Rzecznicy budowniczych totalitaryzmu hipochondrycznego pozwolili sobie ostatnio na opublikowanie artykułu wzywającego do „amnestii”, czyli do przekreślenia grubą kreską tego wszystkiego, co sprokurowano ludzkości na przestrzeni ostatnich dwóch i pół roku. Nikt nic nie wiedział i nie rozumiał, więc podajmy sobie dłonie i przejdźmy nad całą sprawą do porządku dziennego: oto wyłaniające się z owego okólnika zalecenie amnestyjne.
Jak można się do owego zalecenia odnieść? Otóż niewątpliwie przebaczanie jest wielką chrześcijańską cnotą, ale przebaczać wolno tylko tym, którzy szczerze chcą przebaczenia, a szczerze przebaczenia chcą tylko ci, którzy wcześniej okazują skruchę, odbywają pokutę i dokonują zadośćuczynienia. Tymczasem żmijowe namawianie do puszczenia w niepamięć globalnego polityczno-sanitarno-psychologicznego puczu, który odbył się na przestrzeni ostatnich dwóch i pół roku, jest ścisłym przeciwieństwem szczerego bicia się w piersi, odkupywania win i wynagradzania strat. Wręcz przeciwnie, jest to wisienka na zgniłym torcie systemowego ciemiężenia, ogłupiania i demoralizowania, którego podręcznikowym przykładem był wzmiankowany pucz.
Podsumowując, rzeczone sugestie powinny jedynie umocnić ogół ludzi dobrej woli w czujności i gotowości do tym bardziej wzmożonej samoobrony na wypadek próby powtórzenia podobnej grandy. Chęć tak natychmiastowego wrzucenia swoich przewin do orwellowskiej dziury pamięci jest bowiem koronnym świadectwem tego, że winowajcy mają na podorędziu jeszcze zuchwalsze wymysły, których zlekceważenia nie usprawiedliwi już w niczyim przypadku bycie wziętym z zaskoczenia.
Jakub Bożydar Wiśniewski