13 czerwca 2010 r. o godzinie 20:15 TVP wyemitowała „Wielką debatę kandydatów” na urząd prezydenta RP. Prowadzący debatę Diana Rudzik i Krzysztof Ziemiec odpytywali Bronisława Komorowskiego, Jarosława Kaczyńskiego, Grzegorza Napieralskiego i Waldemara Pawlaka na okoliczność różnych sfer życia i polityki. Prezentujemy Czytelnikom pierwsze wrażenia Autorów portalu Prokapitalizm.pl w kolejności alfabetycznej nazwisk.
* * *
Kamil Kisiel: Co już po pierwszym pytaniu najmocniej rzucało się w oczy, to zgodność prerogatyw wśród wszystkich kandydatów. Nieważne, czy marszałek Komorowski mówił o zgodzie, czy Jarosław Kaczyński o kompromisie – ważne, że o tym samym, używając innego słownictwa. Powtórzyło się to przy pytaniu o edukację i służbę zdrowia – żaden kandydat nawet nie zająknął się o możliwości prywatyzacji, Pawlak i Komorowski o „pozostawieniu systemu mieszanego”.
Najbardziej wyraziste poglądy, nierozmyte w wygładzonym gadaniu pod publiczkę, zaprezentował pan Napieralski: wyjście z Afganistanu, organizacja biurokracji na potrzeby konsumenta, błyskawiczna procedura przyznawania pozwolenia (tylko na zasadzie „podania do informacji”), komunizacja szkolnictwa i służby zdrowia.
Punktem kulminacyjnym dla mnie było pytanie nr 9, o poprawę losu polskich przedsiębiorców i odpowiedź pana Jarosława Kaczyńskiego. Nie dość, że chce demontować w cholerę polską biurokrację, to następnie pochwalił się znajomością z Panem Romanem Kluską, i na finał zaproponował powtórkę z ustawy Wilczka. W tym momencie ja jako wolnorynkowiec jeszcze nie podniosłem się z knock dawn’u, a knock – out zapewniło zapewnienie o próbie obniżki podatków. Jakkolwiek owe pomysły nie będą mogły zostać zrealizowane (bo ileż prezydent może zrobić?), to i tak będzie zabawnie oglądać, jak liberalna facjata PO odpada jak tynk ze starego sufitu.
Zabawny był już za to sam początek „debaty”, kiedy marszałek Komorowski dyscyplinował redaktorów i „koniec”, kiedy wypomniał Napieralskiemu sojusz z PiSem w TVP, kontrując zapewnienia kandydata lewicy, że „jeśli to mnie, zamiast Komorowskiego, wybierzecie, to IV RP nie wróci”.
Pozytywne zmiany zanotowano u pana Waldemara Pawlaka. Serce rosło, gdy kandydat ludowców mówił o potrzebie ideologii narodowej budowanej na zwycięstwach.
* * *
Michał Nawrocki: W zasadzie zorganizowana przez TVP debata „wielkiej czwórki” spełniła swoje zadanie. Choć z wieloma przedstawionymi w niej poglądami się nie zgadzam, to jednak widzowie otrzymali w miarę miarodajny obraz poglądów politycznych kandydatów. Wyjątkiem w moim odczuciu okazał się Bronisław Komorowski. Często odpowiadał nie na temat, więcej mówił o dokonaniach rządu PO i błędach poprzedników, niż o swojej wizji prezydentury. Z kolei Waldemar Pawlak wprawdzie znów przywołał Roberta Gwiazdowskiego, ale mówiąc o węglu jako źródle bezpieczeństwa energetycznego Polski przemilczał kwestie limitów emisji CO2.
Niemniej, obok np. twierdzeń „zbożnożyczeniowych” o roli Polski w UE, padło też kilka konkretów i poruszone zostały istotne kwestie. Zabrakło mi konkretnego pytania o reformę służby zdrowia tudzież niewydolnego systemu emerytalnego. Za całkowicie zbędne natomiast uważam pytanie o zapłodnienie metodą in vitro, które wbrew wygłoszonym w studio opiniom nie leczy bezpłodności chyba, że mówimy o leczeniu objawowym.
Za wyjątkiem Bronisława Komorowskiego pozostali zaproszeni do studia kandydaci wskazywali na zgubny wpływ biurokracji i niejasnych przepisów na gospodarkę , a clou było nawiązanie Jarosława Kaczyńskiego do „pakietu Wilczka”, czym zamknął pole manewru zarówno PO jak i Lewicy. Jednak żaden z nich, nie od dziś obecny w polskiej polityce, nie wskazał „ojców założycieli” urzędostanu III RP. A szkoda. Z drugiej strony, podkreślając wagę członkostwa Polski w UE pominięto – jakże istotny – biurokratyczny aspekt tegoż nowotworu politycznego. A jest on dla mnie równie oczywisty, jak nierozumienie znaczenia zapowiadanej „zgody” przez Bronisława Komorowskiego, co zresztą sugestywnie zaprezentował.
* * *
Paweł Sztąberek: Konkurs piękności bez konkretów…
Debata prezydencka w państwowej telewizji potwierdziła, że w III RP mamy ustrój demokracji ograniczonej. Do głosu dopuszczono jedynie tych przedstawicieli tzw. klasy politycznej, którzy dzięki stworzonemu przez siebie systemowi finansowania partii politycznych okopali się na swoich pozycjach, z których łatwo nie ustąpią. A telewizja publiczna na pewno pomoże im ten oligarchiczny system utrwalić. Szkoda, że apel pana Wojciecha Popieli do rzecznika TVP Stanisława Wojtery o dopuszczenie do debaty również pozostałych kandydatów nie odniósł żadnego skutku. Ale cóż, nawet gdyby apel ten dotarł do pana Wojtery, zapewne niewiele mógłby on w tej sprawie zrobić, a co najwyżej – jak mawia pewien klasyk polskiej publicystyki – mógłby poruszać palcem w bucie.
Debata, którą oglądaliśmy pokazała, że kandydaci w wymiarze ogólnym niewiele się od siebie różnią. Każdy z nich działa w parlamencie od wielu lat i każdy ma silną pozycję i spory wpływ na kształtowanie prawa. Kandydaci roztaczali wizje, czego to nie zrobią dla społeczeństwa. Pytanie jednak: dlaczego do tej pory tego nie zrobili? Pięknie mówiono o tym, co przeszkadza polskiej przedsiębiorczości… Oczywiście biurokracja, procedury itp. „Trzeba uprościć procedury” – mówił pan Napieralski. „Nie przeszkadzać przedsiębiorcom” – wtórował pan Komorowski. „Trzeba nawiązać do pakietu Wilczka” – dodał pan Kaczyński, co dla gospodarczych liberałów mogłoby być pewną wskazówką. Ale czy w te deklaracje można wierzyć? Jarosław Kaczyński jeszcze niedawno mówił o pakiecie Kluski… Teraz pojawia się pakiet Wilczka… Kierunek dobry ale raczej mało szczery, skoro do tej pory niczego nie udało się zrobić.
W sprawie euro niemal wszyscy kandydaci opowiedzieli się „za”. Prawie… bo p. Pawlak zauważył, że „własna waluta to większa możliwość radzenia sobie w trudnych czasach…”. Pewnie ma rację, ale jestem pewny, że gdyby tylko doszło w sejmie do głosowania „za” czy „przeciw” euro, Waldemar Pawlak zagłosuje „za”.
Sporo rozsądku zachował pan Pawlak w sprawie in vitro. Choć i tu można czuć pewien niedosyt, to twierdzenie, że państwo nie powinno się w tę sprawę mieszać, a więc również – jak można się domyśleć – nie finansować in vitro z budżetu, jest dość rozsądny na tle pozostałych wypowiedzi. A zwłaszcza wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który do końca się nie określił, lecz lawirował jak mógł. A jego koncepcja Narodowego Programu Walki z Bezpłodnością to chyba tylko taka zasłona, która ma ukryć jego prawdziwe poglądy. Nie zabrakło również pewnego smaczku w wydaniu Grzegorza Napieralskiego, że „dzieci to olbrzymie szczęście”… W zasadzie wszystko byłoby OK, gdyby nie to, że lider SLD jest jednocześnie zwolennikiem aborcji… Zatem „dzieci to szczęście…”, ale chyba jednak nie zawsze…
Kwestia prywatyzacji… Praktycznie żadnych różnic między kandydatami. Państwowa służba zdrowia, państwowa edukacja, państwowe „sektory strategiczne”… Każdy przerażony uważał tylko, by nie palnąć czegoś, co mogłoby sugerować, że jest za prywatyzacją choćby i własnych długopisów…
Wątek wsi… Oczywiście komunały typu: „trzeba dbać o polską wieś” (Kaczyński), czy „internet w każdej wsi” (Komorowski). Okazuje się zatem, że jednym z najważniejszych problemów wsi jest brak powszechnego dostępu do internetu. Nikt nie odważył się wspomnieć choćby o możliwości likwidacji dopłat dla rolnictwa.
Zaciekawił mnie wątek debaty dotyczący wojny w Afganistanie oraz polskiej w niej obecności. I od razu refleksja… Co właściwie może o tej wojnie wiedzieć zwykły zjadacz chleba, taki jak ja, skoro nawet prezes PiS stwierdził dziś: „trzeba sobie wreszcie powiedzieć, jakie są polityczne cele koalicji NATO-wskiej w Afganistanie”. Okazuje się, że od kilku lat uczestniczymy w wojnie, której cele nie są znane czołowym przedstawicielom politycznego establishmentu. Musi to budzić zdziwienie, zwłaszcza gdy wypowiada takie słowa osoba, która pełniła funkcję premiera…
Żaden z uczestników debaty nie zająknął się nawet co do trendów panujących w Unii Europejskiej. Zsocjalizowanej i coraz bardziej antycywilizacyjnej. O ile można zrozumieć pana Napieralskiego, który w sondzie prezydenckiej dla Prokapitalizm.pl stwierdził, że nie wyobraża sobie rozpadu UE, o tyle stwierdzenie pana Kaczyńskiego o polskiej obecności w Unii: „ten kierunek nie podlega dyskusji”, może budzić lekkie zdziwienie.
Debatę, pełną ogólników i komunałów, można w zasadzie określić jako konkurs piękności. I jeśli miałbym oceniać występ kandydatów w tej kategorii, na pewno zwyciężył p. Napieralski. Starał się być czarujący i – jak przyznała moja żona – chyba mu się to udało.
* * *
Mateusz Teska: W niedzielę 13 czerwca w studiu TVP doszło do debaty prezydenckiej. Wzięli w niej udział Jarosław Kaczyński, Waldemar Pawlak, Grzegorz Napieralski, Bronisław Komorowski. Każdy z kandydatów na urząd prezydenta RP mógł przedstawić swoją wizję prezydentury, a także powiedzieć wyborcom, co myśli o polityce wewnętrznej, o gospodarce, o polityce zagranicznej.
Zaskoczeniem było przybycie na tę debatę kandydata Platformy Obywatelskiej, ponieważ początkowo nie zamierzał przybyć do studia na Woronicza. Kandydaci próbowali sprawiać wrażenie, że mocno się różnią w wielu kwestiach. A w czym byli zgodni? Cała czwórka zdecydowanie popierała pozostawienie służby zdrowia i innych strategicznych gałęzi polskiego przemysłu na takim poziomie, na jakim jest obecnie. Uznali oni za niedopuszczalne, by sprywatyzować wspomnianą służbę zdrowia. Uznali oni również, że edukacja jest bardzo ważna dla Polski i dlatego ona także powinna być bezpłatna. Wszyscy kandydaci na urząd prezydenta RP poparli wejście naszego kraju do strefy Euro. Cała czwórka stwierdziła, że Polska powinna prowadzić skuteczną politykę zagraniczną.
Jakie więc były różnice? Szczerze mówiąc były one bardziej „kosmetyczne”. Politycy ci spierali się między sobą o to, kto jest większym socjalistą, czyli kto nie chce prywatyzować służby zdrowia. Nawet pan Komorowski z liberalnej PO dał do zrozumienia Jarosławowi Kaczyńskiemu z pro socjalnej partii Prawo i Sprawiedliwość, że nie jest zwolennikiem prywatyzacji tego działu polskiej gospodarki.
W zasadzie ta debata polegała na „uśmiechaniu się” do poszczególnych wyborców, zarówno tych o poglądach socjalnych, jak i tych liberalnych. Premier Kaczyński wspomniał o pakiecie Wilczka. Pozostali kandydaci też czasami próbowali wyjść na liberałów, kiedy mówili o potrzebie likwidacji biurokratycznych przepisów. Nie zmienia to jednak faktu, że wyborca o poglądach konserwatywno – liberalnych za tydzień powinien zagłosować na osobę spoza tej słynnej czwórki.
Przygotował: MN
Przeczytaj autorski stenogram z debaty, przygotowany przez Kamila Kisiela…
Czytelników Prokapa zapraszamy do zamieszczania własnych ocen…
Foto: www.tvp.info
- Debata
- Publicystyka
- Kamil Kisiel
- Polityka
- Kraj
- Mateusz Teska
- Michał Nawrocki
- Paweł Sztąberek
- Polska
- Społeczeństwo
- Temat dnia
Dobrze, że nie oglądałem tej „debaty”. Szkoda czasu i nerwów na socjalizm w różnych wydaniach. Obejrzałem mecz, bez emocji i na spokojnie. Zrobiłem lekką kolacje i deser truskawkowy i ze smakiem zjadłem. Można było przewidzieć co będą ględzić przedstawiciele bandy czworga. Zwłaszcza, że nie było nikogo innego z 10 kandydatów.
Wszyscy obserwatorzy wychwycili słowa Kaczyńskiego o „pakiecie Wilczka” 🙂
Comments are closed.