W dodatku do gazety „Dziennik”, „Europie”, pojawił się tekst przesławnej antykapitalistki, niejakiej Naomi Klein, autorki biblii antyglobalistów „No logo”. Klein jest ciekawym przypadkiem antykapitalistki, ponieważ można by ją uznać za jednego z wybitniejszych specjalistów, jeśli nie arcymistrza, wypowiadania się na tematy gospodarcze w sposób skrajnie ideologizowany, przesiąknięty popularnymi mitami i nonsensami, przy jednoczesnym mieszaniu pojęć tak, aby kompletnie odwrócić uwagę od potrzeby badania związków przyczynowo-skutkowych na rzecz banalnych politycznych antykapitalistycznych hasełek. Artykuły Klein często mocno dudnią w głowie i pozostawiają wrażenie, że wywierają wpływ na szare komórki podobny do wpływu współczesnej muzyki dance.
Zamiast bowiem prowokować do myślenia, stawiać interesujące pytania, zostajemy uraczeni wywodami o tym jak wszystkiemu złu na tym świecie, także kryzysowi gospodarczemu winny jest niedobry kapitalizm i rozpasany wolny rynek, budowany przez państwo i międzynarodowe korporacje. Tak, niedobre międzynarodowe korporacje, pewnie takie jak Axel Springer, który na łamach „Dziennika” z radością użycza miejsca Naomi Klein do wypowiadania swoich gospodarczych herezji i kompletnie nietrafionych analiz, choć głównych grzechem nie jest ich nietrafność, ale przede wszystkim płytkość.
Ciekawi polityka „Dziennika”. Jakiś czas temu zorganizował debatę razem z Naomi Klein na temat kryzysu gospodarczego, w której przeciwko Klein występował… Jan Krzysztof Bielecki. Z całym szacunkiem dla obydwu stron debaty jest to zabieg podobny do wystawiania w konkursie strzelania jednookiego przeciwko ślepemu. „Dziennik” czerpał tutaj z największych klasyków uprawiania taniej propagandy. Uczciwa debata wymagałaby bowiem uczciwego doboru stron sporu. Wybranie Bieleckiego przeciwko Klein z góry wskazywało na zwycięzcę, ponieważ Bielecki nie jest myślicielem, ani ideologiem, lecz politykiem i w dodatku praktykantem doktryny kapitalizmu państwowego, który nie opiera się na wolnym rynku, lecz na wszechwładnej biurokracji, gdzie rabowany podatnik zmuszany jest finansować lobby. Między innymi lobby bankowe, którego reprezentantem jest Jan Krzysztof Bielecki.
Znam wiele dużo lepszych osób, które znacznie bardziej nadawałyby się do debaty z Klein i potrafiłyby nie tylko podjąć z nią walkę, lecz bez problemów pokazać stosowane przez nią manipulacje. Uważam, że redakcja „Dziennika” również zna wiele osób, które by się do tego lepiej nadawały. Dlaczego zatem „Dziennik” ich nie zaprosił? Odpowiedź jest niezwykle prosta, ponieważ gazecie nie zależało na uczciwej debacie, lecz na promowaniu już określonego poglądu, w tym wypadku poglądu Klein. Wystawiając przeciwko niej słabego przeciwnika z góry ustawili ją na podium zwycięzcy.
Dlaczego? Ponieważ poglądy promowane przez Klein sprzyjają paradoksalnie wzmacnianiu takiego kapitalizmu państwowego, w którym władzę ma Jan Krzysztof Bielecki. Im więcej mówi o tym, że należy odchodzić od wolnego rynku (którego w rzeczywistości nie ma), tym bardziej legitymizuje dzisiejszy system, w którym państwo rozdaje publiczne pieniądze i decyduje, która firma ma istnieć, a która ma zbankrutować. Temu wtóruje niestety środowisko „Dziennika”, romansujące z gospodarczą socjaldemokracją, któremu najwyraźniej bliżej do ludzi spod znaku koszulki Che Guevary, wybijających szyby małych sklepów, niż do poglądów starej prawicy.
Mateusz Machaj
Źródło: www.mises.pl
Tytuł pochodzi od redakcji Prokapitalizm.pl

2 KOMENTARZE

  1. Można się nie zgadzać z niektórymi założeniami Naomi Klein, pojawiają sie tez nieścisłości, co zdarza się często w tego typu publikacjach, ale książka taka jak No Logo była potrzebna. Dobrze, że czytaja ją młodzi ludzie i uświadamiaja, że ich rówieśnicy pracuja w nieludzkich warunkach za pieniądze, których nie można nawet nazwac wynagrodzeniem. Kim jest w dzisiejszych czasach kapitalista? Z licznych przykładów podanych przez pania Klein wyłania się raczej obraz właściciela niewolników, nie pracodawcy. Ludzie pracujący w szwalniach takiego np Nike’a pracując 16 godzin na dobę zarabiają ledwie na podstawowe rzeczy tj jak marne jedzenie i jakas nora, a przecież niewolnicy też byli karnieni, żeby mieć siłę do pracy, właściciel też zapewniał im schronienie.Kolejna kwestia: w przyszłości będziemy musieli ponosić ekologiczne konsekwencje kultury wielkiego żarcia. Zasoby naturalne ziemi nie są w stanie w nieskończoność zaspokajać sztucznie kreowanych potrzeb konsumpcyjnych. Jestem nauczycielką, więc mam mozliwość obserwować wpływ marketingu na młodzież. To jest masowa produkcja wiernych konsumentów. Uczy sie dzieciaki od małego pić colę i jeśc rózne świństwa, bo to jest bardziej cool od zwykłej kanapki czy jabłka. Manipuluje się umysłami niezdolnymi jeszcze do krytycznego myślenia. Naomi Klein nawołuje do tego, żeby sie opanować i trudno nie przyznac jej racji.

  2. Pan Machaj ma absolutna racje. Ksiazki p. Klein sa kretynskie, bo uzycie slowo niezetelne jest nie na miejscu.
    Z calym szacunkiem Pani Marianno, ale Pani chyba nigdy nie pracowala ani dnia. Ja pracowalem u kikunastu pracodwacow, sam bylem przedsiebiorca, pracowalem w Polsce i za granica i w roznych warunkach – ale brednie jakie wypisuje p. Klein sa ponizej krytyki.
    Byla taka pani w USA co postanowila zyc ze skromnej pensji, np. kelnerki, na cele swojej ksiazki – i w ten sposob pokazac jak zyja biedni ludzie. Przeciez to kretynstwo. Czlowiek przyzwczajony do luksosow dozna szoku, nie tylko sama praca, ale tym jak trzeba sie nakombinowac. Tyle ze ludzie otzrymuje czesto pomoc zewnetrzna od innych, szukaja najtanszych sklepoe, najnizszych cen itd. Ta pani chyba nie wziela wielu rzeczy pod uwage.
    A co do Naomi Klein – polecam Johana Norberga „Dokrtyna Klein” i wszystko jasne.
    Pani nie ruzmie zapewne, ani zasad ekonomii (polecam: Hazlitt, Hayek, Mises, Rothbard, Kwasnicki, Sowell), ani praw polityki (Buchanan, D. Friedman, Minogue) ani tym bardziej wizji (Sowell, Pinker) jaka ludzie maja na temat innych. Ludzie na Zachodzie czesto nosza „Brzemie bialego czlowieka” – to tytul ksiazki wybitnego ekonomisty na podobne tematy co p. Klein, tyle ze blizsze prawdy.
    pozdrawiam,
    Marcin

Comments are closed.