Niedawno napisałem artykuł na temat agonii człowieczeństwa w postaci pojawienia się nowej istoty o nazwie „Homo-Numericus – droga do agonii człowieczeństwa„.
Ktoś mi napisał SMS-owy komentarz: „Ale numer!” Inny komentator dodał: „A dlaczego nie napisze Pan o numerkach w burdelach? Jeszcze ktoś inny podsumował: „Numer to można komuś albo nadać, albo…wykręcić.”
Pojawił się też jakiś „troll”, który stwierdził: „Zobaczysz, że kiedyś bekniesz za ten numer z Homo-Numericus!”.
Reasumując, to temat okazał się na tyle interesujący, że warto go kontynuować na najwyższym już szczeblu, to znaczy w Sejmie i Senacie.
Otóż szaleństwu numeryzacji uległ niestety również Sejm i Senat R.P., gdzie Marszałkowie przed podaniem pod głosowanie określonej uchwały lub ustawy podają nie tylko jej tytuł, ale zaraz potem nieodzowną regułkę:… „druk nr….”
Po co posłom i senatorom jest potrzebny ten numer druku?
Otóż nie wszyscy posłowie i senatorzy zadają sobie trudu przeczytaniem ustaw przed głosowaniem i dlatego często nie znają ich treści, a gdy marszałek poda numer druku, to wyciągają ten dokument na wierzch, aby chociaż po głosowaniu wiedzieć co poparli albo odrzucili. Czytelnicy się może zdziwią jak można głosować nad rozstrzygnięciem, którego się w ogóle nie przeczytało?
Niepodważalne dowody na taki proceder przedstawiłem w mojej książce pt.:”Polacy wyklęci z FSM za komuny i podczas włoskiej inwazji”, wydanej przez „Edition Spotkania”. Widnieją tam kserokopie dokumentów jak w latach dziewięćdziesiątych XX wieku Sejm R.P. przegłosował zgodę na podpisanie ze stroną włoską przekazanie Fabryki Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej koncernowi FIAT na mocy umowy definitywnej, która ani przed ani w trakcie głosowania przez posłów Sejmu RP nie została jeszcze przetłumaczona na język polski. Zatem posłowie głosowali za czymś czego w ogóle nie rozumieli nie tylko merytorycznie, ale nawet językowo!
Umowa definitywna zawarta w imieniu Rządu RP przez ówczesnego ministra finansów Andrzeja Olechowskiego z koncernem FIAT ma kilkaset stron, a zatem jej przełożenie na j. polski nawet przez najbardziej biegłych tłumaczy wymagała co najmniej jednej doby, a posłowie R.P. otrzymali obcojęzyczny egzemplarz umowy definitywnej z Fiatem przed południem, natomiast tego samego dnia jeszcze przed zapadnięciem zmierzchu zagłosowali za wyceną Fabryki Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej na 18 mln starych złotych (bo to było przed denominacją), czyli 1.800 PLN, podczas gdy rzeczywista wartość księgowa tejże fabryki wynosiła ponad trzy miliardy dolarów!
A zatem czy można głosować za czymś, czego się w ogóle nie przeczytało? Można!
Powracając natomiast do nadal stosowanej przez marszałków Sejmu i Senatu R.P. praktyki podawania numeracji druku, nad którym będzie się głosować, to ma to tzw. „drugie dno”. Otóż jest to ułatwienie dla liderów poszczególnych, reprezentowanych w Sejmie partii politycznych do dyscyplinowania swoich szeregów.
I tak na przykład: przewodniczący koła parlamentarnego nie musi rozsyłać do swoich podwładnych długich SMS-ów z podawaniem treści ustawy, na którą należy zagłosować za, albo przeciw, lecz wysyła krótkie instrukcje dyscyplinarno-partyjne:
Druk 237 za
Druk 238 przeciw
Druk 239 wstrzymujemy się
Druk 240 za…….. itd.
Radzę przyjrzeć się obradom Sejmu i Senatu ze zwróceniem uwagi jak nerwowo niektórzy posłowie lub senatorzy spoglądają na ekrany swoich telefonów komórkowych lub smartfonów tuż przed, albo w trakcie głosowań.
Mnie nieraz ogarnia pusty śmiech gdy widzę, że niejeden poseł lub senator zamiast patrzeć na druk ustawy przed głosowaniem, to patrzy na ekran swojego telefonu komórkowego.
Widmo Homo-Numericusa już krąży po Europie niczym niegdyś Homosowieticus!
Rajmund Pollak