Swoje przemyślenia zawarte w tym tekście opieram na ostatnich wydarzeniach polskiej sceny politycznej, a raczej tego co wyprawiają przedstawiciele Platformy Obywatelskiej z ich kandydatem na prezydenta w roli głównej. Do napisania kilku zdań skłoniło mnie również to, że chciałbym wyrazić poparcie dla Janusza Korwin- Mikke, który, co tu dużo mówić, po prostu mnie przekonał wizją własnego państwa. Jego słowa o pogonieniu kijem kilku osób pasują do obecnej sytuacji, jak ulał. Dodając do tego zasłyszane w telewizji słowa Pani Profesor Staniszkis o kartelu politycznym w Polsce, jasne wydaje się to, co mnie poruszyło.

Z założenia partia PO, powierzchownie spoglądając w jej program, jest liberalna. Zasady wolnorynkowe, minimalna ingerencja rządu w życie osobiste i gospodarcze obywateli, powinno być priorytetem. Jednak dopiero co dowiedzieliśmy się, że PO i lewicowy były premier, pięknym uściskiem ręki załatwiają najpewniej temu drugiemu powrót na salony. Powrót ten pod szyldem PO, będzie lub już jest, żenujący, ale cóż tam – nie takie rzeczy uchodziły politykom na sucho. Doprawdy trudno uwierzyć, że takie coś naprawdę się wydarzyło. Lewica i prawica razem. Sprzeczne poglądy ekonomiczne, gospodarcze teraz grają w jednej drużynie. Ciekawe co powiedziałaby na to dumnie prężąca się młodzież stojąca obok popieranego przez siebie kandydata. Może powiedziałaby tyle co i on, czyli raczej nic ciekawego, o gospodarczych sprawach zapominając zupełnie. Lepiej opowiadać frazesy, że zgoda buduje. Osobiście uważam, że zrazi to wielu wyrażających do tej pory poparcie dla obecnego marszałka sejmu, bo mogą uważać to za pocałunek śmierci. Poza tym powiedzmy sobie szczerze, kto stoi za byłym lewicowym premierem dziś? Jeśli w ogóle ktoś, to z pewnością niewielu.

Powrót byłego lewicowego premiera jest zastanawiający, gdyż według obowiązujących reguł tej zabawy powinien on poprzeć zwyżkującego we wszystkich sondażach kandydata reprezentującego lewą stronę parlamentu. Jakże trafnie sytuację oceniła Pani Staniszkis, która określiła to mianem politycznego kartelu. Chodziło jej zapewne o te same nazwiska, które ratują się wzajemnie, by nie wylecieć z obiegu. Przeskakując z ugrupowania do ugrupowania potwierdzają, że ważny jest stołek i tylko stołek.

Niczym bumerang powracają słowa JKM o kiju i przegonieniu kilku osób. Tak jak mówił, to kiedyś klasyk – oni już byli! Rzeczywiście pewne osoby potrzebują wstrząsu, bo okazuje się, że z tego wszystkiego pomieszały im się programy, wizje państwa i ustroje. Na krytykę zasługuje też fakt sporu o prywatyzację, a raczej panicznego strachu przed wypowiedzeniem tego słowa. Za chwilę okaże się, że jest bardzo zła, straszna i niepotrzebna, bo wrócić zachce pewien adwokat wsparty młodzieżą, jakby to nazwać polską. Jemu także przydałoby się stanowisko w jakimś zacisznym gabinetowym miejscu, które okupował do tej pory obecny p.o.

Układy, układziki i wzajemne doskonałe relacje osób rządzących państwem doprowadziły do tego, że wiele osób mówi: dość! Polityk musi mieć inicjatywy społeczne, którymi zjednuje sobie ludzi maszerujących ochoczo z jego wizerunkiem. Janusz Korwin- Mikke jest jednym z najwyżej trzech kandydatów do urzędu prezydenta, który mówi z przekonaniem o najważniejszym – o gospodarce. Wyborcy, to lubią i doceniają. Zna się na tym, jak i na polityce ogólnie, ponieważ w przeciwieństwie do gabinetowych intrygantów wie, jak dokonać właściwych przemian.

Popieram JKM, odrzucam kartel!

Norbert Gałązka