Wielu się wydaje, że wraz z reżimową zmianą w Waszyngtonie trwale zostało oddalone widmo groteskowej davosowskiej technokracji spod znaku „cyfrowych walut banków centralnych” wypłacanych wyłącznie tym, którzy zachowują „standardy ESG” i „zasady DEI” oraz dbają o minimalizację swojego „śladu węglowego” i regularne zastrzykiwanie się wszelkimi nakazanymi preparatami genowymi.
Tymczasem nie dość wielu bierze pod uwagę, że owa wizja davosowskiego piekła na ziemi została stworzona i rozpropagowana nie jako faktycznie wdrażany plan, ale jako ideologiczny odgromnik skupiający na sobie odrazę coraz większej części globalnego społeczeństwa, który będzie można w odpowiednim momencie schować do lamusa i zastąpić go czymś równie niebezpiecznym, ale sprawiającym pobieżne wrażenie zdroworozsądkowej alternatywy.
Bo czyż nie właśnie czymś takim jest DOGE-owska technokracja spod znaku „sztucznej inteligencji” dbającej o jawność każdego wydatkowanego dolara w imię „rządowej efektywności” i „walki z marnotrawstwem”, a także stręcząca „identyfikację biometryczną” jako rzekome panaceum na coraz większe zdolności algorytmów w zakresie łamania i wykradania haseł? Nietrudno wszakże się domyślić, że w dobie tak bliskich związków „wielkiego państwa” i „wielkiego biznesu” (zwłaszcza z sektora bankowo-rozliczeniowego) owa jawność każdego wydatkowanego dolara ma docelowo objąć nie tyle każdego biurokratę, co każdego konsumenta, przypisując mu przy tej okazji niesławną „cyfrową tożsamość” – a wszystko to przy aprobacie samozwańczych zwolenników zrównoważonego budżetu i ograniczonego rządu.
Komu się zatem wydaje, że pączkującemu „systemowi bestii” został już zadany śmiertelny cios, niech zastanowi się poważnie nad tym, czy przypadkiem ów system nie dokonał kontrolowanego wycofania swojego elitarystyczno-diabolicznego oblicza, by zacząć się wdzięczyć do mas przy użyciu przybranego na tę okazję oblicza ludowo-mesjańskiego. Tylko wtedy bowiem będzie można uznać, że zachowuje się stosowną trzeźwość i czujność, która jest niezbędna, by nad owym systemem ostatecznie i prawdziwie zwyciężyć.
Jakub Bożydar Wiśniewski