Jeszcze niedawno, przez prawie pół wieku, Polska była państwem socjalistycznym, w którym naprawdę dobrze żyli przede wszystkim Ci, którzy wchodzili w głębokie układy z rządzącymi krajem komunistami. Po roku 90-tym XX wieku, żyją w nim dobrze nie Ci, którzy starają się być uczciwymi kapitalistami (PRZEDSIĘBIORCAMI) lub ich pracownikami, ale Ci, którzy dzięki politycznym wpływom zapewniają sobie rozmaite przywileje zawodowe; monopole, koncesje, licencje, dostęp do kapitału, ulgi podatkowe, zawiłą biurokracją eliminują z rynku mniejsze firmy.
To nie przypadek, ale celowe działanie pseudo elit polityczno-gospodarczych kraju, które tak jak kiedyś tworzyły „socjalistyczny dobrobyt dla wybranych”, w obecnej Polsce budują „kapitalizm dla uprzywilejowanych”. „Elity” te, tak jak niegdyś dla zaszczytów i pieniędzy gnębiły wolność Polaków, tak dzisiaj dla tych samych celów niszczą ich byt i przyszłość, przyczyniając się do tkwienia kraju w ogromnym bezrobociu. Nie jest to spisek precyzyjnie zorganizowany, umówiony, wyrachowany. Bardziej przypomina mi to symbiozę kolonii wirusów lub pasożytów, intuicyjnie powiązanych jednym celem; wyzyskać organizm, na którym żyją, do cna, do końca. Bez oglądania się na groźbę jego zgonu.
Po piętnastu latach od wolnościowego przełomu, Polska, kraj, który powinien rozwijać się dzisiaj błyskawicznie, którego obywatele już powinni osiągać dochody bliskie obywatelom Hiszpanii, mimo zwiększonej dostępności dóbr, dalej klepie biedę i ciągle od nowa zaczyna swoje podstawowe reformy. Dzieje się tak, mimo że kraj nasz ciągle jeszcze leży w centrum Europy – na obrzeżu ogromnych rynków; Rosyjskiego, Ukraińskiego i Niemieckiego, ciągle dysponuje sporym potencjałem ludnościowym i intelektualnym oraz nienajgorszymi dobrami innego rodzaju.
Po początkowo szybkim okresie rozwoju licząc od lat 90-tych, jest dzisiaj Polska najbiedniejszym krajem Unii Europejskiej, bo już nawet w tyle za byłymi republikami Związku Radzieckiego: Estonią i Litwą, nie mówiąc o Słowacji czy małych Czechach. W dodatku jest krajem o ogromnym, największym w UE bezrobociu, dochodzącym do średniej 20% a w niektórych obszarach kraju 45%, co powoduje że bez stałej pracy jest kilka milionów obywateli. Znaczna część pracujących osiąga zarobki które ledwo starczają na życie, milion dzieci żyje w warunkach skrajnego ubóstwa wpadając w społeczne patologie. Mimo tragicznej sytuacji służby zdrowia, leki i niektóre zabiegi medyczne ciągle obciążone są podatkami, gdyż bardziej liczy się interes rządzących niż chociażby samodzielne ratowanie przez obywateli swego zdrowia. Warto zwrócić uwagę, że tego rodzaju polityka fiskalno-społeczna ma miejsce w kraju o konstytucyjnym pro-społecznym charakterze, rządzonym przez rzekomo sprzyjające ubogim obywatelom partie polityczne, często socjalne z nazwy. Podobnie wysokimi podatkami obciążone jest budownictwo mieszkaniowe, mimo że ciągle tkwi ono w głębokiej zapaści, a dach nad głową jest w polskich warunkach klimatycznych dobrem niezbędnym. Mimo ze zaledwie kilkunastoletnie zdjęcie wszelkich obciążeń z tej dziedziny gospodarki – podobnie jak uczyniono to w Grecji, (produkcji materiałów budowlanych, usług budowlanych – w tym transportu, gruntów, itp.) przyniosłoby nie tylko obniżenie cen mieszkań o ok. 50% ale ogromny rozwój branż towarzyszących przynosząc wielokrotnie większe przychody do budżetu państwa.
Podobną sytuację mamy również w edukacji, gdzie wysokie podatki nałożone na usługi drukarskie i dostęp do Internetu, podnoszą ceny książek i przekazu elektronicznego, przyczyniając się w efekcie do powracania analfabetyzmu i intelektualnej degeneracji obywateli, w tym ich niewiedzy ekonomicznej, tak ważnej podczas powszechnych wyborów dla obstawiania partii posiadających mądre programy.
System podatkowy i biurokracja fiskalna panujące w Polsce, sprawiają że coraz mniej opłaca się uruchamiać własną działalność gospodarczą, dzięki czemu rynek przejmują Ci, którzy pierwsi zajęli jego największe obszary, którzy zbudowali największe firmy dysponując w latach 90-tych największym kapitałem, głównie członkowie dawnej PZPR i ich koledzy, zasileni rozkradzionym majątkiem Narodowym oraz Moskiewską pożyczką. Dzisiaj to oni są największymi kapitalistami. Stało się tak, mimo że nasz kraj nie doświadczył żadnego wielkiego kryzysu gospodarczego czy wielkiej wojny w ciągu ostatnich 15 lat. Jedynym winowajcą tej sytuacji, są sami Polacy i Polska rzeczywistość, wykreowana przez pokojową rewolucję jakiej doświadczyła Rzeczpospolita, jako pierwsza spośród państw obozu socjalistycznego dokonując obalenia totalitarnej władzy komunistycznej. To wydarzenie, otworzyło całkiem naturalny pęd ówczesnych ELIT do łatwej KASY. W tym bardzo często, wszelkimi metodami i środkami, bez liczenia się ze społecznymi kosztami, prawdą, sprawiedliwością i zwykłą uczciwością. W myśl samonapędzającej się zasady, że; „Celem jest pieniądz, bo pieniądz jest królem, a prawem króla jest, że jego cele uświęcają środki którymi je realizuje.”
To również normalne, gdyż jeszcze nie było w historii cywilizacji takiej rewolucji, która nie niosłaby za sobą skutków negatywnych. Wszystkie one; amerykańska, meksykańska, chińska, francuska, bolszewicka i polska, wyniosły na swych falach ludzi żądnych wybicia się z dotychczasowej nędzy za pomocą pracy czyściutkiej i niepoddanej rynkowej konkurencji, tj. dzięki politycznym posadom, przywilejom i partyjno-businessowym układom, zastępującym rzetelną pracę ich rąk czy umysłów. Rewolucje te różniły się jedynie stopniem i okresem opamiętania. Każdy człowiek ma naturalną tendencję do oszczędzania swej energii i szukania tego co jest łatwiejsze i wiąże się z mniejszą odpowiedzialnością a daje większe profity. Z tą prawdą nie należy walczyć, ale ja wykorzystywać z pożytkiem dla całego społeczeństwa. Ludzie są z natury leniwi i dzięki temu tworzą wynalazki. Czas najwyższy zdać sobie z tego sprawę i postawić wreszcie tamę rządzeniu krajem przez stary, pazerny układ polityczny, który bezustannie zmienia szyldy i barwy a do władzy czasami dopuszcza jedynie większych od siebie głupców, jak gdyby chcąc pokazać Narodowi że nie warto go zmieniać bo będzie jeszcze gorzej. To nieprawda, że ten, kto się nachapał, ten już kraść nie będzie. Bogatemu czy złodziejowi nigdy za dużo. Obserwujemy ten fakt szczególnie wyraźnie dzisiaj, gdy mimo ogromnej nędzy rzesz Polaków, afera goni aferę, tak jakby ich aktorzy obawiali się, że niedługo już nie będą mogli robić swoich kokosowych „interesów”.
Czas to przerwać. Czas wprowadzić kraj na tory takiej polityki i gospodarki, które będą służyć nie tylko „elitom” ale przede wszystkim przeciętnemu obywatelowi szanującemu uczciwą pracę. Można i należy to uczynić, zmuszając elity polityczne do rzeczywistej troski o gospodarkę a nie jej udawania w okresie przedwyborczym. Aby przerwać tragiczną, polską rzeczywistość, musimy podważyć i obalić filary na których się ona utrzymuje, a które stanowią niestety wady ustrojowe wymagające zmian konstytucyjnych. Są to:
1). Nieuzależnione finansowo od odpowiedzialności za gospodarkę kraju, rządy pseudo elit. Nie wystarcza ich odpowiedzialność polityczna, gdyż dalej utrzymują się one u władzy dzięki opanowaniu rynku – politycznego, gospodarczego, medialnego. Rządzący Polską powinni bezpośrednio odczuwać na swojej kieszeni efekty złych ustaw dotyczących gospodarki. W innym wypadku żyją oni jak obecnie, w oddaleniu od podstawowych, materialnych problemów obywateli i w rzeczywistości nie płacą za swoje błędy legislacyjne, bo utrata politycznych przywilejów przeważnie jest chwilowa i rzadko dotyczy głównych liderów partii politycznych.
2). Powiązanie rządzących krajem elit oraz partii politycznych, z decydującymi o jakości przekazu informacyjnego i obliczu edukacji polityczno-gospodarczej obywateli, mediami. Prawdziwa, czyli uczciwa demokracja, to naprawdę wolna i pełna informacja! W innym wypadku, jak obecnie, media które tak naprawdę nie są czwartą a pierwszą władzą (inicjatywno – informacyjną) – gdyż od nich pochodzi świadomość wyborców, stają się narzędziem utrzymania władzy przez elity, zamiast jej kontrolowania i udoskonalania przez społeczną krytykę.
3). Wprowadzanie lub kontynuowanie pseudo reform które nie zrywają do końca ze swoimi podstawowymi wadami i ciągle służą dwóm bogom, czyli dwóm systemom polityczno-gospodarczym, a w efekcie żadnemu z nich naprawdę dobrze (polski soc-kapitalizm). Tym bardziej, że są one z sobą całkowicie sprzeczne i nie mogą się uzupełniać. Utrzymywanie tego stanu rzeczy, to np. przedłużanie funkcjonowania służby zdrowia, która z jednej strony jest rzekomo opłacana przez ubezpieczeniowy haracz, a z drugiej – jak obecnie, gdy pacjenci potrzebują rzetelnej opieki, bezwstydnie wyciąga rękę po ich pieniądze, mimo że już raz się opłacili. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy nie mają na życie, strasząc ich miesiącami oczekiwania na miejsce lub źle wykonanym zabiegiem. Jest to tylko jeden z przykładów takiego podwójnego oblicza panującego ustroju.
4). Procedurę wyborów powszechnych w której odbywa się głosowanie nie na konkretnego człowieka – gospodarza kraju który, odpowiadać będzie za swoje zaplecze, ale na nijakie i często naprędce sklecone partie oraz sterujące nimi, rzadko zmieniane grupy liderów. Efektem jest brak silnej władzy wykonawczo – inicjatywnej (prezydenckiej) z silnym zapleczem ustawodawczym (Sejm i Senat), wieczna rotacja liderów z tego samego grona i rozmywanie odpowiedzialności oraz nędzna jakość gospodarki, którą organizują nie fachowcy, a politycy często z zerową wiedzą o rynku lub jeszcze gorzej; ideowi socjaliści.
5). Krótka kadencyjność władzy ustawodawczej. Owocująca przerzucaniem odpowiedzialności na poprzedników i brakiem okresu niezbędnego dla pełnego wdrożenia koniecznych reform.
6). Brak edukacji ekonomicznej w szkołach powszechnych i brak nauczania myślenia w miejsce nauczania encyklopedycznego.
7). Brak ułatwień odwoływania przedstawicieli Narodu (posłów i senatorów) oraz brak mechanizmów powoływania w wyborach powszechnych innych organów władzy (np. sędziów). Obecnie ich kształcenie, a później dobór pozostawiony jest w praktyce układom rodzinno-cechowym, a czasami polityczno – businessowym.
8). Z jednej strony anarcho-bolszewicka demokracja dająca prawa wyborcze obywatelom bez podstawowej wiedzy o gospodarce i historii kraju, (w myśl tezy Lenina, by kucharka mogła rządzić), z drugiej zaś umożliwiająca zdobycie miejsca u steru władzy wyłącznie obywatelom popieranym przez partyjne układy z dobrym miejscem na listach wyborczych. Składa się na nią również brak jednomandatowych okręgów wyborczych.
9). Zbyt obszerna i nieprecyzyjna Konstytucja kraju, różnorako interpretowana, a często potraktowana tylko intencyjnie. Np. zapisy o bezpłatnej edukacji.
10). Zawiłe i zbyt obszerne prawa skutkujące jego powszechna nieznajomością i lekceważeniem nawet przez organa władzy, a z drugiej strony brak prawnych zasad do podstawowych regulacji życia społecznego. Polska rządzi się więc bez oglądania na starorzymską przestrogę, ze; „Kto dużo obejmuje ten słabo trzyma”.
W efekcie powyższych wad ustrojowych, wyraźnie widać, że Polsce potrzebny jest całkiem nowy ruch polityczny, integrujący wyłącznie osoby, które jeszcze nigdy nie zasiadały w ławach sejmowych czy senatorskich, które nigdy nie pełniły funkcji w zarządach miast i gmin, które nie były nigdy członkami zarządów krajowych jakichkolwiek partii politycznych, które nie były nigdy członkami PZPR, SDRP, SLD, UP, czy też innych partii lewicowych, które nie były nigdy karane prawomocnym wyrokiem sądu, które nie pracowały w służbach specjalnych lub wywiadzie. Ruch maksymalnie oderwany, na ile jest to tylko możliwe, od dotychczasowych elit politycznych. Nie wszyscy obecni politycy są źli, dostrzec można wśród nich wielu wartościowych, mądrych i honorowych obywateli. Jednak przeważnie kiepskich gospodarzy bez praktycznej wiedzy, wykształconych teoretycznie, których nierzadko dobre intencje były tylko młynem na wodę otaczających ich cwaniaków politycznych i wybrukowały polską drogę do obecnego piekła bezrobocia i biedy dużej części Narodu. Dlatego musimy oderwać się od skostniałych układów i zapobiegając kolejnej rewolucji, błyskawicznie i dogłębnie ponaprawiać najistotniejsze wady ustrojowe kraju.
Taki ruch nie może zaniedbać innych spraw, jak; edukacja, służba zdrowia, budownictwo mieszkaniowe, porządek publiczny i bezpieczeństwo kraju. Musi być jednak ruchem politycznym nastawionym głównie na maksymalnie szybki rozwój gospodarczy kraju, wychodząc z założenia że to on jest podstawowym czynnikiem naprawczym polskiej biedy, gdyż na wszystkie niezbędne zmiany potrzebne są przede wszystkim pieniądze. Dlatego też kierować się musi hasłem; „Najpierw gospodarka!”. Musi unikać wdawania się w polityczno-personalne roszady i zajmowanie sprawami małostkowymi. Gospodarka rynkowa, oparta na uczciwym kapitalizmie (dla wszystkich), pozbawiona jakichkolwiek socjalistycznych naleciałości, powinna być jego nadrzędnym celem. W ten sposób przysporzy on obywatelom znacznie więcej rozwiązań skutecznej pomocy w potrzebie, niż czynią to partie lewicowe. Tak jak dzieje się to w znacznie bogatszej Ameryce, kraju, za którego rozwiązaniami ekonomicznymi Polacy głosują nogami (starając się o wizy) i gdzie dla chcących rzetelnie pracować droga jest otwarta.
Rafał Kopko
(7 marca 2005)