Okazuje się, że filmy, wyprodukowane przez Amerykanów mają swój morał. Przykładem może być np. „Człowiek demolka”. Ten film w reżyserii Marco Brambilla z 1993 roku to nie tylko akcja, science–fiction, komedia. To także świetna lekcja dla zwolenników demokracji. Główną rolę gra Sylvester Stallone jako Sierżant John Spartan. Otrzymuje on zadanie powstrzymania psychopatycznego mordercy Simona Phoenix’a (gra go Wesley Snipes), który porywa autobus z ludźmi i ich zabija. O śmierć zakładników oskarżono John’a Spartana. On i Phoenix za karę zostają zamrożeni. W 2032 roku zostają obudzeni. Przez ten czas Świat bardzo się zmienił. Zwolennicy demokracji powiedzieliby, że ustrój, jaki wtedy tam zapanował, jest idealny. Ale czy tak było naprawdę? Przekonajmy się.
Twórcą porządku, jaki zapanował w 2032 r. był dr Raymond Cocteau. Część ludzi zaakceptowała taki ustrój, z kolei buntownicy musieli zejść do podziemi – dosłownie. W tym Świecie wszystkim żyło się dostatnio. Nie było przemocy, policja w zasadzie nie miała wiele do roboty, bowiem nikt nie popełniał przestępstw. Każda osoba miała własny numer identyfikacyjny, wpisany do komputera. Kamery były rozmieszczone niemal na każdym kroku. Jednym słowem mówiąc dr Cocteau stworzył idealne społeczeństwo. Mógł on kontrolować każdego człowieka. Spora część ludzi zaakceptowała takie wielkie „więzienie” i przystosowała się do tych nieludzkich warunków. I w tych warunkach John Spartan i Simon Phoenix zostali obudzeni. Z tą różnicą, że Phoenix został wyzwolony przez dr Cocteau, by rozprawił się z buntownikami. Okazało się, że zaczął się on wymykać spod kontroli tamtej policji. Simon Phoenix zaczął burzyć istniejący porządek Świata. Nikt nie używał tam broni z końca XX wieku. Była ona jedynie w muzeum, do którego wybrał się i przy okazji zdemolował budynek. Wspomniany główny bohater John Spartan został obudzony po latach, by powstrzymać Phoenix’a. Pomijam szczegóły tego filmu, by skupić się na najważniejszych scenach. Simon ignorował policjantów, którzy próbowali go aresztować za zamordowanie (jeszcze bez użycia broni) kilku osób. To było zabawne. Umięśniony policjant z małym komputerem na ręce w obstawie kilku swoich kolegów nie dali rady aresztować jednego przestępcy. „To było nieludzkie, jesteśmy tylko policjantami, nie przywykliśmy do bicia” – powiedział jeden z policjantów. Później, kiedy odwiedził muzeum i zdobył (zakazaną) broń, ludzie w popłochu uciekali przed bezwzględnym mordercą.
To dobra okazja by dać do zrozumienia przeciwnikom powszechnego dostępu do posiadania broni, że nie mają oni racji. Dobrze jest, kiedy wszyscy żyją długo i szczęśliwie bez wojen, ale gdy nagle pojawi się szaleniec, który nie zaakceptuje praw, jakie panują (zakaz posiadania broni), dochodzi do tragedii. Giną niewinni ludzie. W filmie „Człowiek demolka” nawet policjanci nie posiadali broni, więc nikt nie mógł ochronić społeczeństwa przed strzelającym do przypadkowych osób Phoenix’em. Gdyby część przechodniów i policja posiadali przy sobie zwykły pistolet, Phoenix zostałby szybko powstrzymany.
Ale dr Cocteau celowo zabrał społeczeństwu broń, by sobie przez przypadek nie zrobili krzywdy. Jego reżim polegał na decydowaniu o tym, co dla obywatela jest dobre, a co nie jest. Przykładem może być kontrola słów, jakie wypowiada dana osoba. Jeśli ktoś wypowie „niecenzuralne” słowo na literę K, specjalne urządzenie wlepia mu mandat. W tamtym ustroju nie można było przeklinać, ludzie zostali nauczeni grzecznego wypowiadania się. By zapewnić zdrowie wszystkich obywateli nie używa się do potraw soli, gdyż Cocteau uznał to za niezdrowe. Nietrudno się domyśleć, że po obudzeniu się w 2032 roku John Spartan długo nie mógł się odnaleźć w tym zwariowanym Świecie. W końcu nazwał ten ustrój faszyzmem. Była to oczywiście trafna uwaga. Sierżant Spartan w poszukiwaniu Phoenix’a zszedł do podziemi i spotkał się z tamtejszą ludnością. Jeden z buntowników wyznał Spartanowi, że nie miał on wyboru. Musiał zejść do brudnego podziemia, gdyż nie mógł się zgodzić na warunki, jakie postawił mu dr Cocteau. Stwierdził, że w odróżnieniu od tych na górze, którzy zgodzili się na ten dyktat, on umie myśleć. Uważał, że może jeść tyle cholesterolu, ile mu się tylko zachce i nikt nie ma prawa mu mówić, co dla niego jest dobre, a co nie jest.
Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze, bo był to przecież film amerykański. Phoenix poczuł się na tyle wyzwolony, że zabił Cocteau. Później w decydującym starciu to John Spartan zabił Simona Phoenix’a. Co prawda wielu ludzi było zszokowanych informacją o tym, że twórca tego porządku Światowego dr Raymond Cocteau zginął. Bano się o przyszłość. Rozpaczano nad upadkiem cywilizacji. A co na to Sierżant Spartan? Dał im wolną rękę, by robili ze sobą, co chcą. W ten sposób ludzie z podziemia przestali się ukrywać i zaczęli budować lepszą przyszłość.
„Człowiek demolka” to świetny film akcji połączony z motywami komicznymi, szczególnie, gdy posłucha się, jak Cocteau wyszkolił swoje społeczeństwo w poprawnym witaniu się z gościem – „bądź pozdrowiony”. Ale podjęta tam problematyka daje widzom wiele do myślenia. Reżyser Marco Brambilla pokazał, jak za pomocą najnowszej technologii i pod pozorem troski o zdrowie i bezpieczeństwo obywateli można doprowadzić dorosłych ludzi do zdziecinnienia i zniewolenia. W tym „cywilizowanym” świecie dra Cocteau społeczeństwo po prostu nie myślało. Jeśli ktoś powiedział coś niestosownego, wlepiano mu mandat. Wszyscy byli kontrolowani. Nie było też wolności gospodarczej. Przykładem może być fakt, że wszystkie restauracje w mieście należały tylko do jednej osoby. To była istna komuna w XXI wieku.
Film „Człowiek demolka” wyszedł na ekrany w 1993 roku. Dziś 16 lat później świat coraz bardziej zaczyna przypominać ten z 2032 roku. Najnowsza technologia jest wykorzystywana do ograniczania naszej wolności. Dziś widać, jak państwa europejskie zaczynają podporządkowywać nas tak zwanym unijnym standardom, byśmy mówili, myśleli, jedli tak, jak oni zechcą. Unia Europejska zaczyna przypominać Raymonda Cocteau. Stajemy się jedną komunistyczną rodziną europejską – Europejczykami. Czas pokaże, kto zaakceptuje tę faszyzację, a kto zejdzie do podziemi. Jedno jest pewne. Mimo postępującego totalitaryzmu, potrzebujemy pilnie nowych osób, które zdemolują ten cały ustrój. Oczywiście nie w ten sposób, jak to zrobił sierżant John Spartan, bo przynajmniej na razie politycy europejscy nie zmuszają nas do walki siłowej. Póki co trzeba demolować ten faszystowski i socjalistyczny ustrój mową, chyba że władze zaczną wlepiać nam za to mandaty.
Mateusz Teska

1 COMMENT

Comments are closed.