Od momentu katastrofy żyjemy w innej Polsce – przekazują nam od soboty media i politycy. W związku z tym, że na temat katastrofy informują wszyscy, chciałbym wybiec nieco w przyszłość i zastanowić się, jaka może być ta inna Polska, w której przyjdzie nam żyć w najbliższym czasie.
Na początek jednak krótka myśl, którą tak naprawdę uświadomiłem sobie dopiero teraz, w związku z sobotnią katastrofą i śmiercią blisko stu moich Rodaków, w tym kilku najważniejszych osób w państwie. Dziś nie wyobrażamy sobie jak zastąpimy tę setkę ludzi, ile czasu zajmie wykształcenie Polakom ponownie tej „elity elit”. Jaką zatem stratą było ponad 20 tys. żołnierzy, w większości wyższych oficerów, rozstrzelanych w Katyniu? Przyznam, że dopiero teraz uświadomiłem sobie, jak przeogromną stratą były tamte mordy…
Przechodząc do spraw bieżących i przyszłości, należy zwrócić uwagę na swoisty „rozkaz”, jaki został wydany wspólnie przez wszystkich. Katastrofa i ludzkie dramaty są mniej ważne niż to, abyśmy byli razem! Bądźmy razem! Słychać to bez końca. Nie wybiegajmy myślami w przyszłość, teraz jest czas żałoby, zatrzymajmy się na te kilka dni i cała litania podobnych frazesów. Tymczasem, gdy miliony Polaków rzeczywiście pogrążają się w zadumie, jednocześnie jesteśmy świadkami wprost niewyobrażalnej buty, chamstwa i pychy ze strony przedstawicieli ekipy rządowej; z kolei dziennikarze osiągają już wprost Himalaje cynizmu i hipokryzji. Proszę sobie tylko posłuchać pierwszej z brzegu red. Moniki Olejnik w Radiu Zet, która po prostu łka w mikrofon i wciąż powtarza „mój prezydent”… Proszę spojrzeć na „Gazetę Wyborczą”, która dziś wylewa żale nad trumną prezydenta, a za rok, albo szybciej, będzie promować koszulki: „Nie płakałem po Kaczorze”.
Zacznijmy od ministra Sikorskiego: „Premier płakał”, opowiada. Gdy premier płakał, „Jarosław Kaczyński był bardzo spokojny”. Jak okazuje się z jego relacji, w polskim państwie o wypadku prezydenckiego samolotu informuje się za pomocą sms’ów (sic!). I z przekazu ministra okazuje się, że jedyną osobą w Polsce, która nie uległa emocjom, był Jarosław Kaczyński.
Najlepszą rzeczą, jaką obecnie mógłby zrobić minister Sikorski, to po prostu milczeć śladem Janusza Palikota. Własnym językiem łatwiej sobie uciąć głowę niż własnym mieczem – powiada japońskie przysłowie, panie Sikorski!
Gdy naród pogrąża się w żałobie, rządzący już myślą nad wystawieniem ponadpartyjnego kandydata na prezydenta. Przemknęło w mediach nazwisko człowieka, który określił wyborców PiS mianem „bydła”. Mowa o Władysławie Bartoszewskim. Pozostawię tę propozycję bez komentarza.
Gdy zatem posłuszni rozkazowi jesteśmy „razem”, ktoś za naszymi plecami planuje przyszłość. Wydaje mi się, że w obliczu tej tragedii, jest jednak jakiś cień nadziei na to, aby naród przebudził się z letargu, w jakim się od lat znajduje. Aby dojrzał obłudę zdecydowanej większości mediów i dziennikarzy, słowem całego pożal Się Boże „salonu”. Taką iskierką nadziei są przedterminowe wybory prezydenckie. Nie znam co prawda stanu ducha Jarosława Kaczyńskiego i pewnie nie do końca potrafię sobie nawet wyobrazić, czym jest dla niego strata najukochańszego brata, ale jego pasją jest polityka i zapewne ta bolesna okoliczność nie spowoduje jego odejścia z życia publicznego.
Nigdy nie byłem specjalnym zwolennikiem polityki braci Kaczyńskich. Gdy przebywałem w środowisku zwolenników PiS, ostro krytykowałem ich działalność. Gdy byłem wśród „salonowców”, broniłem przed atakami „Kaczorów”, atakami najczęściej zresztą nie będącymi krytyką, lecz zwykłym naśmiewaniem się z nich. Gdy dziś ten sam salon w oparach obłudy wylewa do wiader morze łez z powodu śmierci Lecha Kaczyńskiego, przypomniał mi się słynny dowcip tegoż salonu, że jesteśmy jedynym krajem na świecie, który ma kopię zapasową prezydenta. Czy nie czas zatem, aby Jarosław dokończył dzieła, zapoczątkowanego przez swojego świętej pamięci Brata?
Chciałbym zobaczyć rzeczywiste łzy tuzów salonu rozpaczających nad tym, że nie tylko nie udało im się dorżnąć watahy, ale katyńska śmierć, dzięki Opatrzności, przyniosła Polsce nieoczekiwany zwrot, którego jeszcze 9 kwietnia niemal nikt spodziewać się nie mógł. Czy taki scenariusz jest możliwy, czas najbliższy pokaże.
Paweł Toboła-Pertkiewicz
foto: PTP
Fotoreportaż z przejazdu kolumny wiozącej ciało Prezydenta Lecha Kaczyńskiego ulicami Warszawy w dniu 11 kwietnia 2010 roku. Foto – Paweł Toboła-Pertkiewicz
Bardzo dobre spostrzeżenia. Jedyna uwaga to te 22000 ludzi to została zastrzelona, a nie rozstrzelana. Rozstrzelanie to ściana, tp przepaska na oczy skazanego, jeżeli tego chce, to pluton egzekucyjny, to komendant; to jest rozstrzelanie. Ci z Katynia, Miednoje, Charkowa-Tweru byli zastrzeleni, a nie rozstrzelani! Zawsze mnie to określenie denerwuje. Sikorski dziś, 16.IV.2010 mówi, że zdążył przeprosić Prezydenta. Kiedy i gdzie? Bezczelność! Naród jest skołowany i raczej nie mam nadziei, aby się ocknął i zaczął wybierać pożądnych ludzi, zwłaszcza, że ci pożądni do polityki się nie garną.
Jeszcze nie umilkł pogrzebowy Dzwon Zygmunta na Wawelu, a hieny dziennikarskie z WSI24 POtępiając piękne wystąpienie Janusz Śniadka, lidera NSZZ Solidarność, rozprawiają jak POmniejszyć powstający mit wielkiego patrioty i Polaka Lecha Kaczyńskiego, który ułatwi marsz PiSu po prezydenturę w RP. Wawel dla Kaczyńskich POkazał fałszywe i wybiórcze oblicze WSI mediów z Wałęsą, co by chciał sam POleżeć wśród królów i wodzów, tylko nie przy Kaczyńskim. WSI24 od POczątku udawały ogromnie nawrócenie, wylewając krokodyle łzy i samo dobro na Kaczyńskich. Te same hieny udawały swoje wzruszenia i teatralne gesty Podobnie jak przy pogrzebie Jana Pawła II. Nie czekając zakończenia żałoby narodowej, jak bańka mydlana prysnęła ich faryzejska dobroć. WSI24 rozpoczynają swoją negatywną kampanię prezydencką, bo Jarosław Kaczyński to naturalny następca brata i on zostanie kandydatem PiSu na prezydenta. A wówczas do zenitu dojdzie ich furia i nienawiść, gdy oficjalnie ogłosi to PiS. Od początku nie myliłem się w mojej ocenie, ostrzegając naiwnych Polaków i ich zaczadzenie urokiem tych fałszywie nawróconych POlityków i dziennikarzy z WSI24. Mówiłem o tym gdy Kwaśniewski z lewicą wmawiali Światu, że ziemia katyńska jest przeklęta, ale nie oni komuniści, co tą ziemię w morzu polskiej krwi niewinnej kąpali przez kilkadziesiąt lat, w kazamatach ZSRR i PRL.
Hipokryzja polityków i dziennikarskich hien sięgnęła bruku. Lać dzisiaj krokodyle łzy za kogoś, kogo się przedstawiało zawsze w negatywnym świetle, kpiło z niego, odsądzało od czci i wiary, głosiło wszem i wobec, że prezydent nie jest potrzebny do sprawowania urzędu premiera, to jest najzwyklejszy brak kultury, zarówno politycznej jak i tej osobistej. Może społeczeństwo w końcu zrozumie, że nie wolno myśleć telewizorem a własną głową, nie wierzyć w żadne głupstwa, chociażby mówione były przez ludzi na świeczniku. Oby słowa wypowiedziane przez jednego z żałobników, że odbudujemy prawdziwą solidarność, nie okazały się tylko tymczasowym sloganem. Polacy dostrzegli fałsz i obłudę u ludzi sprawujących władzę i może w końcu zaczną dokonywać właściwych wyborów. Zobaczymy zresztą, jak długo będą się lać te łzy hipokryzji bo już widać zniecierpliwienie u niektórych. Ciekawa jestem, czy kandydat na prezydenta, Pan Komorowski stanie na wysokości zadania i zawetuje ustawę o IPN, skoro wyraża taki ogromny ból po stracie LK. Ciekawe.
Comments are closed.