W dniu 26 maja 2015 roku spotkał się z mieszkańcami Podbeskidzia najbardziej chyba znany w Polsce specjalista od Jedno-mandatowych Okręgów Wyborczych. Salę wypełnili nie tylko mieszkańcy Bielska-Białej, ale również zwolennicy Społecznego Ruchu Pawła Kukiza z Żywca, Cieszyna, Pszczyny, a nawet z Wadowic.
Wielu ze słuchaczy nie wiedziało dokładnie o co chodzi w tej obowiązującej już w Wielkiej Brytanii, w USA, we Francji, w Kanadzie, i wielu innych krajach ordynacji. Janusz Sanocki rozpoczął swój wykład od wyjaśnienia, że idea JOW to coś znacznie szerszego, bo chodzi tu głównie o realną odpowiedzialność posłów wobec obywateli oraz kompletną zmianę zasad prowadzenia i finansowania kampanii wyborczej. W Wielkiej Brytanii obowiązuje zakaz reklamowania się kandydatów na wielkoformatowych billboardach, a startujący w wyborach mogą wydać na kampanię najwyżej 5.000 funtów na jednego kandydata.
Zdaniem prelegenta : […] ”Wadą ustrojową, która leży u podstaw kryzysu III RP jest zły system wyborczy- tzw. ordynacja proporcjonalna, czyli partyjna! Obowiązująca obecnie u nas ordynacja łamie bierne prawo wyborcze obywateli, gdyż o tym kto znajdzie się na liście wyborczej, a zwłaszcza o kolejności nazwisk decyduje prezes partii i jego najbliższe otoczenie. W takich okolicznościach wyborca nie ma zasadniczego wpływu ani na to kto będzie na pierwszych trzech miejscach list partyjnych, ani na realny wybór, bo kandydat z jedynką, dwójką lub trójką zbiera w ordynacji proporcjonalnej również te mniej liczne głosy, które padną na osoby umieszczone w środku, lub przy końcu listy partyjnej!! Podmiotem prawa wyborczego powinien być człowiek, a nie partia. Obecnie okręgi wyborcze są stanowczo zbyt duże, bo obejmują od 800.000 do ponad 1 miliona mieszkańców, co utrudnia dotarcie kandydata do bezpośredniego wyborcy. Gdyby Polskę podzielić na 460 jedno-mandatowych okręgów wyborczych, to np. w samym Bielsku-Białej byłby co najmniej jeden osobny okręg wyborczy do Sejmu i kandydat mógłby bez gigantycznych środków finansowych zapukać do wielu mieszkań potencjalnych wyborców. Przy obecnej ordynacji wyborczej partie wydają gigantyczne środki na reklamę wyborczą w mediach o zasięgu ogólnokrajowym i my wszyscy za tą propagandę płacimy z naszych podatków! W ordynacji JOW znikome znaczenie mają media ogólnokrajowe, a dużo większe bezpośredni kontakt kandydata z wyborcą. Potem taki wybrany w jedno-mandatowym okręgu poseł musi popatrzeć prosto w oczy mieszkańcom i rozliczyć się z tego co naobiecywał. Poza tym obecnie około połowa powiatów w Polsce nie ma swoich przedstawicieli w Sejmie! Czyli ponad 160 powiatów jest bez swojego posła, bo parlamentarzyści reprezentują swoją partię, a nie obywateli, którzy ich wybrali! Jeżeli byłyby zrealizowane plany Donalda Tuska i kilku innych partyjnych dygnitarzy, aby zmniejszyć o połowę ilość posłów, to byłaby jeszcze mniejsza reprezentatywność wyborców! Demagogią jest porównywanie wyborów do Senatu z wyborami do Sejmu, gdyż mamy zaledwie 100 senatorów i dlatego ich okręgi obejmują po kilka powiatów, a zatem są zbyt duże dla umożliwienia realnych, bezpośrednich spotkań z większością wyborców. Dlatego właśnie Ruch Społeczny JOW Pawła Kukiza postuluje, aby wybory do Senatu odbywały się w innym terminie niż wybory do Sejmu, bo wówczas zmniejszy się upartyjnienie tych elekcji. Postulatem JOW jest również przywrócenie obywatelom w pełnym zakresie biernego prawa wyborczego! W Wielkiej Brytanii wystarczy zebrać 10 podpisów i wpłacić 500funtów kaucji, aby zostać kandydatem! Zbieranie tysięcy podpisów wg. ordynacji proporcjonalnej preferuje partie polityczne, które dysponują odpowiednią strukturą i dysponują szerokim aparatem organizacyjnym do zbierania podpisów. Partia rządząca w ogóle nie ma z tym problemów, bo każdy jej aparatczyk, który zajmuje jakiekolwiek stanowisko włącza się w kampanie wyborczą nie dla dobra Ojczyzny, lecz dla zachowania własnego stołka i partyjnych wpływów. Dobrym dla nas przykładem może być również Francja, gdzie generał de Gaulle wprowadził ordynację JOW i od tej pory mamy do czynienia z dobrze prosperującą V Republiką Francji. Obowiązująca natomiast u nas ordynacja proporcjonalna odziera posłów z odpowiedzialności, sprzyja korupcji, hamuje gospodarczy rozwój i niszczy poczucie związku obywateli z Ojczyzną. Natomiast ordynacja JOW obowiązuje już w ponad 60 krajach świata. Ordynacja proporcjonalna jest istotną wadą ustrojową III R.P., podobnie jak kiedyś było liberum veto! Zarówno partie rządzące mają wyborców w nosie jak i partie opozycyjne mają was w nosie, gdyż reelekcja posłów zależy w większym stopniu od liderów partyjnych, aniżeli od wyborców! Na dobór osób umieszczanych na listach partyjnych kandydatów, bezpartyjny obywatel nie ma kompletnie żadnego wpływu, a Polacy jak wiemy są w ok. 90% bezpartyjni. Obecna ordynacja wyborcza wymusza leninowską strukturę partii, w której wódz i jego aparat centralny ma realną władzę, a cała reszta może co najwyżej rywalizować o łaskawość tego wodza przy przydzielaniu najlepszych miejsc na listach kandydatów do Sejmu! Ponad 2/3 aktualnych posłów Sejmu R.P. miało na listach miejsca od 1 do 3, a zatem na ich elekcję miał znacznie większy wpływ prezes każdej z partii aniżeli setki tysięcy wyborców!
W Wielkiej Brytanii nie ma czegoś takiego jak dyscyplina partyjna podczas głosowań. David Cameron gdyby przerżnął wybory we własnym okręgu to nie mógłby zostać premierem.
Co ciekawe, to Amerykanie narzucili Niemcom po II Wojnie Światowej proporcjonalną ordynację wyborczą, bo nie chcieli, aby ten kraj posiadał silną władzę. System proporcjonalny sprzyja utrzymywaniu się przy władzy słabych partii politycznych, czego przykładem w Polsce jest PSL, który kiedyś był w koalicji z SLD, teraz jest w koalicji z PO, a w przyszłości chce być w koalicji z PiS. W ten sposób koalicyjne rządy tworzą swoiste sitwy tych samych twarzy bez względu na to, która partia otrzyma największą ilość głosów!”…
Po tym wprowadzeniu, które powyżej streściłem pozwoliłem sobie na dygresję, że cieszę się, że mój dawny przyjaciel znów odwiedził Bielsko-Białą, bo przecież w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia miałem przyjemność uczestniczyć wraz z nim w wykładach prowadzonych przez profesora Jerzego Przystawę. Janusz Sanocki odpowiedział z właściwą dla siebie dynamiką:
„Dlaczego dawny przyjaciel? Ja uważam, że również obecny! Wracając natomiast do tematu, to faktycznie wszystko rozpoczęło się od profesora Jerzego Przystawy, który w 1993 roku opublikował apel o zmianę ordynacji wyborczej do Sejmu. Potem już na wykładach Profesor twierdził, że bezpośrednia kampania wyborcza nieznanych szerszemu gronu osób kandydatów w ordynacji proporcjonalnej jest fikcją, bo prawdziwe preferencje kształtuje telewizja, czyli w praktyce kasa wydana przez partie na audycje wyborcze. Jaką szansę w milionowym okręgu może mieć najlepszy nawet kandydat, jeżeli jego nazwisko nie było lansowane przez wiele tygodni, a nawet miesięcy wcześniej w telewizji? Żadną! Drugą sprawą, która zwróciła uwagę tego wybitnego człowieka, była afera FOZZ. Przystawa wraz z Mirosławem Dakowskim osobiście znali Tadeusza Falzmanna, inspektora NIK, który wpadł na trop afery Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego i…najpierw został odsunięty od sprawy, a potem… nagle zmarł podobno na zawał. Prezes NIK Walerian Pańko, który podjął temat FOZZ zginął w bardzo tajemniczym wypadku samochodowym, w którym jego rządowa masywna bądź co bądź lancia rozleciała się na pół pod Piotrkowem. Dwaj policjanci z piotrkowskiej drogówki, którzy pierwsi przybyli na miejsce wypadku, w parę miesięcy potem utopili się w jeszcze bardziej dziwnych okolicznościach podobno łowiąc ryby. Przystawa i Dakowski którzy na podstawie notatek Falzmanna napisali książkę pt.: „Via bank i FOZZ” stwierdzili, że FOZZ, to afera afer w wyniku której Polsce ukradziono roczny budżet państwa. FOZZ według nich był elementem tzw transformacji, czyli przepoczwarzenia się komunizmu w kapitalizm i pozwolił uruchomić mechanizm błyskawicznego rabunku finansów publicznych. Afera FOZZ jak i inne późniejsze afery nie zostały dotąd wyjaśnione, gdyż beneficjentów wszystkich afer okresu III R.P. zabezpiecza proporcjonalna ordynacja wyborcza do Sejmu oraz brak społecznej kontroli nad wymiarem sprawiedliwości w Polsce. W Wielkiej Brytanii najwyższym trybunałem jest Izba Lordów, a u nas sędziowie są wyznaczani na dożywotnie kadencje bez żadnej odpowiedzialności przed kimkolwiek za opieszałe prowadzenie procesów i ogłaszane wyroki. Gdyby w 1989roku wybory do Sejmu były przeprowadzone wg. ordynacji JOW, to komuniści przestaliby istnieć i nie mieli by już możliwości przepoczwarzenia się w kapitalistów! System proporcjonalny wymaga do prowadzenia kampanii wyborczej ogromnej ilości pieniędzy, którymi dysponowali w 1989roku tylko komuniści z PZPR ( potem SLD) i ich przybudówka w postaci ZSL przemianowanego potem na PSL. Żadna z partii obywatelskich w latach 1989 – 2007 nie była w stanie utrzymać się u władzy przez dwie kadencje, natomiast postkomunistyczne PSL czerpie największe korzyści z ordynacji proporcjonalnej. Warto przypomnieć, że jeden z założycieli PO- Andrzej Olechowski reprezentował przy okrągłym stole generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego, zanim przepoczwarzył się w orędownika neoliberalizmu”.
Po tej wypowiedzi nastąpił czas na zadawanie pytań.
Jeden z byłych Radnych Bielska-Białej zapytał czy Społeczny Ruch na rzecz JOW Pawła Kukiza nie stanie się kolejną strukturą powołaną tylko do zdobycia władzy, a potem zapomni o danych obietnicach? Sanocki odpowiedział: „Ruch Pawła Kukiza jest ruchem społecznym bez dominacji jakichkolwiek struktur. Łączy nas wola dokonania ustrojowych zmian w Polsce, czego nie da się zrobić bez zmiany tzw. proporcjonalnej ordynacji wyborczej. JOW nie jest remedium na wszelkie bolączki naszego kraju, ale daje znacznie większą możliwość wymiany nieudolnych lub skorumpowanych władz ustawodawczych aniżeli ordynacja partyjna. Partie nie znikną, ale zmniejszy się znaczenie ich wodzów. W Wielkiej Brytanii było w parlamencie 11 różnych partii i to nikomu nie przeszkadza, natomiast każdy poseł bardziej dba o interesy własnego okręgu, bo jeśli będzie źle pracował, to w następnych wyborach nawet lider jego własnej partii mu nie pomoże”.
Janusz Sonocki ( z lewej) i autor artykułu
Potem nastąpiła chwila na zapoznanie się z książkami Janusza Sanockiego, który każdemu kto tego chciał wpisywał własnoręczną dedykację.
Spotkanie Janusza Sanockiego ze zwolennikami Pawła Kukiza na Podbeskidziu nie miało charakteru politycznego, lecz chodziło o przybliżenie idei JOW.
Byłem tam, wysłuchałem, rozmawiałem i co widziałem oraz usłyszałem, to powyżej opisałem.
Rajmund Pollak
„Spotkanie Janusza Sanockiego ze zwolennikami Pawła Kukiza na Podbeskidziu nie miało charakteru politycznego, lecz chodziło o przybliżenie idei JOW.”
Dawno nie czytałem takiej bzdury.
Comments are closed.