Podczas niedawnego spotkania w Klubie Ronina wicepremier Mateusz Morawiecki szumnie zapowiedział „uzdrowienie polskiego kapitalizmu”. Pomysł jak najbardziej szczytny – niektóre wnioski i przemyślenia na temat stanu polskiej gospodarki w ostatnich latach są słuszne i warte odnotowania. Ale póki co, patrząc na dotychczasowe dokonania i plany rządu, można by zapytać: czym jest kapitalizm dla obecnego rządu?
PiS szło do władzy z hasłami rozdawnictwa, które z czegoś musi być sfinansowane, mamy więc propozycje kolejnych podatków w postaci opłaty audiowizualnej, podatku bankowego (który naturalnie zostanie przerzucony na klientów), podatku handlowego i inne tego typu propozycje. Oprócz tego mamy kolejne regulacje: planowane ograniczenie ilości sklepów monopolowych, ograniczenie obrotu gotówkowego między przedsiębiorcami (co prowadzić może do zwiększenia kontroli państwa nad ludźmi i całkowite wepchnięcie ich w objęcia banków), zakaz handlu w niedzielę, wyposażanie Urzędów Skarbowych w nowe narzędzia kontroli podatników, w celu uszczelnienia systemu podatkowego, oraz ustawę o obrocie ziemią, która utrudni życie również tym, którzy ziemię będą dziedziczyć.
Te i inne pomysły rząd zamierza w najbliższym czasie realizować. Tak więc zamiast redukcji ilości i obniżania podatków, mamy nowe podatki, zamiast deregulacji gospodarki, mamy kolejne rozporządzenia ingerujące w swobodę działalności. Naturalnie rząd PiS planuje wprowadzenie jednego podatku, ale wszystko wskazuje na to, że nie pójdzie za tym obniżka opłat, a będzie to po prostu ich kumulacja. No bo z czegoś ten socjal musi być sfinansowany.
A przecież mówimy również o ogromnym zadłużeniu, co słusznie zauważa wicepremier Morawiecki. I tu równie mamy ciekawą refleksję: „My jako Polacy przez ostanie 27 lat nie zakumulowaliśmy własnych oszczędności. Na przykład Japonia, która jest bardzo zadłużona, ale u swoich obywateli. Ja wolałbym być tak zadłużonym jak Japonia niż mieć mniejszy dług jak Polska, ale pozostającym w rękach obcego kapitału.” – mówi Morawiecki. No cóż, zawsze łatwiej orżnąć własnych obywateli, niż zagranicznych wierzycieli, to zapewne miał na myśli pan wicepremier, boć przecież zagraniczni wierzyciele są bardziej skrupulatni w ściąganiu należności. A obywatel…? No cóż, środki z OFE zostały przez Polaków „oddane” bez jednego wystrzału. Oto mniej więcej nasze szanse z dłużnikiem takim jak państwo. (Niech nas Pan Bóg broni przed takimi dłużnikami!).
Wracając do rzeczy warto sparafrazować klasyka: Rządzie! Nie idź tą drogą! Ta droga nie prowadzi do kapitalizmu, to jest prosta droga do pogrążenia się w jeszcze większym kryzysie. Droga do kapitalizmu prowadzi w dokładnie przeciwnym kierunku, choć sam pomysł uzdrowienia kapitalizmu w Polsce jest jak najbardziej słuszny.
ISz
foto. www.premier.gov.pl