Średnie polskie wynagrodzenie według GUS w 2018 roku wyniosło 4852 zł brutto w sektorze przedsiębiorstw, zaś 4585 zł w gospodarce narodowej. W praktyce zarobki do ręki są znacząco mniejsze i wynoszą odpowiednio ok. 3450 zł i 3250 zł. Tymczasem zbliżają się wybory parlamentarne i liczni – nie tylko dominujący – politycy obiecują coraz wyższe zarobki. Ot choćby Pan Czarzasty, który obiecuje pensję minimalną na poziomie 1000 €. Czy ich obietnice mogą się spełnić? Co to ma wspólnego ze złotem?
Średnie polskie wynagrodzenie
Trzeba uczciwie przyznać, że obietnice polityków są jak najbardziej możliwe do spełnienia. Bez cienia wątpliwości podniesienie wynagrodzeń jest do osiągnięcia przez wszystkie obozy rządzące. Nie tylko nie jest to trudne do zrobienia, ale co więcej historia już dawno dowiodła, że zostało to zrobione całkiem niedawno, albowiem kilkadziesiąt lat temu.
Okazuje się, że poruszane zagadnienie ma co nieco wspólnego ze złotem i jego siłą nabywczą. O tym akurat się nie mówi, ale dojdziemy i do tego.
Realne polskie wynagrodzenie
Posługiwanie się obietnicą o planowanym podwyższeniu płac jest chwytem skrajnie demagogicznym. To co czyni dobrobyt to ilość dóbr jakie możemy nabyć za określoną ilość pieniędzy. Nic nam z wysokich pensji, jeśli nie pozwalają one na nabywanie większej ilości dóbr i usług. W praktyce wzrost wynagrodzeń wcale nie przekłada się na lepsze życie, albowiem wraz ze wzrostem pensji rosną ceny produktów i usług. Sprawa jest wręcz banalna, ale choć nie okryta żadną cenzurą nie wydaje się oczywista. Gdyby tak było, ludzie nie tylko by sceptycznie patrzyli na obietnice polityków, ale co więcej nie żądaliby większej ilości pieniędzy, lecz wzrostu siły nabywczej ich pensji. Pisaliśmy już o tym kilka miesięcy temu.
Historia polskich wynagrodzeń
Najbliższą bieżącej pod względem nominalnym, była pensja brutto z 1978 roku. Wynosiła ona wówczas 4887 zł. Za kwotę tą można było kupić dolary, a za te dolary z grubsza uncję złota. Tak czy inaczej, w bardzo krótkim czasie, polskie wynagrodzenie wzrosło do znacząco wyższych kwot i raptem w ciągu jednego roku osiągnęło kwotę 5237 zł. Rok później, a więc w 1980 roku średnie wynagrodzenie wynosiło już 6040 zł. W tym czasie bito już Krugerrandy, które w Polsce były nielegalne jak i Liście Klonu, które były w mniej więcej tej samej cenie. I też były nielegalne.
„Wzrost wynagrodzeń” trwał co prawda na całym świecie w ówczesnym czasie, lecz w Polsce „wzrosty” te miały się wyjątkowo dobrze. W 1981 roku średnie zarobki osiągnęły 7689 zł, zaś w 1982 roku już 11631 zł. Moneta swojej postaci nie zmieniła, choć pozwalała na mniej więcej te same zakupy, a nawet większe. Pensja w postaci gotówki dla odmiany sporo się dla odmiany powiększyła.
I w tym momencie można w praktyce skwitować wpis i stwierdzić: politycy okresu PRL podnieśli pensje z 4887 zł do 11631 zł w ciągu czterech tylko lat! Dlaczegóż by to samo miałoby nie być możliwe współcześnie, skoro mechanizm dodruku pieniądza jest dokładnie ten sam!
Ale sprawa ma swoją dalszą historię, o której już politycy niechętnie chcieliby wspominać.
Ciąg dalszy wzrostów wynagrodzeń
Partia lekką ręką zwiększała zarobki obywateli ku ich uciesze i generalnie trzeba przyznać, że była w tym konsekwentna. Poniższy wykres dobitnie obrazuje jak podwyżki wyglądały w praktyce w okresie 10 lat licząc od 1978 roku.
Dalej było jeszcze „lepiej”, albowiem w ciągu kilku lat obywatele stali się milionerami. Problem polegał na tym, że za te miliony nie wiele można było kupić.
Gdyby ktoś myślał, że sprawa ma charakter jednorazowy to od razu rozwiejemy wątpliwości. Pensje nie tylko będą rosnąć, ale rosną od dekad! Non stop! Wszędzie tam, gdzie funkcjonuje system proinflacyjny lub jak kto woli tam gdzie działa bankowość centralna.
Realna mechanika podwyżek wynagrodzeń
Płace rosną non stop. Nie mogą nie rosnąć w długoterminowym okresie we współczesnych gospodarkach. To po prostu niemożliwe! Dlaczego? Dlatego, że system tego wymaga. Wykresy, które są tworzone według dostępnych danych, a których autentyczność potwierdza obserwacja rzeczywistości gospodarczej, obrazują mistyfikację systemu. Mistyfikację, która każe nam myśleć, że system proinflacyjny działa na naszą korzyść.
Poniższy wykres pokazuje jak rosły pensje w czasie PRL w okresie do 1988 roku.
Po tym czasie rozpoczął się drukarski szał, którego nie rozumieli nawet sami politycy. Premier Rakowski miał ponoć powiedzieć jeszcze zanim pojawił się prawdziwy obłęd:
Sytuacja gospodarcza kraju jest bardzo trudna. Ciągle stoimy nad przepaścią (…) Chcę tylko zwrócić uwagę, że w ub. r. spłaciliśmy 1,7 mld dolarów odsetek. To bardzo obciąża gospodarkę (…). Jak się przekonałem, nie ma zespołu do stałego studiowania problemów zadłużenia, kto, co i ile spłaca. W 1987 r. wypełzło na rynek dużo pieniędzy.
Jak wyglądał obłęd drukarski, elegancko zwany hiperinflacją?
Denominacja 1995
W 1995 roku została wprowadzona denominacja, która niejako zatrzymała inflację. To rzecz jasna kolejna mistyfikacja, albowiem operacja ta – po wcześniejszym wydrenowaniu kont i portfeli z ich siły nabywczej – polegała na chętnie stosowanej przez media rymowance „Zakryj palcem zera cztery będzie pieniądz nowej ery”.
Denominacja miała więc w praktyce charakter czysto estetyczny i gdyby nie zakryć palcem czterech zer, pensje rosłyby dalej, tyle że wolniej. Sprawdźmy więc, jak rosły procentowo pensje rok do roku, bez „księgowej sztuczki” w postaci przesuwania przecinków w kwotach pieniężnych. Porównajmy też to z wykresem nominalnie wyrażanych pensji.
Gdyby wziąć poza nawias skokowe wzrosty pensji, które miały miejsce w okresie niestabilności i hiperinflacji, wykres przyjąłby i przyjmuje całkiem inną postać. Taką postać, która skłania nas do stwierdzenia, że… przecież nasze wynagrodzenia rosną cały czas od 70 lat! Wzrosty te wynoszą od kilku do kilkudziesięciu procent w sposób regularny! Innymi słowy: zarabiamy więcej z każdym rokiem.
Jeśli ten trend się utrzyma, to w rzeczywistości każda partia, która obieca wzrost wynagrodzeń… dotrzyma słowa!
Inne kraje
Czy w innych krajach jest inaczej? Ależ skądże?! Tak w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Zachodniej Europie i licznych krajach pozostałej części globu dzieje się dokładnie tak samo. Pensje rosną regularnie i nikt się temu nie przygląda z bliska.
Konkluzje
Politycy mając większą lub mniejszą tego świadomość obiecują większe wynagrodzenia i wcześniej czy później, te akurat obietnice, dotrzymają na 100%!
W toku tego rzecz jasna będą drożeć metale szlachetne, ponieważ tak działa gospodarka. Aby lepiej zwizualizować zagadnienie przedstawiam poniżej zdjęcie. Przedstawia ono złotą monetę oraz banknoty w tej samej ilości pieniędzy: 6000 zł. O ile czerwone dawniej pozwalały kupić uncję złota, dziś już nie pozwalają. Zielone dla odmiany dziś pozwalają, ale wcale to nie oznacza, że w przyszłości nie ulegnie to zmianie. O ile w 1978 roku 4887 zł zamienione na dolary pozwalały nabyć ok. jednej uncji złota, o tyle w 1995 roku pozwalały na kupno mleka lub chleba. Takie są fakty.
Łukasz Chojnacki