Wiele osób zadaje sobie pytanie, jak najlepiej i najszybciej zrobić karierę polityczną. To pytanie stawiają sobie szczególnie te osoby, które nie były w stanie «przebić» się w ramach aktualnie istniejącego systemu politycznego, nie mają sposobu na życie lub te, które zasmakowały już tzw. władzy i musiały się z nią pożegnać.
Na przykład jakiś polityk był już kiedyś posłem albo radnym, albo jakimś innym małym celebrytą, lecz przegrał w kolejnych w wyborach. Do pracy wracać mu się nie chce, albo zapomniał, co to jest praca. Szuka więc okazji do ponownego wejścia do wielkiego świata polityki.
Innym przykładem jest ktoś, kto zrobił pieniądze, dorobił się majątku, wiekowo znajduje się w fazie przedemerytalnej lub wczesnoemerytalnej i chce jeszcze pokazać światu swoje wartości i przekazać swoją, nawet jeszcze nieodkrytą, wiedzę i swój geniusz.
Są wreszcie ludzie młodsi, którzy usłyszeli gdzieś, że w polityce można szybko zarobić wielkie pieniądze, a sami uważają siebie za tytanów informatycznych. Ci ludzie wierzą w to, że na podstawie odpowiednich algorytmów są w stanie obliczyć tempo zdobywania sympatyków dla ich politycznych idei.
Załóżmy, że we wszystkich tych przypadkach “układ zamknięty” polskiej polityki jest rzeczywiście szczelnie zaryglowany dla tych kategorii przyszłych Adenauerów i Churchillów – dosłownie nie do przejścia. Co robić więc w tej sytuacji?
Owszem, istnieje dla tych ludzi doskonała możliwość zawirowania w politycznym świecie. Trzeba założyć partie polityczną albo przynajmniej jakieś ugrupowanie lub ruch obywatelski (mniej formalności). No dobrze, ale do tego trzeba mieć program, który musi być wyjątkowy, nowy i chwytliwy. Nie można przecież jako celu lub deklaracji w programie nowej partii lub ugrupowania politycznego podać ochronę środowiska naturalnego, pokoju na świecie czy działalności charytatywnej. To na pewno nie “nakręci” społeczeństwa.
Należy więc rozglądnąć się wokół, zobaczyć, co inni robią, jakie mają pomysły i gdzie chcą ulepszać świat. Po dłuższej analizie i tygodniach przemyśleń, pojawiają się światełka w tunelu. Chwytliwymi hasłami są obecnie na przykład demokracja bezpośrednia i nowa ordynacja wyborcza JOW. Parę kliknięć na komputerze i już mamy program partii. Iście genialne posunięcie! Jeszcze wydrukujemy sobie parę informacji, aby wieczorem, przed zaśnięciem, “zaznajomić się z tematem”.
Koledzy są już poinformowani – teraz trzeba zrobić jeszcze stronę internetową albo fejsbukową i w międzyczasie załatwiać formalności prawno-administracyjne.
Kolejnym krokiem jest napisanie pompatycznej misji i programu partii (albo ugrupowania politycznego) i organizacja tzw. “zrzutki”. Kulminacyjnym punktem jest ogłoszenie siebie szefem nowej partii, a kolegę – swoim zastępcą. Jeszcze przydałby się jakiś wywiad, w którym moglibyśmy powiedzieć, że właściwie nie mamy ambicji politycznych, ale dla dobra kraju….i tak dalej. Mamy więc nową organizacje polityczną, która ma uzdrowić chory system w Państwie Polskim. Co dalej? To również bardzo proste – trzeba popularyzować, popularyzować i jeszcze raz popularyzować nasze własne idee i pomysły. Bo oczywiście z czasem zaczynamy wierzyć w to, że program partii jest wymyślony przez nas. Bo któż inny mógłby coś takiego nowatorskiego wymyślić?
Niesamowicie ważne jest, aby w tym całym procesie głośno krytykować aktualną władzę w Polsce, co notabene wcale nie jest trudne. Nawet nie krytykować, ale wykrzykiwać i reagować na wszystkie wydarzenia, np. ustawę o aborcji, COVID-19, maseczki i szczepienia, Smoleńsk i anty-Smoleńsk, teczki i ich brak, “5” dla zwierząt, stacjonowanie wojsk USA w Polsce itp. Należy też uważać, aby przy tym wykrzykiwaniu nie zapomnieć o własnym programie partyjnym, który przecież w szczegółach podaje, jak uleczyć chory system polityczny w Polsce. No może nie w szczegółach, ale hasłowo prezentuje się znakomicie.
A więc demokracja na wzór szwajcarski musi być, nowa ordynacja wyborcza też jest dobra – to są aktualne trendy i bez tego ani rusz. Jak ma to funkcjonować w praktyce? Nieważne – na razie chodzi o to, aby zaistnieć na scenie politycznej i w następnych wyborach wejść do Sejmu lub do Senatu. Program partii można przecież zawsze zmienić albo przynajmniej zmodyfikować. Na przykład demokracje bezpośrednią można zamienić na demokrację środkową albo demokrację koślawą. Czy ma to jakiekolwiek znaczenie?
Małym problemem jest to, że inni występują z podobnymi programami i uważają się za autorów naszych idei i pomysłów. Nic to, my byliśmy pierwsi, a nasza krytyka wszystkiego i wszystkich jest bezprzykładna. Innych i tak połkniemy po drodze do wymarzonej władzy.
Pionierska i ciężka to praca – ale czego się nie robi dla dobra Ojczyzny?
Mirosław Matyja