Trwa właśnie kolejna edycja sabatu kliki z Davos. Owa klika zrzesza nie tylko ścisłą elitę majątkową świata, ale też jego „elitę” sybarytyczną, która dba o to, żeby podobne imprezy odbywały się zawsze w warunkach wyjątkowo kosztownego luksusu i najwymyślniejszych udogodnień. Jednocześnie ta sama klika stanowi główną siłę napędową coraz nachalniejszej i zuchwalszej ideologicznej propagandy kręcącej się wokół haseł takich jak „zrównoważony rozwój”, „zielona rewolucja” czy walka z rzekomą „antropogeniczną katastrofą klimatyczną”.
Powyższa obserwacja jest, rzecz jasna, już niemal banałem doskonale rozumianym przez znaczną część społeczeństwa. Warto więc zwrócić przy tej okazji uwagę na coś jeszcze, a mianowicie na to, że zestawienie osobistych upodobań kliki z Davos z ich ideologiczno-propagandowymi pretensjami stanowi krystalicznie przejrzysty przykład tego, jak działa najbardziej siermiężna, a zarazem najprzewrotniejsza forma długookresowej psychomanipulacji, czyli gaslighting. Perfidia gaslightingu polega w skrócie na tym, że jego ofiara ma przyjąć za dobrą monetę stręczoną jej wizję świata, choćby była ona ścisłym przeciwieństwem najoczywistszych i najwyrazistszych faktów, zwłaszcza tych dotyczących zwyczajowych czynów gaslightera, które powinny mówić nieporównanie głośniej niż słowa.
Najniezawodniejszą formą obrony przed gaslightingiem jest zatem wyrobienie w sobie zwyczaju przyjmowania, że im natrętniej i bezczelniej do jakichkolwiek „poświęceń własnej wolności, tradycyjnych nawyków i kulturowych uprzedzeń” nakłania konsensus „wielkich, możnych i wpływowych” tego świata, z tym bardziej niebezpiecznym i wyrachowanym bałamuctwem ma się do czynienia. Nie oznacza to oczywiście, że należy się tym samym automatycznie zgadzać z tym, co głoszą samozwańczy „maluczcy i biedni” tego świata, bo i ci nie gardzą psychomanipulacją – oznacza to natomiast, że koniecznym warunkiem docierania do prawdy, zwłaszcza w erze wszechobecnej wojny informacyjnej, jest konsekwentne trzymanie się na dystans od wszelkiego samozwańczego „ducha czasu” czy też „ducha świata” – jest to bowiem niezawodnie duch kłamstwa i zwodzenia.
Jakub Bożydar Wiśniewski
[…] Morawiecki przyzwyczaił nas już do tego, że wygaduje różne rzeczy, bez ładu i bez składu, zwykle ze sobą sprzeczne. Jednak w pewnej kwestii jest w miarę stabilny – w tym, co próbuje narzucić światu „klika z Davos”. […]
[…] coś tragikomicznego w grozie, jaką zdają się wzbudzać w wielu knowania kliki z Davos i im podobnych tromtadrackich sprzysiężeń. Kluczowy jest tu być może rażący kontrast między […]
Comments are closed.