Janusz Wojciechowski, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, w ostatnich godzinach 2015 roku zapowiedział, że niebawem zgłoszony zostanie projekt ustawy wprowadzający jawność oświadczeń majątkowych. To dobre rozwiązanie zapewniające równość obywateli pełniących funkcje publiczne wobec prawa, wprowadzające większą przejrzystość życia publicznego i podwyższające standardy życia publicznego. Niestety, poprzednia próba ujawnienia oświadczeń majątkowych nie powiodła się.
Inicjatywę ustawowego uporządkowania kwestii oświadczeń majątkowych i wprowadzenie ich powszechnej jawności podjęło Ministerstwo Sprawiedliwości pod kierownictwem Marka Biernackiego. Projekt przepadł prawdopodobnie w konsekwencji solidarnego sprzeciwu różnych grup interesu wyrażonego w ramach konsultacji publicznych i uzgodnień międzyresortowych, które przeprowadzane były jeszcze wtedy, gdy Biernacki kierował resortem sprawiedliwości, a Donald Tusk stał na czele Rady Ministrów. Po objęciu stanowisk przez Cezarego Grabarczyka i Ewę Kopacz prace de facto nie były kontynuowane.
Dziś przepisy regulujące składanie oświadczeń majątkowych przez osoby pełniące funkcje publiczne rozproszone są w ok. 30 różnych aktach prawnych. Inicjatywa Ministerstwa Sprawiedliwości miała nie tylko poszerzyć katalog osób zobowiązanych do składania oświadczeń oraz wprowadzić równe standardy i terminy składania oświadczeń, ale też ustanowić jawność oświadczeń majątkowych wraz z obowiązkiem opublikowaniach ich w Biuletynie Informacji Publicznej jako standard. Dziś część oświadczeń majątkowych – np. parlamentarzystów czy polityków samorządowych – jest objętych obowiązkową jawnością. Część najwyższych urzędników państwowych – w tym ministrowie, Prezydent RP, prezes NIK czy szef NBP – może nie wyrazić zgody na publikację oświadczeń.
Powszechna jawność oświadczeń jest istotna co najmniej z kilku powodów.
Po pierwsze, dziś mamy do czynienia z nierównością wobec prawa różnych osób pełniących funkcje publiczne. Trudno zrozumieć, dlaczego oświadczenia majątkowe radnych podlegają dziś upublicznieniu, a oświadczenie ministra – nie.
Po drugie, jawność oświadczeń majątkowych zwiększa kontrolę mediów, organizacji społecznych i obywateli nad politykami i urzędnikami. Przypomnijmy, że to jawność oświadczeń majątkowych posłów doprowadziła do publikacji prasowych dot. sprawy Sławomira Nowaka, która zakończyła się jego wycofaniem z życia politycznego.
Po trzecie wreszcie, jawność oświadczeń majątkowych może mieć istotny walor edukacyjny i pozytywnie wpłynąć na dobór kadr w administracji publicznej. Przypomnijmy, że według badań, 61% Polaków wskazuje jako wymarzone miejsce pracy sektor publiczny, a jedynie 20% z nich – sektor prywatny. Praca w sektorze publicznym jest dziś postrzegana jako przywilej zapewniający stabilność zatrudnienia i gwarancje socjalne, a nie służba dla dobra wspólnego. Wobec niepokojących zmian przeprowadzanych przez partię rządzącą w przepisach o służbie cywilnej i spodziewanej dużej rotacji kadr na stanowiskach w administracji, akurat wprowadzenie jawności oświadczeń może być skutecznym straszakiem, który zniechęci do podejmowania pracy w urzędach osoby kierujące się prymatem dobra prywatnego nad publicznym.
Ważna wątpliwość, która się dziś nasuwa, dotyczy charakteru nowego projektu: czy będzie inicjatywą posłów, rządu czy może np. Prezydenta RP? Informację, że trwają prace nad projektem przedstawił 31 grudnia na Twitterze eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości Janusz Wojciechowski: Będzie wkrótce ustawa „antykorupcyjna” o pełnej jawności wszystkich oświadczeń majątkowych funkcjonariuszy państwowych, także sędziów… I to dopiero będzie larum o zamachu na demokrację! I będzie stara śpiewka, że sędzia nie może ujawnić majątku, bo go zaraz okradną. Projekt jest obszerny, ale co do zasady prosty – oświadczenia majątkowe są jawne i publikowane w biuletynie informacji publicznej.
Przewidywania Wojciechowskiego co do zasady wydają się słuszne: faktycznie to środowisko sędziowskie było jedną z grup interesu, które najaktywniej protestowały przeciwko projektowi Biernackiego, zakładającemu ujawnienie również ich oświadczeń. Propozycja Ministerstwa Sprawiedliwości jako projekt rządowy była konsultowana zgodnie z rządowymi procedurami, jednak wobec licznych zastrzeżeń grup interesu i braku politycznej determinacji ekipy, która go odziedziczyła – przepadł.
Wydaje się jednak, że dalsze prace w tym obszarze powinny być kontynuowane również ścieżką rządową. W innym wypadku politycy dadzą zdeterminowanym grupom interesu, reprezentującym przedstawicieli zawodów potencjalnie objętych nową regulacją, dodatkowy argument do atakowania projektu. Tymczasem w tym obszarze Prawo i Sprawiedliwości może liczyć akurat na wsparcie ze strony podmiotów, które dziś krytykują większość poczynań tej partii. Wśród nielicznych obrońców planowanego w 2014 ujawnienia prawie wszystkich oświadczeń były bowiem opiniotwórcze organizacje pozarządowe z Fundacją Batorego, Instytutem Spraw Publicznych i Stowarzyszeniem Sieć Obywatelska – Watchdog Polska na czele.
Powodzenie realizacji projektu będzie zależało od politycznej determinacji jego autorów oraz zaangażowania strony społecznej – mediów i organizacji pozarządowych – na rzecz przeprowadzenia reformy zwiększającej przejrzystość życia publicznego. Prace nad projektem będą też dla partii rządzącej testem, czy potrafi budować celowe koalicje na rzecz realizacji „dobrej zmiany” w życiu publicznym.
Piotr Trudnowski
Artykuł ukazał się na stronie Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego…
No i macie chyba koronny dowod na to ze kapitalizm to lipa. Ponad 60 % woli panstwo i pewny pieniadz co miesiac niz niepewnosc i nieplatne nadgodziny u prywaciarzy. Popytajcie u handlarzy mieszkaniami kto u nich kupuje. Okazuje sie ze prawie 90 % klientow to ludzie z panstowych posadek bo chyba tylko idiota z firmy prywatnej ktorej jutro moze nie byc wezmie kredyt na 30 lat i bedzie chcial go co miesiac splacac. Jakies kontrargumenty? Byle logiczne a nie obrazajace osobe.
Comments are closed.