Według premiera Mateusza Morawieckiego nadmierne zyski Norwegii ze sprzedaży ropy i gazu są niesprawiedliwe. Hmmm..? Ceną sprawiedliwą jest cena rynkowa. Nie musimy kupować od Norwegów. Niesprawiedliwością jest coś innego. „Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy” (M. Friedman).
„To, że premier Mateusz Morawiecki zaatakował Norwegię, od której dramatycznie potrzebujemy gazu, żeby zapełnić nim gazociąg Baltic Pipe, może oznaczać dwie rzeczy: albo premier już wie, że żadnego gazu z Norwegii nie będzie, albo… już wie, że będzie musiał kupować ten gaz po koszmarnie wysokich cenach. Albo to niestandardowa „taktyka negocjacyjna” – komentuje słowa premiera Maciej Samcik.
Państwa kierują się swoimi interesami. Oceniają je ze swojego punktu widzenia. Każdy tak robi. Wojny mają swoje koszty i nie można ich kalkulować w oderwaniu od ich ekonomicznego aspektu. Ceny są rynkowym fenomenem i nie istnieją poza rynkiem. Są jego tworem i powstają jako pochodne działań jednostek lub grup, które działają w swoim imieniu. Wojna niczego tutaj nie zmienia. Wprost przeciwnie. Dobra rzadkie stają się rzadsze, a do tego dochodzi jeszcze geopolityka.
Jak długo możemy przedłużać wojnę? Zależy od tego, ile posiadamy na koncie. Dzisiaj wygląda to trochę inaczej. Jest to możliwe dlatego, ponieważ istnieje pieniądz dekretowy, czyli taki, o którego emisji, ilości w obiegu i zasadach obiegu decydują dekrety władzy państwowej. Jest Rada Polityki Pieniężnej, ale nie jest ona niezależna od bieżącej polityki państwa. Jednym z najbardziej przerażających następstw funkcjonowania pieniądza dekretowego, jest możliwość przedłużania się wojen. Podczas pierwszej i drugiej wojny światowej rządy Francji, Niemiec, Włoch, Rosji i Wielkiej Brytanii pokrywały znaczną część swoich wydatków dzięki inflacji. Zwraca na to uwagę Jörg Guido Hülsmann w „Etyce produkcji pieniądza”.
Papież Franciszek ostrzega, że eskalacja konfliktu na Ukrainie może doprowadzić do katastrofy. Papież nie powiedział tego wprost, ale mechanizm finansowania wojny wymyka się dzisiaj spod kontroli. O wydatkach decydują rządy. Nie muszą mieć zgody swoich parlamentów, ponieważ jako narzędzie mają w swoich rękach pieniądz dekretowy. Nie muszą przekonywać obywateli do swoich racji, ponieważ podatki na swoje cele mogą ściągać bez ustawy w postaci inflacji.
– Narzucacie całemu polskiemu społeczeństwu w tej chwili ogromne poświęcenia finansowe. Polacy mają zagryźć zęby, po to, żeby realizować politykę polską, tak jak wy rozumiecie jej cel – powiedział Krzysztof Bosak w rozmowa na antenie Polsat News, która dotyczyła wojny na Ukrainie i sankcji. Rząd nie mógłby tego zrobić bez pieniądza dekretowego.
W średniowieczu inflacja, czyli obniżenie wartości pieniądza przez dodawanie innego tańszego kruszcu, bała bardzo poważnym występkiem moralnym i bp Mikołaj z Oresme (†1385) nazywał to grzechem.
Czym jest sprawiedliwa cena? Pisałem o tym w felietonie z okazji wprowadzenia Nowego Ładu i apelu Premiera, aby Polacy pilnowali sklepikarzy i sprawdzali, czy obniżają ceny.
O. Jacek Gniadek SVD
Źródło: Facebook Autora