Wszystko wskazuje na to, że zasada III RP obowiązująca od czasów zgniłego układu „okrągłego stołu”, że „my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych”, została właśnie obalona, a w każdym razie na jakiś czas zawieszona. Na jak długo, pokaże czas, albo też – co bardziej prawdopodobne – ręka, która tym wszystkim steruje, a która prawdopodobnie znajduje się poza Polską. Donald Tusk idiotą na pewno nie jest i zanim wziął się za TVP, Polskie Radio i PAP, a potem za byłych ministrów: Kamińskiego i Wąsika, musiał jakoś się zabezpieczyć. A cóż może być lepszym zabezpieczeniem jeśli nie gwarancja nietykalności i cichej aprobaty dla swoich działań ze strony najważniejszych sojuszników: Niemiec, Francji, Włoch – inaczej mówiąc Unii Europejskiej, jak również ze strony USA. Po zatrzymaniu Kamińskiego i Wąsika prezydent Duda zapowiedział, że będzie teraz alarmował na cały świat jakie to u nas dzieje się bezprawie. Oczywiście bezprawie z czasów tzw. pandemii, które w całej pełni aprobował, jest nieważne, bo wtedy – jak wiadomo – cały świat był bezprawny. Teraz to zupełnie inna sprawa, bo uderzono w kumpli pana prezydenta, w krystaliczność których wierzy bezgranicznie. Czy jest to ta sama PiS-owska bezgraniczna wiara jaką otaczano również swego czasu Mariana Banasia?
Pan prezydent Duda będzie teraz zapewne oczekiwał protestów napływających z całego świata, że w Polsce zamykają niewinnych. Oby się jednak nie zdziwił, jak pies z kulawą nogą nie upomni się o jego krystalicznych kolegów, usiłujących nadać sobie – nie wiedzieć czemu – status więźniów politycznych. Może tylko węgierski przywódca Victor Orban wyrazi ubolewanie, ale przecież dla PiS-u Orban jest zły, bo pro-putinowski, więc i jego ubolewanie będzie 'nieważne”. Pan prezydent w środę oświadczył, bez mała ze łzami w oczach, że jest wstrząśnięty faktem zamknięcia do więzienia „ludzi niewinnych”. Myślał on zapewne, zresztą nie tylko on, że zasada, o której wspomniałem na wstępie obowiązywać będzie wiecznie. Ale sygnały, że tak może nie być pojawiły się już wcześniej i to padały z ust obcokrajowców. Niemiecki żurnalista Klaus Bachman, zaraz po wyborach pisał, że Tusk musi zastosować metody para-dyktatorskie, by zrobić porządek z PiS. Inny obcokrajowiec, francuski politolog i pisarz, Guy Sorman w niedawnym wywiadzie dla Onetu wyraźnie stwierdził, że PiS nigdy już władzy nie odzyska. „PiS był ostatnim podrygiem starej wiejskiej katolickiej Polski (…). A ta Polska odchodzi w przeszłość. Dane dotyczące frekwencji na niedzielnych mszach są powszechnie znane. Cóż, pokazują one, że Polska staje się krajem europejskim. (…) PiS i Polska, którą ucieleśniał, znika na zawsze” – uważa Sorman.
Znaczy to, że już pozamiatane? PiS uwierzył, że wystawiając na pierwszą linię frontu człowieka globalistów, Mateusza Morawieckiego, który podpisze wszystko czego unijne lewactwo sobie zażyczy, zyska sympatię obozu „postępu” UE. Tymczasem nic bardziej błędnego. PiS się nie wkupił, za to naraził Polskę na potężne ryzyka, włącznie z ryzykiem pełnej utraty niepodległości. Bo gdy już dojdzie tu do wojny domowej, gdy Polacy się powyrzynają, a Ukraińcy dopełnią reszty, przyjdzie pora na obcą interwencję. Który sojusznik, bądź wróg poczuje się upoważniony do zaprowadzenia porządku? To się – być może – dopiero okaże. Sam zaś Morawiecki pewnie wkrótce zasmakuje jakiejś ciepłej posadki gdzieś w świecie.
Pytanie, czy coś jest jeszcze w stanie zatrzymać tę coraz bardziej rozpędzającą się machinę destrukcji? Jeśli tak to co? Czynnik nadprzyrodzony? Zanim to jednak nastąpi musimy zakonserwować w naszych małych ojczyznach, w naszych rodzinach, w nas samych wreszcie tyle wartości i tyle Dobra, Prawdy i Piękna, ile jest potrzebne do przetrwania?
Paweł Sztąberek