Nic nowego pod słońcem. Niemka wyraziła tylko wolę własnego narodu, proponując zagłodzić finansowo narody nieposłuszne. Naszemu rządowi taki totalitaryzm jest obcy, żeby nie powiedzieć – wstrętny. Co najwyżej w imieniu „moralności” próbuje zagłodzić rolnictwo, czym bardzo ucieszył lewicę, która odczytała to jako krok w pożądanym kierunku. Taki śliczny zbieg okoliczności, klamra spinająca narodowy socjalizm hitlerowski ze stalinowskim komunizmem. Hitler próbował nawet własnego psa przekonać do zaniechania spożywania mięsa. Stalin nikogo przekonywać nie musiał, bo takie luksusy były przeznaczone wyłącznie dla przedstawicieli ludu pracującego miast i wsi.
Jestem pełna podziwu dla przezorności lewactwa, bo kiedy obrona biednych zboczeńców wypali się, można będzie zacząć bronić wegetarian. Obawy są poważne Zyskali bowiem na usunięciu z rządu najlepszego dotychczas Ministra Rolnictwa, ale mogą stracić więcej na polu nauki i szkolnictwa. Nowy minister zakaże genderyzmu w szkołach i co wtedy? Sromotna klęska! Na razie trwa nagonka na nowego ministra, ale czy przyniesie pożądany skutek? Mam nadzieję, że nie.
Ogólnie rzecz ujmując mamy remis. Lewactwo, co ugrało na niszczeniu polskiej gospodarki w imieniu „biednych zwierzątek”, to może stracić w szkolnictwie, jeśli zakaże się wstępu do szkół „biednym zboczeńcom”.
Małgorzata Todd
Autorka prowadzi swojego bloga Internetowy Kabaret…