Pieniądz nie zawsze istniał w takiej postaci, jakiej znamy go dziś. Dawniej ludzie płacili solą, koralikami, skórami czy muszlami. A w niektórych lokalnych społecznościach towar jako środek płatniczy wykorzystywany jest nadal.
Handel wymienny istniał od zawsze, tyle że na początku ludzie wymieniali się usługami. Jeden strugał ławę, za nią drugi dawał parę ciżemek. Wraz z rozwojem handlu, gospodarki i stosunków rynkowych, ludzie doszli do wniosku, by uregulować środki płatnicze, bo stolarz nie zawsze oczekiwał zapłaty butami, a szewc niekoniecznie potrzebował nowego mebla. Tak narodził się pierwotny „pieniądz”.
Chusteczki, skóry i muszelki
Człowiek od zawsze był zbieraczem. Znajdował piękne kamyki, skorupki, muszelki i chował ich za pazuchą. Niektóre kolekcjonował, inne wykorzystywał w gospodarstwie domowym jako budulec, naczynia, ozdoby czy narzędzia. Jeszcze innymi płacił. Środkiem płatniczym były jednak przedmioty trudno dostępne w danej części świata. Tak oto w Chinach, Indonezji, Indiach i kilku regionach Afryki przez kilkaset lat płacono poławianymi wokół wysp malediwskich małymi muszelkami porcelankami. Te gładkie skorupki na tyle mocno się utrwaliły w kulturze handlu, że określający ich piktogram zaczął w języku chińskim z czasem oznaczać pieniądze.
To wcale nie jedyny przykład współzależności historii języka i finansów. Niektóre historyczne źródła informują, że w X wieku w Czechach płacono suknem, które w razie potrzeby można było potargać na drobne chusteczki. Od tego prawdopodobnie wywodzi się nazwa miejsca, w którym dokonywano transakcji – targu, targowiska. Z kolei angielski wyraz „cattle” (bydło) pochodzi od łacińskiego „capital”, czyli kapitał, dobrobyt. A wszystko dlatego, że przed pojawieniem się pieniądza na Wyspach płacono skórą i zębami zwierząt, posiadaczy ogromnych stad uważano więc za bogaczy. Bydło było też środkiem płatniczym w kolebce starożytnego Rzymu, Lacjum, stąd oznaczające rogate zwierzęta słowo „pecus” przekształciło się w wyraz „petunia”, czyli pieniądze. Najciekawsza jest sprawa z nazwą chorwackiej waluty, kuną. Wiadomo, że pochodzi ona z dawnego środka płatniczego na tych terenach – skóry małego futerkowego zwierzątka.
Zwierzęta jako środek płatniczy były wykorzystywane także w Polsce. Pradawni Słowianie na bydło wołali „skot”, dlatego do średniowiecza przetrwał zwyczaj nazywania jednostki płatniczej skojcem. A niedawno naukowcy odkryli, że mieszkańcy Małopolski i Wielkopolski w kontaktach handlowych wykorzystywali głowy wiewiórek – nawet po tym, jak już bito monety.
Pierwsze prawdziwe pieniądze
Pionierami wprowadzenia waluty do obiegu nie byli wcale Rzymianie, jak się powszechnie uważa. Pierwsze standaryzowane monety bito bowiem na terenie współczesnej zachodniej Turcji. W VII w p.n.e. mieszkańcy owych terenów doszli do wniosku, że bardziej trwałe i wartościowe będą drobne fasolowate płytki wykonane z kruszcu, więc zaczęli wytwarzać jednostki monetarne z elektrum, naturalnie występującego stopu złota i srebra. Wieki później z ich doświadczenia skorzystali Rzymianie, którzy w pobliżu świątyni Junony Monety (co znaczy „wyjątkowej”) zaczęli wybijać własne pieniądze, nazwane na cześć bogini. Później byli Anglosasi ze swoim pensem, Czesi z talarem i Hiszpanie z własną wersją talara, którą to monetę Anglicy przejęli do języka w postaci „dolara”.
W Polsce za czasów pogaństwa używano wielu monet: azjatyckich, rzymskich, anglosaskich. Trafiały one do nas przede wszystkim za pośrednictwem handlu. Pierwszy własny pieniądz, denary, zaczął bić Mieszko I po przyjęciu Chrztu. Po jego śmierci potomkowie co rusz ingerowali w politykę walutową, a szukając oszczędności, wybijali coraz mniejsze i lżejsze pieniądze. Doszło do tego, że za czasów Mieszka Starego w jednym funcie (453 g) mieściło się 510 monet.
Oszczędności szukali też władcy za granicą. I to był jeden z powodów, dla których w 119 r. p.n.e. w Państwie Środka wprowadzono banknoty. Kupcy chwalili papierowe pieniądze także za wygodę i bezpieczeństwo podczas podróży. „Moda” na banknoty szybko wkroczyła do sąsiedniej Mongolii – miejscowi wyrabiali pieniądze z kory drzew morwowych i sygnowali pieczęcią Wielkiego Chana. Do Europy zwyczaj zawitał dość późno – dopiero w 1665 r. Szwecja jako pierwsza zaczęła wystawiać kwity depozytowe pod zastaw srebra.
„Naturalny” pieniądz do dziś
Ciężko sobie wyobrazić, że w XXI wieku wciąż istnieją na świecie miejsca, w których mieszkańcy nie korzystają z monet i banknotów, a za zakupy wciąż płacą przedmiotami. A jednak. W niektórych południowoamerykańskich plemionach jako waluta są wykorzystywane: sól, narzędzia i broń. W wielu regionach Afryki płaci się bydłem. A zamieszkujące Meksyk grupy etniczne Nahuatl, Tlahuica i Otomi na targ wybierają się z drewnianymi patyczkami.
Na zgłębianie tajemnic dotyczących pieniądza zaprasza Zaplo – pożyczki na raty dla każdego.