Rok wyborczy i afera goni aferę. Jeszcze trochę i media nie będą nadążały z pisaniem o nich. Czy rok 2019 będzie pod tym względem rekordowy? Jak podaje portal DoRzeczy.pl, CBA zatrzymało trzech biznesmenów z terenu województwa łódzkiego, którzy, w zamian za intratne kontrakty ze spółkami skarbu państwa, wręczać mieli łapówki jednemu z parlamentarzystów.
Z doniesień medialnych wynika, że w kręgu podejrzanych posłów znajduje się były członek PO, Stefan Niesiołowski. Jak podaje portal „na ich rzecz zapadały także korzystne decyzje podejmowane w samorządzie łódzkim i innych instytucjach publicznych”. Przez zatrzymanych biznesmenów Niesiołowski miał być określany jako „jurny Stefan”. Dlaczego?
O sprawie pisze także „SuperExpress”. Informuje jednak o innych wątkach. Według gazety poseł Stefan Niesiołowski, oprócz przyjmowania korzyści majątkowych, korzystać miał także z usług seksualnych. „Poseł Niesiołowski miał załatwiać biznesmenom wielomilionowe kontrakty, a ci mieli się odpłacać politykowi organizowaniem mu i opłacaniem usług seksualnych. Do tych usług miało dojść około 30 razy. Wielokrotnie dzwoniliśmy do posła Stefana Niesiołowskiego, ale nie odbierał” – czytamy w SuperExpressie.
Poseł Niesiołowski pytany przez dziennikarza Radia Plus broni się, twierdząc, że cała sprawa to PiSowska prowokacja, której celem jest przykrycie afery dotyczącej prezesa Kaczyńskiego i spółki „Srebrna”.
Przypomnijmy, że na początku lat 90-tych ub. wieku, Stefan Niesiołowski był już bohaterem słynnej seks-afery z niejaką „Anastazją P.” w roli głównej. W wydanej wówczas książce opisała ona polityków, z którymi romansowała. Jednym z nich miał być właśnie łódzki poseł, wówczas uchodzący, obok Jana Łopuszańskiego i Marka Jurka, za „katolickiego fundamentalistę”.
Cóż, jak widać, w miarę zbliżania się terminu wyborów, zaostrza się wojna plemion, które przed laty podzieliły Polskę między siebie, a potem nieco się ze sobą posprzeczały… Skutki tego właśnie obserwujemy…
K