Dezintegracja Unii Europejskiej przyspiesza w zaskakująco dynamicznym tempie. Można nawet stwierdzić, że na przestrzeni ostatnich kilku lat jest to bardzo szybki demontaż. Budząca dotąd uznanie Unia doświadcza kryzysu za kryzysem.
Najnowsza odsłona to wakacyjny BREXIT. Silne emocje już opadły. Warto zatem przeanalizować decyzję „Wyspiarzy” z szerszej perspektywy. Czas na prawdziwe przyczyny i głębsze przemyślenia.
Brytyjskie Referendum odnośnie opuszczenia UE i seria „przed i po” referendalnych wydarzeń uświadomiła nam skrywaną dotąd prawdę. Mianowicie rzesza Europejczyków, którzy czują niechęć lub wręcz NIENAWIŚĆ do Unii i jej struktur oraz pragnie jej rozpadu jest OGROMNA. Pogrążeni w depresji euroentuzjaści muszą zaakceptować nową, brutalną, antyeuropejską rzeczywistość. Rozpoczęła się nowa era w historii Europy. Wielka Brytania zapoczątkowała prawdziwy proces dezintegracji i zadała ostateczny cios Brukseli. Granica został przekroczona. Brytyjczycy i ich elita polityczna już nie wierzą w zjednoczoną Europę. Drogi Brukseli i Imperium Brytyjskiego rozchodzą się. Decyzja „leave” Brytyjczyków uruchomiła serię jadowitych deklaracji i nawoływań do porzucenia Wspólnoty ze strony wszystkich, czołowych, europejskich partii prawicowych. Miliony „obywateli” Unii Europejskiej ma jej serdecznie dość, co stawia nas w obliczu faktu, że POGRZEB UE to kwestia niedalekiej przyszłości.
Na horyzoncie pojawił się zupełnie nowy krajobraz polityczny. David Cameron pożegnał się ze swoim stanowiskiem. Został on zastąpiony 13 lipca przez nową panią premier Theresę May. Z dużą pewnością siebie ogłasza ona światu, że „Brexit oznacza po prostu Brexit i będzie on sukcesem”. Egzystencja Unii jest poważnie zagrożona. Nie ma już powrotu do starego porządku. Mamy do czynienia z kolejnym poważnym PARALIŻEM politycznego giganta o nazwie Unia Europejska, który będzie odczuwalny nie tylko w Europie.
Ostatnie lata były wyjątkowo niestabilne dla tzw. Starego Kontynentu. Wszystko zaczęło się bardzo niespodziewanie, bo od kryzysu finansowo – gospodarczego, który zaczął szaleć w Stanach Zjednoczonych 10 lat temu. Po kilku latach jego fala przeniosła się do Unii Europejskiej atakując jej najsłabsze punkty. Wtedy BEZLITOŚNIE wyszło na światło dzienne, jak słabe są fundamenty na których budowano Wspólnotę Europejską oraz jak bardzo jej teoretyczne założenia połączone z naiwną wiarą w system i propagandą sukcesu rozmijają się z rzeczywistą kondycją unijnego molocha. Skąd to wszystko znamy? Oczywiście nam Polakom i członkom Bloku Komunistycznego bardzo łatwo przychodzi na myśl żywot śp. Związku Radzieckiego. Trudno oprzeć się tutaj złośliwościom, że „klikę z Brukseli” czeka podobny los. Oczywiście porównując Związek Radziecki i UE dostrzegamy wiele różnic. Dzielą je kompletnie różne wartości oraz założenia polityczne, gospodarcze i militarne. Mimo wszystko nasza SUPER-UNIA zmierza w kierunku tej samej ostateczności, co Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich – czyli UPADKU!
Należy przypomnieć, że głównym celem elit z Brukseli jest ciągle stworzenie Europejskiego Supermocarstwa. Niedoścignionym wzorem jest USA. Dzisiaj jednak te elity zostały zepchnięte do defensywy i walczą o przetrwanie. Rosyjskim komunistom udało się zbudować imperium, które było największym państwem globu. USA rządzi światem. Unia Europejska jest co najwyżej w połowie swojej drogi i okazuje się, że to jest wszystko, na co ją stać. Nie ma scentralizowanej władzy i własnej armii. Ponadto szalejący obecnie nacjonalizm europejski niszczy ją od wewnątrz uniemożliwiając przeprowadzenie odpowiednich reform stanowiących fundamenty Superpaństwa. Ze względu na ciągłe destabilizacje UE już najprawdopodobniej nie przekształci się w Stany Zjednoczone Europy na wzór USA. Wielka Brytania pogrzebała definitywnie to marzenie.
Ważne jest także to, aby spojrzeć głębiej w przeszłość z końca lat 20-tych XX wieku i zdać sobie sprawę z niebezpieczeństw turbulencji gospodarczych. Wówczas Wielki Kryzys z Wall Street przyczynił się do wywołania serii tragicznych zdarzeń w Europie. Bardzo interesujące jest, co przyniosą nam kolejne lata, jak się okazuje, bardzo CHAOTYCZNEGO XXI wieku. Jak pamiętamy z historii wysokie bezrobocie i pustki w bankach oraz w kasach państw napędziły mechanizmy katastroficzne i uruchomiły w ludziach bezwzględne instynkty, które doszczętnie zniszczyły sporą część europejskiej cywilizacji. Rodzi się pytanie, które wielu boi się się zadać: Co wydarzy się tym razem? Trudno jest prognozować cokolwiek, ale trzeba mieć na uwadze, że ponad wszelką wątpliwość tłuste lata na europejskim kontynencie skończyły się.
Tym razem, pod koniec pierwszej dekady XXI wieku, przepełnione toksycznymi aktywami globalne SUPERBANKI stanęły na skraju bankructwa. Był to efekt skrajnie ryzykownych decyzji bankierów na rynkach finansowych. DESTRUKCYJNY efekt domina został wówczas rozpoczęty. Elity rządzące światem znalazły tylko jeden sposób na uratowanie własnej skóry. Banki trzeba ocalić z publicznych pieniędzy. Amerykanie uratowali swój sektor bankowy pompując do niego ogromne kwoty pieniędzy podatników. Unia Europejska podążyła dokładnie tą samą drogą. Spowodowało to zadłużenie państw europejskich do bardzo niebezpiecznych i niespotykanych nigdy dotąd poziomów, celem uniknięcia kompletnego załamania europejskiej gospodarki. Plan częściowo się powiódł. Banki wskrzeszono. Całkowitej zapaści udało się zapobiec. Gospodarka unijna nie zawaliła się. Ale jak się dzisiaj okazuje, jedyne co się udało europejskim elitom, to przesunięcie katastrofy w czasie.
Jednak nie można wszystkiego przeciągać w nieskończoność. Zadłużona Europa dusi się niechcianymi długami sektora finansowego. Wiele państw bogatej Unii, które tak naprawdę są bankrutami, dla zachowania pozorów wypłacalności tnie wydatki kosztem przywilejów niezadowolonych obywateli, którym ciężko odzwyczaić się od tzw. przeróżnych rodzajów „socjalu”. Bezrobocie utrzymuje się na wysokim poziomie. Na rynku pracy robi się coraz ciaśniej. Powoduje to, że szeroko pojęta zachodnioeuropejska klasa średnia kurczy się. Doskonałym tego przykładem jest właśnie społeczeństwo brytyjskie, które dało upust swojej FRUSTRACJI w referendum w liczbie ponad 17 milionów! Brytyjczycy, dotychczas cieszący się ze swojej przynależności do szeroko pojętej klasy średniej nie mogą pogodzić się z wypadnięciem poza jej szeregi. Próbują się oni przed tym bronić. Szczególnie dotknięta jest tym brytyjska klasa robotnicza, która rywalizuje z imigrantami o pracę. Tsunami zdesperowanej taniej siły roboczej z biednej części Europy albo zabrało im pracę, albo obniżyło zarobki. Na dodatek wielu przybyszy, szczególnie z Europy Wschodniej jest w stanie pracować za stawki tak niskie, że dość rozrzutnego Anglika z klasy robotniczej za taka wypłatę nie byłoby stać nawet na jedzenie i używki. Ci, którzy mają lepsze stanowiska i nie są one zagrożone przejęciem przez imigrantów czują również oddech słabnącej ekonomii na plecach. Na obcych zwyczajnie wylewają swoją złość. Dzisiaj dla „Wyspiarzy” UE ze swoim prawem do swobodnego przepływu ludzi jest zagrożeniem numer jeden dla ich statusu majątkowego oraz bezpieczeństwa. Tak to dokładnie wygląda.
Kryzys migracyjny spowodowany wojną na Bliskim Wschodzie okazał się gwoździem do trumny dla brukselskiej grupy trzymającej władzę. Uchodźcy to kolejne zagrożenie dla standardu życia Brytyjczyków. Marzą oni o europejskim „socjalu” i wcale tego nie ukrywają. Ludzie nie rozumieją dlaczego rządzący ograniczają świadczenia socjalne swoim własnym obywatelom, jednocześnie promując przyjmowanie imigrantów i w konsekwencji wypłacanie im zasiłków. Dlatego defensywnie udzielają oni poparcia antyeuropejskim politykom. Logika wskazuje, że w obliczu RECESJI i również mocno zadłużonej Wielkiej Brytanii dla wszystkich może nie wystarczyć pieniędzy. Ściąganie dodatkowej siły roboczej w momencie kurczenia się gospodarki to jak dolewanie oliwy do ognia. Trudno się z tym nie zgodzić. Miliony mieszkańców Imperium Brytyjskiego zaczyna to dostrzegać zaglądając do własnego portfela, gdzie jest coraz mniej funtów. Oczywiście należy w całym tym zamieszaniu okazać trochę obiektywizmu i przyznać, że imigranci nie są jedynym winowajcą. Bardziej pasuje do nich określenie kozła ofiarnego. Przeciętni obywatele brytyjscy nie rozumieją złożonego globalnego świata i nie zdają sobie sprawy z tego, że dużą część odpowiedzialności za ich niedolę ponoszą wszelkiej maści bankierzy, którzy najpierw doprowadzili do finansowego krachu i bezrobocia, a teraz drukowaniem pieniędzy łatają budżet, co powoduje inflację i spadek siły nabywczej pieniądza.
Jeszcze 10 – 12 lat temu Brytyjczycy witali Polaków z otwartymi ramionami i chwali ich pracowitość. Teraz chcą się pozbyć „polskiego robactwa”. Zabójstwo prounijnej posłanki Jo Cox tuż przed głosowaniem jeszcze bardziej podgrzało atmosferę nienawiści i antyunijnej agresji. Któż mógł przewidzieć, że europejska rzeczywistość tak gwałtownie się zmieni w tak krótkim czasie?
BREXIT jest skutkiem niezadowolenia społecznego wynikającego z EROZJI zachodnioeuropejskiej klasy średniej. Wydaje się, że wyjście Wielkiej Brytanii ze struktur unijnych będzie miało w miarę uporządkowany przebieg. Będą negocjacje, termin wyjścia i ostateczne opuszczenie UE. Tylko czy Unia Europejska dotrwa do tego czasu? Negocjacje będą wrogie, chaotyczne i pełne wzajemnych pretensji na wzór greckiej tragedii z zeszłego roku. Tylko zaostrzą one konflikty między różnymi frakcjami politycznymi i krajami, które mają odmienne zdanie na temat uzdrawiania chorej Unii.
Europa ze swoją skomplikowaną historią jest w szponach poważnego kryzysu gospodarczego. Dodajmy do tego jej wielonarodowość połączoną z najnowszym wynalazkiem multikulturowości i otrzymujemy katastroficzną mieszankę wybuchową! Dlatego należy się spodziewać, że w niedalekim czasie z unijnej szafy wypadną kolejne TRUPY, które spowodują, że ładunek sprzeczności i problemów UE będzie zbyt ciężki do udźwignięcia dla jej elit i społeczeństwa. A wtedy nadejdzie prawdziwy KONIEC naiwnego europejskiego marzenia o zjednoczonym kontynencie!
Tomasz Batavus