Im więcej państwowych regulacji, tym więcej urzędników. Ten truizm zrozumiały jest dla każdego zwolennika wolnego rynku. A właściwie powinien być zrozumiały dla każdego – przepis równa się urzędnik, który wdraża, wykonuje, kontroluje i tak dalej. Wniosek z tego prosty – chcąc ograniczyć biurokrację, należy ograniczyć zakres państwowej kontroli. Proste jak konstrukcja cepa, ale nie dla urzędników.
Pomysł nie był wcale nowy ani odkrywczy – zwolnić co dziesiątego urzędnika. Testowany w okresie PRL – u, z wiadomym skutkiem, co przypomniał Robert Gwiazdowski. Zwykła decymacja*, znana już w starożytności. Ale nie od razu Kraków zbudowano, dobra psu i mucha, na bezrybiu i rak ryba… Zresztą przy okazji wyszło na jaw, że rząd już raz chciał ograniczyć biurokrację, tylko urzędnicy nie dali. Jak trafnie zauważył Robert Gwiazdowski – teraz pewnie pozwolą.
Potem już było tylko ciekawiej. Okazało się, że projekt ustawy o racjonalizacji zatrudnienia urzędników de facto gwarantuje nietykalność rzeszom biurokratów. Następnie, w ramach ograniczania biurokracji rząd powołał w osobie Adama Jassera urząd pełnomocnika szefa rządu do spraw walki ze zbędną biurokracją. W pracy rządowego pełnomocnika będzie wspierał… specjalny urząd.
W PRL – u na murach widniały napisy „ludzie walczą o pokój, aż się krew leje”. Obecnie można by napisać „rząd walczy z biurokracją, aż pieczątki dymią”. Według zasady „klin klinem”. Przypomina mi się rysunek satyryczny, zapamiętany z czasów PRL. Urzędnik czytający pismo o konieczności ograniczenia biurokracji fachowo zauważa brak pieczątki. Rację ma Stanisław Michalkiewicz pisząc, że wiele się musi zmienić, by wszystko zostało po staremu. Zwłaszcza, gdy najbardziej liczy się „pijar” bezkrytycznie „łykany” przez młodych, wykształconych itd.
Michał Nawrocki
*) decymacja (łac.) – kara stosowana w armiach starożytnych (np. rzymskich legionach), polegająca na dekapitacji (bądź innej formie unicestwienia) co dziesiątego żołnierza, który wyciągnął pechowy los (niezależnie od zasług). Stosowana wobec zbuntowanych oddziałów względnie tych, które wykazały się tchórzostwem na polu bitwy. W czasach nowożytnych wykorzystana przez bolszewików wobec zbuntowanych marynarzy w Kronsztadzie. Tu – żartobliwie.
HAHAHAHAHA. Świetny artykuł – rozbawił mnie do łez
Ale Pan urwał, panie Michale! Zazdroszczę poczucia humoru :))))
W latach 90-tych urząd do walki z biurokracją powołał jako min. fin. p. Balcerowicz, który sam sporo przyczynił się do jej rozrostu. Poniósł na polu tej walki sromotna klęskę i dziś zgrywa się na wielkiego wolnorynkowca. Pewnie jak znów dojdzie do władzy to powoła z pięć urzędów ds. wprowadzania wolnego rynku 🙂
He, he… Już Balcerowicz jako minister powołał kiedyś zespół do odbiurokratyzowania gospodarki, którą sam zbiurokratyzował…
Ponieważ teraz Balcerowicz to „wolorynkowiec” więc pewnie jakby wrócił do władzy to powołałby z pięć urzędów do spraw wprowadzenia wolnego rynku 🙂
Już Balcerek walczył o odbiurokratyzowanie gospodarki. Był wtedy ministrem, a tę gospodarkę sam mocno zbiurokratyzował
Balcerek tez walczył z biurokracją swego czasu jako minister. Wczesniej tę biurokrację budował. A walczył, powołując zespół ds. odbiurokratyzowania gospodarki… Gdyby ten słynny „wolnorynkowiec” znów doszedł do władzy, powołałby z pięć urzędów ds. wprowadzenia wolnego rynku 🙂
Pięć centralnych urzędów !!!
raz zdobytej władzy nie oddadzą ! ale kto gra grubo wygrać musi 🙂
Comments are closed.