Zewsząd słychać narzekanie na miałkość naszych elit. Że to Niemcy, że to Rosjanie… Prawda, wymordowali miliony, ale następują nowe pokolenia. dlaczego z nich nie wyrastają nowe elity??? Pod zaborami też nie było lekko; powstania również co ok. 30 lat zbierały krwawe żniwo; I wojna światowa spowodowała zniszczenia na niespotykaną w historii skalę.
Ale w latach 1918–1920 za Polskę poszło walczyć milion żołnierzy!!! Dlaczego dziś Polska nie „produkuje tylu patriotów”?
Stawiam tezę, że jedną z najważniejszych przyczyn jest zmiana modelu rodziny. Tradycyjnie dzieci od urodzenia miały częsty kontakt z Rodzicami. Najpierw większy z Matką, potem dopiero z Ojcem. Taki model panował zresztą od tysiącleci:
Gdy jeszcze byłem synem u mojego ojca, jako miły jedynak pod opieką mojej matki, Przyp. 4:3
Nad rozwojem psychiki niemowlęcia i małego dziecka czuwała jego Matka. Psychologowie i pedagodzy zgodni są dziś, że życie wewnętrzne człowieka kształtuje się w pierwszych 6-7 latach jego życia. W pierwszej części tego okresu buduje się głównie sfera emocji (stąd potrzeba ciepła Matki), a w drugiej światopogląd i tożsamość (tu rola Ojca).
Ojców często w naszej historii brakowało, ale Polki potrafiły to dość dobrze rekompensować, przyjmując na siebie ojcowskie obowiązki przekazania wartości, postaw heroicznych i kultywując pamięć Ojca, który walczy/cierpi/zginął za Polskę. To właśnie w tym tragicznym dla nas XIX wieku ukuto termin „Matka-Polka”.
Kto zabrał nam te Matki??? Nie wojny, nie prześladowania, nie sąsiedzi. Młodym Polakom najpierw Ojców, potem Matki zabrał… socjalizm! To ten ustrój zagonił do niewolniczej pracy Głowy Rodzin, a gdy to nie wystarczyło na zaspokojenie ich potrzeb bytowych, otworzył swą paszczę na Matki. Dziś w przeciętnej Polskiej Rodzinie oboje Rodzice pracują, a pielęgnacja i wychowanie dzieci jest wypadkową oddziaływania dziadków, żłobków/przedszkoli/opiekunek i Rodziców. Sam brak czasu i zmęczenie pracą ponad miarę (75% jej efektów przejada biurokratyczna machina socjalnego państwa) nie jest jedyną przyczyną problemu. Oddani swej misji Rodzice pomimo tego przekazaliby swym potomkom przynajmniej zręb przyszłych wartości. System uderzył nas znacznie głębiej. Przepracowanym Rodzicom ustawicznie sączy myśl, że to nie oni są odpowiedzialni za swoje dzieci i kompetentni w ich wychowaniu. System podsuwa zastępy swoich „specjalistów”, którzy wiedzą lepiej, jak zająć się naszymi pociechami i mają na to czas. Pedagog, psycholog, nauczyciel, wychowawca, pracownik socjalny to dopiero właściwa i wykwalifikowana siła do prowadzenia młodego człowieka. Rodzice „kupili” to kłamstwo. Trzeba przyznać, że po części było im ono na rękę. Wychowanie to poważna i budząca obawy młodych Rodziców sprawa. Czyż pomoc fachowca się nie przyda? Czy nie pewniej zaufać ich mądrości? Czy w końcu nie łatwiej scedować na nich odpowiedzialność???
Co jeszcze „dobrego” daje praca kobiet? Większość czasu przebywa ona wśród obcych ludzi. Od innych kobiet uczy się, jak dbać o siebie, jak być niezależną od męża, jakie nowe seriale warto oglądać itd. Z mężczyznami w pracy spędza więcej czasu niż ze swoim Mężem…
Mamy więc dziś zamiast etosu Matki-Polki kobietę wyzwoloną, która wie, gdzie ma punkt „G”, ale nie wie, gdzie – dosłownie i w przenośni – są jej własne dzieci.
Paweł Chojecki
Źródło: „Idź pod prąd”