Dzięki Helsińskiej Fundacji Praw człowieka mogliśmy dowiedzieć się co szykuje nam fiskus. Tajną instrukcję rządu, która określa kto jest podejrzany o ukrywanie dochodu, ujawniono dzięki determinacji tej organizacji. A na liście może znaleźć się dosłownie każdy…
Do problemu łatania publicznych finansów władza podchodzi kompleksowo. Nie tylko podnosi podatki, nakłada nowe ale także szuka sposobu na uszczelnienie systemu podatkowego. Temu właśnie ma służyć instrukcja, która określa, kto jest podejrzany o zatajanie dochodów. Tajność dokumentu miała zapewne na celu przechytrzenie obywateli, którzy bronią się jak mogą przed bezczelnością, z jaką nasze władze wyciągają ręce po ich ciężko zarobione pieniądze. A fiskus chce z każdym rokiem coraz więcej. Niestety okazało się, że w myśl przepisów o dostępie do informacji publicznej rząd jest zobowiązany do ujawnienia owej instrukcji.
Listy podejrzanych znajdują się we wszystkich urzędach skarbowych. Osoby, które się na nich znajdują mogą, z większym prawdopodobieństwem, spodziewać się kontroli swoich dochodów. Jak podaje „Rzeczpospolita” tylko w zeszłym roku z tego tytułu wpłynęło do budżetu 100 mln. zł. Na liście oprócz osób, które nabywają luksusowe jachty czy samoloty, znajdują się także świeżo upieczeni młodzi przedsiębiorcy, przedstawiciele wolnych zawodów (np. księgowi, tłumacze czy geodeci), inwestorzy giełdowi, a także uczestnicy zagranicznych wycieczek.
Według radcy prawnego, Roberta Krasnodębskiego, specjalisty z zakresu prawa podatkowego, instrukcja ta czerpie inspirację z poprzedniej epoki, gdzie podejrzani byli ci, którzy wyjeżdżali za granicę lub reprezentowali wolne zawody.
Ministerstwo Finansów tłumaczy, że dotyczyć to będzie w praktyce tylko ludzi prowadzących wystawny tryb życia. Niestety o tym, co jest „wystawnym trybem życia” zadecyduje urzędnicza uznaniowość. Skarbówki w Zabrzu i Kłobucku skontrolują tych obywateli, którzy jednorazowo wydadzą kwotę pow. 100 tys. zł. czyli np. kupią niewielkie mieszkanie.
Ci, którzy nie ujawniają wszystkich źródeł swoich dochodów lub też okaże się, że ich wydatki nie mają pokrycia w zeznaniach podatkowych zapłacą gigantyczny haracz na rzecz państwa. Rocznie Urzędy Skarbowe wydają kilkaset decyzji o nałożeniu zryczałtowanej stawki podatku w wysokości 75% dochodu na podatników, którzy zostaną złapani na próbach zatajenia prawdziwych informacji na ten temat. Tylko w ubiegłym roku kwota jaką zapłacili podatnicy wyniosła 108 mln. zł. czyli w przeliczeniu na jedną skontrolowaną osobę daje to 300 tys. zł.
Organa skarbowe pozyskują informacje chociażby dzięki dokonywanym przez podatnika zakupom nieruchomości czy samochodów. Niestety wystarczy także zwykły donos nieżyczliwej nam osoby i skarbówka może nas doprowadzić do ruiny.
I.Sz.
Źródło: www.rp.pl, pch24.pl
„Rzadowi” wcale nie chodzi o podatki i latanie dziury podatkowej w budzecie, bo takowej nie ma. Jest to sprzeczne z rynkiem i jego logika. Mozna to zawsze i wszedzie prostu udowodnic. Pisanie takich historyjek jak wyzej swiadczy o absolutnej nieznajomosci faktow majacych miejsce w gospodarce. Powstaje pytanie o co wiec temu „rzadowi” moze chodzic. Tylko o jedno – aby osoby, ktore go tworza nie mialy konkurencji w postaci bogacacych sie obywateli. Waska grupa zlodzieji i oszustow powiazanych ze soba wiezami krwi i interesami czuwa aby nikt nie wszedl w ich krwiobieg a z drugiej strony „dba” aby nie pobrudziwszy sobie paluszkow miala staly doplyw dobr z pracy innych. Urzad skarbowy to nic innego jak narzedzie do okradania i kontroli mas. Najzabawniejsze jest to, ze ci ktorzy wymyslili US-owe i je kontroluja z boku nigdy nie zaplacili jeszcze z tego co ukradli centa podatku. To sie nazywa byc przebieglym..
Comments are closed.