Po jednej z wypowiedzi krajowej konsultantki Międzynarodowego Programu Polityki OSF Magdaleny Dąbkowskiej po raz kolejny rozgorzała dyskusja na temat legalizacji marihuany. Środowiska promujące jej legalizację (m.in. Wolne Konopie) rozpoczęły mozolną kampanię, której celem jest udostępnienie marihuany dla pacjentów w wybranych aptekach.
Argumentacja tego typu środowisk skupia się na właściwościach leczniczych jakie zdaniem propagatorów palenia tzw. trawki ma posiadać marihuana. Dopatrzyli się też oni sprzeczności w polskim prawie, które z jednej strony ma chronić pacjenta w postaci zapewnienia mu odpowiedniego leku (np. marihuany do celów leczniczych) z drugiej zaś w ustawie o przeciwdziałaniu narkotykom przepisy taką możliwość skutecznie blokują. Rzeczywiście spore grono naukowców i lekarzy przyznaje, że marihuana ma zastosowanie w medycynie, a jej lecznicze właściwości są obiecujące stąd też wypadałoby się nad problemem nieco uważniej pochylić.
Zastosowanie narkotyków w celach medycznych ma już bogatą i dość dobrze ugruntowaną tradycję badawczą, warto wspomnieć prace amerykańskiego psychiatry czeskiego pochodzenia Stanislava Grofa i jego słynny raport z badań nad LSD. Dzięki charyzmatycznej działalności Grofa udało się nieco zliberalizować w tym zakresie przepisy w Czechach. O ile LSD jest narkotykiem par excellence o tyle o marihuanie nie można tego powiedzieć. Marihuana zaliczana jest do tzw. narkotyków miękkich i jak sugerują aktywiści Wolnych Konopi może z powodzeniem być zalegalizowana nie niosąc ze sobą przykrych konsekwencji społecznych. Jeśli mowa już o szkodliwości to badania wskazują jednoznacznie, że najbardziej kosztowną dla społeczeństwa używką jest (legalny i ogólnodostępny) alkohol, który doprowadza do największej ilości tragedii.
Można spierać się o zasadność zniesienia prohibicji narkotykowej powołując się na różnego rodzaju badania i statystyki. Niemniej jednak najważniejszy argument w całej tej dyskusji jest przez każdą ze stron sporu pomijany. Otóż zapomina się, że legalizacja danej używki (czy to będzie alkohol, wyroby tytoniowe czy marihuana) nie oznacza jej promocji. Legalizacja może jedynie oczyścić czarny rynek. Prohibicja w rezultacie wzmaga poziom przestępczości, tym bardziej, że popyt i podaż na czarnym rynku niezależnie od prawnych restrykcji będą się równoważyć. Podniesienie argumentu o legalizacji marihuany poprzez jej dostępność w aptekach jest oczywiście pozytywnym zjawiskiem. To ważny krok do przodu. W dalszej kolejności trzeba będzie zdać sobie sprawę, że zamykanie młodych ludzi za palenie marihuany i robienie z nich przestępców nie jest dobrym rozwiązaniem bo nie dotyka istoty problemu. W obecnych czasach gdzie mamy do czynienia z prohibicją prewencja zwyczajnie nie działa, zwiększają się jedynie koszty i wydatki państwowe na utrzymanie obecnego status quo. Niezależnie od tego czy moralnie zgadzamy się ze zniesieniem zakazu czy też nie, musimy przyjąć do wiadomości, że dalsza walka z marihuaną jest walką z góry przegraną. Zakaz wpędza społeczeństwo w stan zakłamania i samooszukiwania się.
Karol Mazur
Zakaz uprawy konopii, zjadania jej czy palenia – to zwykła forma faszyzmu, podobnie jak zakaz produkcji i sprzedaży napojów alkoholowych czy tytoniu.
Państwo powinno dostarczać wiedzę; ma też prawo propagowania określonych zachowań; penalizacja tychże to nadużycie władzy państwa – faszyzm.
To w Polsce nie ma większych problemów i kłopotów? Marycha to temat zastępczy, aby odwracać uwagę od ważniejszych spraw niszczących Polskę.
Re:bombka
Nie zgodzę się z tobą że to nie problem,bo jest udowodnione że konopie leczą bardzo wiele chorób z rakiem włącznie.Oczywiście nie popieram tych którzy dla poprawienia sobie humoru muszą zapalić,poza tym z konopi wyrabiano papier przez co drzewostan na ziemi był dużo większy.Niestety łajdaki poczuli że można zarobić na sprzedaży marychy więc jej zakazano przez co stała się droga,normalnie w naturze występuje jako chwast.
Comments are closed.