Kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych z każdym tygodniem rozbrzmiewa coraz głośniej, a jej echo dociera na wszystkie kontynenty. Kiedy do mediów wyciekło nagranie z ukrytej kamery ilustrujące słowa wypowiedziane przez Mitt’a Romney’a okrzyknięto je skandalem. Czy jednak skandal to nie za duże słowo?
Republikański kandydat na prezydenta kilka miesięcy temu, podczas spotkania z darczyńcami stwierdził, że 47% Amerykanów jest zależnych od świadczeń socjalnych więc bez względu na wszystko opowiedzą się za urzędującym prezydentem. -To są ludzie, którzy nie płacą podatków. Nigdy bym ich nie przekonał, że powinni wziąć za siebie odpowiedzialność, wziąć swoje sprawy w swoje ręce – dodaje Romney.



Było to spotkanie prywatne, na którym przynajmniej teoretycznie nie miało być żadnych kamer. Stało się jednak inaczej i ze spotkania wyciekł do mediów materiał wideo pokazujący między innymi republikanina wypowiadającego wspomniane wyżej słowa. Zarówno w Stanach jak i w Europie duża część komentatorów uznała tę sytuację za skandal i początek upadku Mitt’a Romney’a. Szef kampanii wyborczej Baracka Obamy nie pozostawia suchej nitki na konkurencie swojego szefa mówiąc o konieczności sprawowania urzędu dla wszystkich amerykanów – nie tylko tych bogatych. Dziennikarze „New York Times’a” oskarżyli natomiast kandydata partii republikańskiej o tworzenie podziałów w kraju. Sam Mitt Romney natomiast stwierdził już po opublikowaniu taśm, że być może dobór słów nie był najbardziej wyszukany ale wciąż podtrzymuje swoje zdanie.
Ta historia pokazuje jak dalece różni się polska kultura polityczna od tej, prezentowanej za oceanem. Jakiś czas temu w jednym ze swoich tekstów pisałem – w kontekście słów Janusza Korwin-Mikkego – o republikańskim kongresmanie Toddzie Akinie, który publicznie przeprosił za stwierdzenie, że gwałt nie jest wystarczającym powodem do wykonania aborcji. W naszym kraju tego typu opinia nie spotkałaby się z większym zainteresowaniem, a jeśli nawet to autor wypowiedzi nawet nie pomyślałby o jakichkolwiek przeprosinach. Co najwyżej nazwałby swoich oponentów zdrajcami i na tym by się zakończyło. USA nie daje takiego komfortu, tam jedna pomyłka, drobne potknięcie może oznaczać klęskę więc polityk dużo rozsądniej waży słowa starając się nie wzburzyć niepotrzebnych emocji.
Sęk w tym, że Mitt Romney, przebywając na zamkniętym spotkaniu, miał prawo oczekiwać, że to co mówi nie wydostanie się poza mury budynku. Pozwolił więc sobie na nieco więcej frywolności w wygłaszaniu swoich poglądów. Czy więc republikański kandydat na urząd prezydenta powiedział coś, co w znaczącym stopniu odbiegałoby od wcześniej prezentowanego stanowiska? Czy wyborcy mają prawo czuć się oszukani?
Romney jako republikanin od początku kampanii opowiadał się za zmniejszeniem wydatków publicznych i oszczędnościami stojąc w opozycji do Baracka Obamy, który w czasach kryzysu dąży do zwiększenia wydatków publicznych między innymi na zasiłki dla bezrobotnych. Kiedy więc Mitt Romney mówi o ludziach, którzy „myślą, że rząd musi się nimi zajmować, że mają prawo do zabezpieczenia zdrowotnego, do wszystkiego czego tylko zapragną, że to wszystko im się należy” nie odbiega w żadnym stopniu od swoich przekonań. Skoro bowiem dąży do zmniejszenia nakładów na zasiłki dla bezrobotnych nie może oczekiwać, że grupa ludzi pobierających je zacznie go popierać. To właśnie stwierdził na prywatnym spotkaniu z darczyńcami, językiem, który odpowiadał danej sytuacji. Inaczej rozmawia się bowiem z księdzem podczas spowiedzi, inaczej z kumplami przy piwie, a inaczej na wyborczym spotkaniu za zamkniętymi drzwiami.
O ile przez te drzwi nie przedostanie się żadna kamera…
Michał Bednarski

7 KOMENTARZE

  1. Ten Rumny ma facjate Buszow wiec na 100 % jest z ich bandy. To raz. Po drugie scenariusz „wyborow” prezydenckich zaklada dwa warianty wodzenia za nos glupiego jankesa z ulicy. Pierwszy wariant to „super man-kandydat”,jedzie do konca ostro i tuz przed meta wycofuje sie z wyscigu. nagle i bez slowa. Tak bylo przed wyborem Buraka Obamy z jego „rywalami”. Poniewaz co cztery latkanie da sie powtarzac tego samego scenariusza z oglupianiem masy jest jeszcze drugi wariant. Otoz „superman” ze stajni FED najpierw jest gladki jak tylek niemowlaczka, nieskazitelnie czysty jak klozety w bialym domu u Jerzego W. – i takim pokoazanooszusta Rumny-ego az tu nagle robi mu sie sztuczny skandal, zeby juz nie byl tak bialy jak niedzwiedz polarny bo jak FED uzasadni jego „porazke” w tzw. wyborach na prezia? Skompromitowal sie przeciez i juz go „lud nie chce” – to jest super argument na super-mena. Za to wyciagamy swojego z kapelusza FED-u i narod znow 4 lata go kocha. Jak to wlasnie bylo z Burakiem Omama, ktory na predce musial zamienic przyglupa Juniora Bee Dablju Krzaka. Takie numery daje sie wycinac tylko w Dolarowie, gdzie przecietny sytyzen ma mozg wyprany jak jego T-shirt. Grejt dziab boys!

  2. Romney stwierdzil tylko fakt prawdziwy i oczywisty. Moze go to kosztowac glosy wyborcow i prezydenture ale przynajmniej ma ta zalete, ze nie sypie ludziom piaskiem w oczy tak jak to robi Obama. Inna sprawa to to, ze R. Jest globalista gdyz podazanie ta droga przynioslo mu fortune. Podejscie globalistyczne – cala produkcja do Azji a Chinczycy pozycza nam pieniadze na zasilki dla bezrobotnych jest jednak takze religia Obamy. Wyjscie z kryzysu, ktory zreszta ma jeszcze duzo czasu przed soba , nie jest mozliwe bez zerwania z polityka wolnego handlu. Tak przynajmniej uczy nas historia poprzednich depresji wywolanych nadmierna emisja pieniadza.

  3. Sugeruje Pan, że należy zlikwidować wolny handel żeby wyjść z kryzysu? A może raczej po prostu niech państwa przestaną się wreszcie zadłużać i dusić własnych obywatelami co raz to wyższymi haraczami? To chyba lepsza recepta na wyjście z kryzysu niż zakaz wolnego handlu…

  4. @pawel
    Jedno wynika z drugiego. Eksport miejsc pracy do Azji powoduje utrate miejsc pracy w sektorze wytwarzania i zreszta takze w innych , w krajach rozwinietych. Bezrobotni podatkow nie placa za to wymagaja swiadczen socjalnych. To obciaza budzet panstwa zmuszajac rzad do zaciagania pozyczek. W tej chwili USA sprowadza z Azji wiekszosc towarow masowego uzytku. W zamian za to ogranicza sie do produkcji zbrojeniowej oraz paru towarow o wysokim wkladzie technologicznym (np superkomputery Cray). Sa to towary drogie ale ich eksport nie jest wystarczajacy aby pokryc deficyt handlu zagranicznego a zapotrzebowanie na rynku wewnetrznym jest ograniczone. W tej chwili masowy rynek USA jest wydrenowany z pieniedzy i import towarow z Azji ograniczy sie do niezbednego minimum. To zas wywola w Azji kryzys nadprodukcji i dalsza zapasc gospodarcza w skali swiatowej.

  5. O jakim wolnym handlu mowa? Wolny handel to gra w dwie strony. tak jak umowa dajaca rowne prawa. Produkcja w Azji oplaca sie tylko amerykanskim „byznesmenom.” Chinczyk za miche ryzu zrobi cos, za co zaplaci sie 1/1000 i sprzeda z kolosalnym zyskiem w USA. To polityka FED i jego wlascicieli. Z wolnym handlem nie ma to nic wspolnego. Ten sam numer dziala od 20 lat w Niemczech. Tanie skarpety z Wietnamu dla niemieckich bezrobotnych. Kto na tym zarabia? Importer – wlasciciel domow handlowych. Taki jest kapitalizm panstwa politycznego. Najbardziej denny, niehumanitarny system w dziejach.

  6. @Bobola
    Nie ma niczego złego w tym, że Amerykanin czy Polak może kupić tańszy towar z importu. Problem leży gdzie indziej, moim zdaniem w tym, że polski czy amerykański producent jest dyskryminowany przez własne rządy niewolniczymi haraczami. Koszty pracy w Polsce, pewnie w USA też, uniemożliwiają rodzimym producentom produkowania towarów o konkurencyjnych cenach. Stąd te problemy. Czy zamknięcie granic czy nałożenie tak wysokich ceł, że nie będzie się opłacało chińczykom do nas eksportować sprawią, że nagle Polacy czy Amerykanie zaczną masowo kupować skarpety czy garnki rodzimych producentów? Otóż ceny tych towarów wzrosną jeszcze bardziej i wcale nie zmniejszy to stagnacji. A ludzie będą nadal drenowani z pieniędzy.
    Problem nie leży w istocie wolnego handlu między narodami lecz w tym, że rządy za bardzo w tym handlu mieszają. To w końcu nie obywatele zadłużają się u Chińczyków lecz rządy, swoją polityką robią to za nich i najczęściej wbrew nim.

  7. Akurat filmik podobno jest w calosci dostepny na net-cie i warto to odsluchac— polecam zwlaszcza „Marko” gdyz jest tam takze wypowiedz jego na temat FED– nadzwyczaj trafnie sformulowana.

Comments are closed.