„Ofiara własnego sukcesu” – to tytuł artykułu poświęconego sytuacji gospodarczej na Słowacji opublikowany w „Financial Times” z 29 lipca 2009 roku. Gazeta opisuje problemy, z jakimi aktualnie boryka się południowy sąsiad Polski.
Słowacja, która miała być tygrysem gospodarczym tej części Europy znalazła się w poważnych tarapatach. Jedną z jego przyczyn jest oparcie gospodarki tego kraju na kilku branżach, m.in. samochodowej. Słowacy, produkujący samochody głównie na potrzeby rynku niemieckiego, który poważnie zaczął się kurczyć, mają problemy z ich sprzedażą. W branży zapanował zastój. – „Jesteśmy obecnie całkowicie uzależnieni od eksportu, głownie do Niemiec. Być tak bardzo skupionym na sektorze samochodowym jak my, nie jest czymś dobrym” – twierdzi cytowany przez „FT” minister finansów Jan Pociatek.
Kolejną przyczyną załamania, na którą wskazuje „FT” jest fakt przyjęcia przez Słowację 1 stycznia 2009 roku waluty euro. „Wejście do strefy euro – zauważa „FT” – zapewniło pewien zakres ochrony przed zaburzeniami wynikającymi z kryzysu gospodarczego. (…) Gdy notowania chwiejnych walut Polski i Republiki Czeskiej gwałtownie spadały, Słowacy z portfelami pełnymi euro jeździli za granicę na zakupy, zaopatrując się we wszystko, od polskich warzyw do samochodów wycenianych w tracących wartość węgierskich forintach”. Oznacza to, że słowacka gospodarka stała się mniej konkurencyjna, na co „FT” również zwraca uwagę: „(…) bycie członkiem strefy wspólnej waluty ma także swoją cenę. Siła robocza na Słowacji jest teraz droższa niż w Polsce i na Węgrzech, co może niekorzystnie wpłynąć na tempo odbudowy gospodarki„ (podkreślenia – Prokapitalizm.pl).
Sytuacji gospodarczej na Słowacji nie sposób rozpatrywać w oderwaniu od światowego kryzysu, niemniej jej przykład pokazuje, że waluta euro nie stanowi żadnego remedium na to, by uchronić się przed skutkami załamania gospodarczego. Niewątpliwie negatywny wpływ na sytuację u naszych południowych sąsiadów ma również fakt, iż władza jest tam w rękach lewicy, która zaczęła przejadać pozytywne efekty rządów premiera Dzurindy. „Po objęciu władzy w 1998 roku – zauważa „FT” – Dzurinda przełamał izolację Słowacji i kolesiowski kapitalizm autorytarnego premiera Vladimira Meciara i przyczynił się do utworzenia w Słowacji opartego na podatku liniowym raju podatkowego dla zagranicznych inwestorów”.
Co pozostanie z tego „raju”, pokaże czas… Jedno jest pewne – wprowadzenie waluty euro, która jest przede wszystkim pieniądzem politycznym, przyczyniło się do tego, że słowacka gospodarka utraciła swoją konkurencyjność.
O krajach, które posiadają już walutę euro mówi się, że tworzą „ekskluzywny klub”. Czy nie jest jednak tak, że za tą zasłoną ekskluzywności, reprezentowaną głównie przez tzw. klasy polityczne poszczególnych państw, nie kryją się tak naprawdę poważne problemy społeczno-gospodarcze, których nie da się rozwiązać poprzez narzucanie odgórnych politycznych pomysłów, oraz kolejne toasty szampanem wznoszone na przeróżnych ekskluzywnych politycznych „szczytach?
opr. PSz
Bardzo sprytna manipulacja. Tytuł może sugerować, że to POPRZEZ PRZYJĘCIE EURO SŁOWACJĘ DOTYKA KRYZYS.
Nie przedstawiono argumentów, wskazujących że nieprzyjęcie Euro byłoby korzystniejsze. Przecież korona słowacka jako „mała waluta” miałaby mniejsze szanse na odparcie negatywnych skutków kryzysu niż Euro! Zresztą: „Wejście do strefy euro – zauważa “FT” – zapewniło pewien zakres ochrony przed zaburzeniami wynikającymi z kryzysu gospodarczego”
W informacji jest mowa o kilku czynnikach, które przyczyniły sie do pogorszenia sytuacji gospodarczej na Słowacji: euro, kryzys i rządy lewicy. Pewnie jest ich więcej, ale te akurat są chyba najważniejsze. Jesli załamanie gospodarcze spowodowane kryzysem, nałożyło się na klasyczne lewicowe przejadanie dobrobytu przez władzę oraz spadek konkurencyjności spowodowany przyjęciem euro, no to jest jak jest. My w zasadzie nie powinniśmy narzekać, bo pieniądze, które w innej sytuacji Słowacy zostawiliby w swoich sklepach, zostawili w sklepach polskich. Czyli właściwie możemy pogratulować Słowakom, że 1 stycznia 2009 roku podjęli „właściwą” decyzję!!! 🙂
„…możemy pogratulować Słowakom, że 1 stycznia 2009 roku podjęli “właściwą” decyzję!!!”
Ironizujesz, ale co stanie się gdy Złotówka zacznie rosnąć? Niemcy i Słowacy przestaną do nas przyjeżdżać i będzie problem. To jest właśnie mankament naszej waluty – niestabilność. Nie to co z Euro.
Słowacy teraz powinni inwestować w nowe technologie i importować tanią żywność z krajów, gdzie nie ma problemu z niestabilnością waluty (np Grecja?). Euro jest dobrodziejstwem, jeśli się umiejętnie je wykorzysta (nie liczyłbym na lewicę).
Ale brak stabilności i pewności jest immanentną cechą wolnego rynku. Każdy przedsiębiorca podejmujący działalność powinien liczyć się z ryzykiem, z tym że nie jest skazany na sukces, że może ponieść również porażkę. Ryzyko walutowe jest jednym z ryzyk wpisanych w kapitalizm. Każdy, kto otwiera np. warzywniak chciałby mieć pewność, że w jego pobliżu już żaden inny warzywniak nie powstanie. Eksporterzy zawsze chcieliby słabszej złotówki, importerzy odwrotnie. Lewica chce uwolnić ludzi od elementu jakiegokolwiek ryzyka i tworzy zawsze i wszędzie systemy, które nie przystają do życia, systemy idealne. Ale jak wiadomo, idealnie na tym świecie nigdy nie będzie.
A jak złotówka się umocni? Cóż, znów będzie się opłacało robić zakupy na Słowacji czy w Czechach, jak miało to miejsce jeszcze nie tak dawno temu. To oczywiście nie rozwiązuje problemu, ale zawsze stanowi jakieś pocieszenie…
Kto obiecuje raj tutaj na ziemi ten kłamie i od diabła jest. Raj będzie po śmierci, Sądzie Ostatecznym i Zmartwychwstaniu, o ile zasłuż każdy na niego INDYWIDUALNIE. Każdy z nas będzie rozliczany z wypełniania, wierności i przestrzegania 10 przykazań i Pisma Świętego oraz jak wykorzystał wolną wolę czyli liberalizm dany indywidualnie do nieśmiertelnej duszy. Nie systemy polityczne i ekonomiczne rozwiążą problemy człowiecze a ….no właśnie co?
Osłabienie wartości złotówki spowodowało gwałtowny wzrost cen leków importowanych! Ceny niektórych specyfików oryginalnych
i generycznych (tańszych, nie zawsze gorszych, odpowiedników oryginałów)sprowadzanych ze strefy euro poszybowały w górę nawet o 100%!
Jednak na polskim rynku farmaceutyków dominują głównie leki generyczne (ok 90%) wyprodukowane w Polsce! Dzięki czemu pacjenci = klienci, nie przeżywają szoku przy kasach aptecznych!
Dla polskich producentów leków, dzięki istnieniu sztywnego kursu euro, czyli waluty politycznej {drogi pieniądz (euro) bez względu na to czy jest kryzys, czy go nie ma (sic!)}, nastały dobre czasy! Nasze leki generyczne są bardzo atrakcyjne cenowo nie tylko na Słowacji ale i w Niemczech!
W strefie euro, import równoległy leków z Polski, spędza sen z powiek wszystkim producentom generyków! Polacy tryumfują!
Comments are closed.