Janusz Korwin-Mikke powiedziałby, że mnie przerobili, zmiękczyli, że na państwowej uczelni zrobili ze mnie osobę przeintelektualizowaną, co prawda nie uważającą, że prawda nie istnieje, ale przekonaną, dużo bardziej niż kiedyś, że znalezienie prawdy przez człowieka, istotę wybitnie ułomną, jest niezwykle trudne, często wręcz niemożliwe. Ja odpowiadam, że pokazali mi po prostu inny sposób postrzegania rzeczywistości, pokazali, że zawsze trzeba wysłuchać argumentów drugiej strony i wtedy artykułować swój osąd. Ktoś mógłby powiedzieć, że taka postawa jest dużo łatwiejsza – przywoływać zawsze argumenty dwóch stron i generalnie uchylać się od opinii lub wyrażać ją z zastrzeżeniem, że może być błędna, ale to nieprawda, jest wręcz przeciwnie – najłatwiej znać tylko jeden punkt widzenia i swobodnie wyrokować, ale znać dwa bądź dużo, dużo więcej poglądów i starać się o wystosowanie jak najsprawiedliwszej oceny to jest sztuka.
Piszę o tym, ponieważ chciałbym odnieść się do problemu kary śmierci. Jeszcze niedawno zauroczony logicznymi wywodami środowiska skupionego wokół Janusza Korwin-Mikkego, dawnej Unii Polityki Realnej, obecnego Kongresu Nowej Prawicy, byłem przekonany, że kara śmierci dla mordercy, który z premedytacją pozbawia życia niewinnego człowieka, jest karą słuszną i że państwo nie może jej się wyrzekać z powodu wyższych, humanitarnych idei. Uważałem, że kara ma być sprawiedliwa, tzn. funkcjonować w myśl zasady oko za oko, ząb za ząb (jakże płytka to definicja sprawiedliwości), odstraszać i generalnie porządkować świat, skupiając się na usuwania ze społeczeństwa jednostek, które swoim jednym czynem, przekreślają swoją wartość dla świata ostatecznie i nieodwołalnie. Przyznam obecnie, że to bardzo ciekawe i logiczne ujęcie problemu, aczkolwiek, rzekłbym, ujęcie nie wyczerpujące.
Należy bowiem pamiętać, że nie ma ludzi nie popełniających błędów. Niektórzy popełniają większe pomyłki, inni mniejsze, a zdrowy umysłowo człowiek (a tylko taki może być winny popełnienia zbrodni, ponieważ musi być świadom, tego co robi i się na to godzić) po prostu z zasady nie morduje, ponieważ jest to sprzeczne z jego naturą, elementarnymi normami moralnymi wyprowadzanymi z jego rozumu, otoczenia i rodziny, tradycji oraz obyczajów, a jeśli już pozbawi kogoś życia, popełnia zwyczajnie błąd, którego kara śmierci naprawić już w żadnej mierze nie umożliwia. Nie można pozbawiać ludzi prawa do naprawiania swoich błędów.
Wypada także zauważyć, że szeroko pojęte środowisko liberalne politycznie i gospodarczo, skupia się przecież w swoich rozważaniach na temat państwa i prawa na zakresie ingerencji władzy państwowej w sferę wolności obywateli. Łatwo spostrzec, iż w tym państwie, w którym w kodeksie karnym znajduje się zapis o możliwości wykonywania kary śmierci, w razie ewentualnego zaognienia konfliktów społecznych, protestów, buntów na szeroką skalę, aparat państwa ma w swoich rękach potężną broń, jaką jest kara śmierci, która z pewnością jest łatwiej orzekana w czasach trudnych, gdy obowiązywała w czasach spokojnych.
Odnośnie funkcji spełnianych przez karę (która ma między innymi odstraszać – to prawda), trzeba wspomnieć także o innych realnie przez nią spełnianych zadaniach. Kara może także wychowywać, promować pewne wartości, ganić zachowania niewłaściwe, a w końcu resocjalizować. Środowisko zwolenników kary śmierci przywołuje argument, że kara więzienia tak naprawdę nie resocjalizuje, bo jak można się resocjalizować, gdy idzie się do paki, w której uczy się tylko nowych sposobów popełniania przestępstw. Oczywiście, w jakimś stopniu, taki wpływ kary pozbawienia wolności na pewno istnieje, nie można jednakże zapominać o tym, że generalnie kara więzienia niejednego, dzięki przebywaniu w zamknięciu i jako takim odosobnieniu, zmusiła do refleksji, której nigdy by nie podjął lub nie zdołałby podjąć (gdyby funkcjonowała kara śmierci), przez co zmieniła na lepsze. Poza tym więzienie w zasadzie w jakiś sposób bardziej kieruje do życia przestępczego tylko ludzi odsiadujących krótkie wyroki – młody człowiek idzie na jakiś czas do więzienia, pozna ileś tam więcej nowych „sztuczek” i wraca do swojego miasta, osiedla, podwórka, spotyka starych znajomych, kumpli po fachu i chwali się nowymi zdolnościami. Aczkolwiek gdy taki młodzieniec odsiedzi swoje 5 czy 10 lat za poważniejsze przestępstwo, wraca z więzienia do otoczenia, które zmieniło się w tym czasie nie do poznania, wtedy znacząco spada prawdopodobieństwo recydywy, albowiem – pokazują to liczne przykłady z życia – człowiekowi najciężej odejść od życia na bakier z prawem z powodu przebywania w tym samym, przestępczym środowisku.
Trwa także, faktycznie chyba już od tysiącleci, konflikt pomiędzy zwolennikami koncepcji determinizmu i indeterminizmu – z jednej strony człowiek jest produktem otoczenia, środowiska, rodziny, przypadków losowych, a więc ciężko winić 12-letniego chłopca w zalanym krwią afrykańskim kraju, że zabija, strzelając z karabinu, innych ludzi, ponieważ tak naprawdę nie ma pojęcia, co robi. Z drugiej strony człowiek posiada wolną wolę i podejmuje świadome decyzje, gdyż jest człowiekiem, istotą wolną, odpowiedzialną i ponoszącą konsekwencje swoich czynów. Prawdą jest, że dwa ujęcia tej materii są bez wątpienia trafne i słuszne. Szkopuł w tym, jak wyznaczyć proporcje pomiędzy wpływem tego, co wkoło nas, co od nas niezależne, a naszej woli, dzięki której możemy przeciwstawiać się nieprzewidzianej fortunie.
Tak, jak jeszcze niedawno byłem zagorzałym zwolennikiem kary śmierci, potem się wahałem, teraz jestem jej przeciwnikiem. Za dużo bowiem związanych z nią wątpliwości moralnych. I tak, jak kiedyś się śmiałem z argumentu, że kara śmierci robi z nas takich samych barbarzyńców, jakimi są mordercy, teraz dostrzegam w tych słowach wiele prawdy i co więcej wydaje mi się, że zastosowanie środka ostatecznego jest niejako pójściem na łatwiznę. Cywilizowanym ludziom taka postawa po prostu nie przystoi.
Jakub Zaboklicki
Panie Jakubie, co za stek bzdur. Najbardziej rozdrażniło mnie ostatnie zdanie „Cywilizowanym ludziom taka postawa po prostu nie przystoi.” Kara śmierci dla mordercy jest słuszna i sprawiedliwa, przestępca w momencie dokonywania zbrodni sam ją na siebie skazuje i jest tego świadom. Wolna wola – nie zabijaj. Osobiście uważam, że życie niewinnej osoby jest ważniejsze niż zwyrodnialca, który nie winną osobę morduje. Taki morderca musi być trwale eliminowany ze społeczeństwa. Zawsze istnieje ryzyko, że zabije kolejny raz (współwięźnia, strażnika w więzieniu), po odsiedzeniu wyroku np 25 lat również może kogoś zabić. Więzienie nie resocjalizuje. Kolegi dziadek i ojciec byli strażnikami więziennymi. Mój dziadek pracował w policji. Więc sporo wiem na ten temat. Mordercy mają skrzywioną psychikę ich nie można leczyć tylko trzeba wieszać!
A jeszcze dodam, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Panie Jakubie, gdyby morderca zabił Panu żonę i dziecko od razu zmieniłby Pan zdanie. W każdym razie za karą śmierci jest dużo więcej argumentów za niż przeciw.
Szczerze pisząc, bardzo naiwne podejście do sprawy…
Co za brednie!!! Kara jak sama nazwa wskazuje… jest kara!!! Nie ma byc narzedziem odstraszania, wychowywanie, odwetu itp, itd. To jest po prostu rodzaja wymiany— przestepca lamie zasade i przez to sam sobie wybiera konsekwencje!!!
Dodatkowo odbija panu w momencie dywagacji o determinizmie i indeterminizmie. Albo pan uwaza ze czlowiek swiadomie podejmuje decyzje, albo jest bezmozga ameba!!!
Lamie tez pan zasade „ignorantia iuris nocet!!!”– czyli ze nieznajomosc prawa nie zwalnia z odpowiedzialnosci— jak pan zamierza udowodnic przestepcy zaslaniajacemu sie nieznajomoscia prawa, ze dokonal przestepstwa– bah, przeciez kazdy bedzie sie wypieral szyderczo smiejac sie panu w oczy!!!
Nie podal pan tez zadnego sposobu na obchodzenie sie z recydywistami— ciekawe czy zechce pan moze zapelnic swiat tysiacami Breivikow, Czikatilow itp, „odsiadujacych” te swoje pare lat w „cywilizowanych” warunkach– ale w zamian wprowadzi pan pewno zamordyzm zabraniajacy posiadania broni, powszechny monitoring, sledzenie obywateli, a moze i nawet przymus zachipowania i meldowania sie na posterunku!!!?
Państwo,które lituje się nad mordercą nie zasługuje na pełne zaufanie swoich obywateli.
Również Panie Jakubie, musze stwierdzić że chyba zbyt szybko zboczył Pan z słusznej drogi tj. zwolennika kary śmierci.
Cały Pana wywód opiera się na założeniu że jesteśmy na tyle cywilizowanym społeczeństwem, że (wniosek -) zabijanie morderców „..nam nie przystoi…”.
Ja natomiast godząc się w pełni z zaprezentowaną przez Pana tezą, uważam że własnie z tych powodów mamy święte prawo, a nawet obowiązek, robić wszystko by chronić jednostkę ludzką (czytaj: eliminowanać tych, dla których życie drugiego człowieka nie jest wartością samą w sobie).
Cicero – „Est enim ea non scripta, sed nata lex, quod vim vi repellere licet.”
Panie Jakubie proszę jeszcze raz przeanalizować publikacje JKM w sprawie kary śmierci. Nie chodzi bowiem o karanie śmiercią, osób, które jak pan to ujął popełniły błedy, czy nie miały świadomości popełniania karygodnego zła, jak w przypadku tego 12-letniego chłopca. Kara ta ma dotyczyć ludzi, którzy z premedytacją pozbawiają innych życia. Takiego postawienia sprawy boją się szczególnie ludzie, którzy mają wpływ na władzę, lub ją sprawują, stąd kreują za pomocą me(r)diów i pseudonaukowców odpowiednią propagandę.
Pzdrawiam
Belkot autora znam z czasow kiedy mi pewna pani profesor na wykladach opowiadala te same bzdury. W nagrode zrobili ja potem szefowa „waznego” organu zeby swoja ewangelie glosila takze w innych miejscach na swiecie. Kazdy, kto mial w tym temacie wlasne odmienne spojrzenie nie zdawal u niej egzaminu. Z tego powodu znany dzisiaj muzyk nie zostal prawnikiem.
Comments are closed.