Tak jałowej, głupiej i prymitywnej kampanii wyborczej nie było chyba jeszcze odkąd istnieje III Okrągłostołowa RP. Największy wkład w jej prymitywizacji mają zwłaszcza dwa ugrupowania: PiS i PO. Morawiecki z Tuskiem są siebie warci – dwie pacynki, produkty marketingowe – zero autentyzmu, jedynie cwaniactwo i ideowa pustka, ledwo maskowane wygibasami słowno-cielesnymi, wyuczonymi u specjalistów od wizerunku. Cóż, można tu rozwinąć słynne spostrzeżenie Józefa Mackiewicza: „Niemcy zrobili z nas bohaterów, Sowieci zrobili z nas g…, a demokracja robi z nas przygłupów”. Tragedia – kto śledził konto na TT np. posła Janusza Kowalskiego ten wie o czym piszę.
Czy jest na kogo głosować w tych wyborach? Ludzie o poglądach konserwatywnych, prorynkowych, narodowych powinni oddać swój głos na Konfederację… No, przynajmniej tak by pewnie było jeszcze jakiś czas temu. Wielu zaświeciła się jednak w głowie czerwona żarówka, po tym, gdy Liderzy Konfederacji – zwłaszcza Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak – rozpoczęli wyraźny dryf w kierunku centrum. Wyszli pewnie z założenia, że to się opłaci, że „zabierzemy trochę PO, trochę Hołowni, a może i niezdecydowani się skuszą… Może się opłaci, wybory to już wkrótce zweryfikują. Nie zmienia to jednak faktu, że podczas tej kampanii dwójka wymienionych liderów zmonopolizowała przekaz ugrupowania. Konfederacja, która zawsze stała na trzech nogach, nagle okazała się tworem dwunożnym, a tak naprawdę jednonożnym (noga „narodowa” zrobiła się strasznie rozmemłana). Odcięto nogę, którą był obóz polityczny skupiony wokół Grzegorza Brauna. On sam też został zepchnięty do, nawet nie drugiego, a trzeciego szeregu. Nie ulega wątpliwości, że z jakichś względów zgodził się na tę marginalizację – może uznał, że tak trzeba, by Konfederacja w ogóle do wyborów przetrwała, a on zachował swoją „jedynkę” na liście wyborczej w Rzeszowie.
Atutem Konfederacji od zawsze była jej różnorodność – skrzydło liberałów gospodarczych, skrzydło narodowe i skrzydło konserwatywne. Dziś, niestety, to pierwsze skrzydło nieco się rozmyło. Nowy nabytek Konfederacji, Przemysław Wipler stwierdził niedawno, że wśród wyborców ugrupowania jest coraz więcej zwolenników aborcji, eutanazji itp. Czy teraz można się na ten elektorat wypiąć? Nie bardzo. Jak widać „skrzydło liberałów gospodarczych” już wkrótce może przeistoczyć się w skrzydło liberałów w ogóle, również tych, którzy mają luźne podejście do kwestii moralnych. „Skrzydło narodowe” nie bardzo wiadomo już dziś co reprezentuje – jeśli jedną z jego twarzy ma być kandydatka ze Szczecina, która podczas tzw. pandemii zasłynęła z zachwalania restrykcji covidowych i agitowała za „szczepieniami”, obrażając przy tym ludzi o innych poglądach, to ręce opadają. Jedynie „skrzydło konserwatywne” reprezentowane przez Grzegorza Brauna oraz on sam, pozostali wierni swoim poglądom. Konsekwentne zwalczanie covidowych absurdów, bezkompromisowa, krytyczna ocena polskiego zaangażowania w wojnę na Ukrainie, która zakończyła się totalną kompromitacją rządu PiS, a szczególnie prezydenta Andrzeja Dudy, to były właściwie jedyne głosy rozsądku, które, dzięki mandatowi poselskiemu Grzegorza Brauna i jego dostępowi do sejmowej mównicy, choć utrudnianemu jak tylko było można przez zamordystyczne persony z PO-PiS-u, PSL i Lewicy, mogły wyjść dalej niż wychodzą pojedyncze tweety, nawet te o największych zasięgach.
Pytam, czy wyobrażacie sobie przyszły sejm III Okrągłostołowej RP bez Grzegorza Brauna? I choć w końcówce kampanii, dwaj główni liderzy Konfederacji (zwłaszcza Mentzen zaczął stawać się jakby sobą) nieco zmienili poglądy, nagle stali się krytyczni w stosunku do polityki PiS i całego establishmentu wobec Ukrainy, zrobili to zdecydowanie zbyt późno, bo po tym, gdy „antyukraińską” narrację zmonopolizował PiS, który okazał się pod tym względem nie do przelicytowania. W ostatnim tygodniu kampanii Mentzen zaczął wracać poniekąd „do korzeni”, jednak wypowiedź w TVN, że jest przeciwko wychodzeniu Polski z UE, bo bycie w niej Polsce się opłaca, pozostawia olbrzymi niedosyt w środowisku przeciwników socjalistów. Zabrakło wyjaśnienia, co się „Polsce opłaca” i co będzie, jeśli przestanie się „opłacać”. Grzegorz Braun ująłby to zapewne inaczej, nie tak jednoznacznie, bez pozostawienia alternatywy. Cóż, od „ukąszenia centrum” przyjdzie się liderowi „Nowej Nadziei” jeszcze długo leczyć, o ile w ogóle będzie on chętny do podjęcia terapii.
Jaki zatem wniosek? Nie ma się co zbyt fundamentalistycznie obrażać na Konfederację, bo niczego lepszego, póki co, nie mamy. Niech każdy znajdzie na liście najlepszego – swoim zdaniem – kandydata. Ja rekomenduję kandydatów Konfederacji Korony Polskiej, popieranych przez Grzegorza Brauna. Los Konfederacji w przyszłym sejmie (zakładając, że się w nim znajdzie) wcale nie jest pewny i z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że czeka ją – niestety – rozłam. Część posłów da się przekupić PiS-owi, albo po prostu do PiS-u powróci, część odejdzie gdzie indziej – woda sodowa i kasa zrobią swoje, Ważne zatem, aby skrzydło konserwatywne było w przyszłym układzie parlamentarnym możliwie najsilniejsze. Nie ręczę już za nikogo. Ludzie są ludźmi, słabi, przekupni, tchórzliwi. Każdy może się okazać wilkiem w owczej skórze, kimś podatnym na szantaż, albo zwykłą kanalią. Bycie w Konfederacji niczego tu, niestety, nie zmienia. Jednak nie podejmując ryzyka gwarantujemy pewne miejsca w poselskich ławach tym, o których już teraz wiemy, że są oszustami, że są szantażowani, że są kanaliami. Ich rządy już znamy. Trzeba się też pogodzić z tym, że jeśli Konfederacja odniesie sukces, jego autorami ogłosi się Mentzena, Bosaka i Wiplera. Gdy zazna klęski, winny będzie zapewne Grzegorz Braun i Janusz Korwin-Mikke.
Oczywiście, wybór nie jest prosty, niemniej nie komplikujmy go jeszcze bardziej.
Paweł Sztąberek