foto. pixabay.com

W realiach dwubiegunowej sceny politycznej sytuacja, w której tzw. „totalna opozycja” robi wszystko, aby zohydzić wyborcom jakąkolwiek myśl o dopuszczenie jej do władzy, scena polityczna staje się de facto jednobiegunowa.

Oczywiście istnieje jeszcze tzw. „Nowa Lewica”, ale oni też nie mają szans na przejęcie władzy, bo jest to w rzeczywistości stara komuna ubrana tylko w nieco wypraną sukienkę.

PSL z kolei już była we wszystkich możliwych koalicjach od komuny po PO i nawet rolnicy małorolni mają świadomość, że ci panowie od nocnej zmiany niewiele mają wspólnego z prawdziwą partią ludową.

Co innego Donald Tusk, który pełnił funkcję szefa wszystkich eurokomunistycznych ludowców w Unii Europejskiej, ale musiał zrezygnować, aby jako TW „Gargamel” wspomagać PiS w rozpoczętej właśnie kampanii wyborczej.

Każdy występ publiczny szefa totalnej opozycji zawiera tzw. „ukryty produkt” bardzo nowoczesnej reklamy partii Prawo i Sprawiedliwość. Według badań największych socjologów w USA nie jest najistotniejsze czy o polityku piszą w prasie źle, czy dobrze, bo najważniejsze jest aby w telewizji i innych mediach ukazywało się jak najczęściej prawidłowo napisane jego imię i nazwisko.

Zatem jeżeli szef szefów Platformy Obywatelskiej i jej wszelakich podnóżków w każdym wystąpieniu powtarza w kółko: PiS, Pisiory, Prawo i Sprawiedliwość, rząd PiS, Partia Premiera Morawieckiego, to w podświadomości słuchaczy z tych nudnych wypowiedzi Tuska pozostaje tylko PiS.

Zadałem sobie trudu i policzyłem ile razy TW „Gargamel” wymienił w ostatnim tygodniu PiS, a ile razy PO i…. wyszło mi (a liczyć potrafię), że Donald Tusk w swoich przemówieniach wymienia dziesięć razy częściej PiS, aniżeli PO!

Czy szef Platformy Obywatelskiej, gdyby nie był tajnym współpracownoikiem PiS, to byłby na tyle politycznym samobójcą, aby częściej mówić o PiS niż o własnej PO?

W sumie, to ta cała krytyka PiS uprawiana przez TW „Gargamela” jest w istocie pochwałą partii rządzącej, bo socjolodzy już dawno stwierdzili, że nie treść krytyki jest najważniejsza, ale forma tejże krytyki.

Zatem jeżeli Tusk pełen nienawiści i z zacietrzewieniem pluje na PiS inwektywami o poziomie budki z tanim piwem, to inteligentny słuchacz po takich wystąpieniach nabiera sympatii do PiS, a nie do PO z TW „Gargamelem” na czele.

Najwięcej zwolenników PiS-owi dostarczają przemówienia Donalda po niemiecku.

Minęły czasy germańskiego Danzingu, a zatem gdy Donald Tusk przemówił z Gdańska po niemiecku, to utwardził jeszcze bardziej elektorat PiS, który nie chce dominacji germanizmu w pobliżu Westerplatte.

Osobiście jestem bezpartyjny, dlatego bez względu na to czy mój artykuł spodoba się władzom PiS czy też nie, to ja w reasumpcji odpowiem na zadane na wstępie pytanie.

Otóż mam nadzieję, że historycy znajdą dowody na to, że Donald Tusk działa jako tajny współpracownik PiS, ukryty pod ksywą TW „Gargamel”.

Rajmund Pollak