśmy przewozili blachy do offsetów do drukarni – filii w innych miastach pociągami, schowane np. na plecach. To było wygodniejsze i bezpieczniejsze, niż wożenie ogromnych ilości zadrukowanego papieru. Wy – możecie przewozić gwizdki – pendrajwy. To łatwiej ukryć. Może znajdziecie lepsze rozwiązania.
Ale zasada musi być ta sama: Punkty pracy rozproszone, jak najmniej kontaktów poziomych, żadnego plotkowania i chwalenia się przed dziewczynami, że coś robię. To bardzo trudne – ale KONIECZNE.
Obecnie rozlewa się po świecie nowa moda męska: wymieniać komputery, bo „nienowoczesne”. Mówią mi młodzi, postępowi: Paaanie, ten pana rzęch, to do muzeum!
Starych komputerów, czyli mniejszych i mniej naszpikowanych wszytymi virusami, nie chcą kupować nawet na giełdach. Wyrzucamy. A tymczasem trzeba go, z drukarką, schować na strychu, przyda się po odcięciu internetu. Oczywiście te komputery powinny czekać nie podłączone do sieci, bo podobno (?) nowsze mają wbudowanego virusa, którego decydent może uruchomić zdalnie. A szpiegować to na pewno może, tu już bez znaku zapytania. Sam mam taka maszynkę (program).
Komputer odłączony, to drzemiąca SIŁA. Zachowajmy ją!
Krótkie kursy sitodruku, nawet druku na ramce, też by się przydały. I trochę materiałów poligraficznych schowanych „na dobry początek”.
Trzeba sobie uświadomić, że bez przygotowanego podziemia Polski nie odwojujemy.
Pesymista powie: do kogo to mówisz?
Zdajemy sobie sprawę, że największe dotychczasowe sukcesy wroga to nie tylko i nie tyle rabunek materialny, ale wychowanie nowego człowieka: biernego, olewającego wszystko i niedouka.
Ale pamiętajmy, że takie też były rachuby Lenina/Stalina. A świetni Młodzi jednak z tego i mimo tego – wyrośli…
Mirosław Dakowski
Panie Profesorze jak dalece rozwiklal Pan tajemnice „katastrofy smolenskiej”? Chetnie o tym poczytamy wszyscy.
Comments are closed.