Ostatnimi czasy media głównego nurtu raczyły swoich czytelników nagłówkami sugerującymi, że protesty przeciwko „paszportom sanitarnym” obnażyły „włoskie dziedzictwo faszyzmu”. Każdy, kto zachowuje jakikolwiek kontakt z rzeczywistością, mógłby zinterpretować podobne nagłówki tylko w jeden sposób: wprowadzenie przez włoski reżim ścisłego totalitaryzmu hipochondrycznego świadczy o tym, że faszyzm – czyli państwowy terror o podtekstach eugenicznych – trzyma się dobrze w miejscu swoich narodzin.
Tymczasem – mirabile dictu – okazuje się, że rzeczonymi spadkobiercami faszyzmu ochrzczeni zostali w mediach głównego nurtu nie przedstawiciele włoskiego reżimu, tylko część protestujących. Innymi słowy, okazuje się, że w ramach głównonurtowej medialnej narracji nic tak nie świadczy o sile drzemiących w społeczeństwie profaszystowskich sentymentów, jak udział w jednoznacznie i wręcz banalnie prowolnościowych protestach przeciwko najzuchwalszej ze współczesnych form etatystycznej dyktatury.
Każdy, kto choćby na chwilę zdołał zapomnieć, że żyjemy obecnie w „świecie klaunów” – tzn. w świecie, w którym konkretne pojęcia mają znaczyć albo wszystko, albo nic, albo przeciwieństwo tego, co w rzeczywistości znaczą – powinien regularnie odświeżać swoją pamięć w kontakcie z podobnymi straszno-śmiesznymi wizjami świata na opak. Rzeczona pamięć jest bowiem najniezawodniejszym gwarantem tego, że zdoła się pozostać człowiekiem poważnym – tzn. człowiekiem zachowującym intelektualny i moralny instynkt samozachowawczy – nawet w obliczu nieprzeliczonych tłumów klaunów napierających z każdej strony.
Jakub Bożydar Wiśniewski